O oblackiej parafii w Bodzanowie w TVP3 Opole [WIDEO]

65 lat temu papież Pius XII, zwracając się do Katolickiego Stowarzyszenia Robotników Włoskich, proklamował 1 maja świętem Józefa rzemieślnika, nadając w ten sposób religijne znaczenie świeckiemu, obchodzonemu na całym świecie od 1892 roku Świętu Pracy. Z tej okazji odwiedziliśmy parafię w Bodzanowie, w której od wielu wieków czci się św. Józefa - wyjaśnia redakcja programu "Oblicza wiary", emitowanego na antenie TVP3 Opole.

O parafii w Bodzanowie i kulcie św. Józefa mówią: o. Rafał Bytner OMI - proboszcz parafii, o. Kazimierz Zdziebko OMI - misjonarz ludowy z bodzanowskiego klasztoru oraz Bartosz Kociuba - mieszkaniec miejscowości.

Zobacz: [Bodzanów (droncast): Ukryta perła u podnóża Gór Opawskich]

Aby obejrzeć odcinek, wystarczy kliknąć w poniższe zdjęcie:

(pg)


3 maja 2021

TYM BARDZIEJ WYRAŻĘ MÓJ STRACH PRZED SCHIZMĄ, W JAKĄ CHCE SIĘ WEPCHNĄĆ UBOGI KOŚCIÓŁ HISZPANII

Biskup de Mazenod, mając serce wielkie jak świat, nie ograniczał misjonarskiej gorliwości do tych, których wysłał poza granice Francji. Łączył się z Kościołem na całym świecie, zwłaszcza tam, gdzie doświadczał on cierpienia. Jako biskup Marsylii uwrażliwił swoją diecezję na tę kwestie i swoich diecezjan zaangażował do udziału w zbiórce różnych podstawowych artykułów. Zobaczmy przykład z Kościołem w Hiszpanii. W dzienniku Eugeniusz napisał:

List od księdza arcybiskupa z Paryża. Uprzedza mnie, że minister oburzył się na publikację listu pasterskiego o odpuście.

Lamirande podaje nam następujące informacje na ten temat: Doświadczenia, jakich doznał Kościół Hiszpanii około 1840 roku zupełnie naturalnie przyciągają uwagę biskupa de Mazenoda. Źródłem problemów był konflikt polityczny pomiędzy regentką Marią Krystyną a pretendentem do tronu Don Carlosem. Rzym, który ciągle utrzymywał stosunki dyplomatyczne z Madrytem, odmawiał uznania regentki. Stąd wynikały zawiłe kłopoty związane z nominacjami biskupimi. Zwolennicy Krystyny posuwali się do wielu represji przeciwko karlistom: aresztowania biskupów, kapłanów i mnichów, likwidacja uposażenia dla duchownych, niezgodne z prawem kanonicznym nominacje administratorów na wakujących stolicach biskupich. Grzegorz XVI powiadomił o tych zamachach w przemówieniu podczas konsystorza 1 lutego 1840 roku. Rząd Hiszpanii zripostował. Ojciec Święty, w 1842 roku udzielił odpowiedzi wydając encyklikę nakazującą obchody roku jubileuszowego w intencji Kościoła w Hiszpanii (Études Oblates choisies et autres Textes, s. 313)

Rząd francuski popierał schizmę regentki Krystyny i występował przeciwko biskupom francuskim, którzy byli przychylni wobec roku jubileuszowego. Reakcja Eugeniusza jest dowodem braku jakiegokolwiek lęku. List paserski rozesłał po całej swojej diecezji:

Mimo wszystko nie będę się obawiał pokazania, że myślą i wolą jestem zjednoczony z Głową Kościoła. Tym bardziej wyrażę mój strach przez schizmą, w jaką chce się wepchnąć ubogi Kościół Hiszpanii.

Dziennik, 26.03.1842, w: EO I, t. XXI.


Po pierwsze pomagać. O burzliwym związku psychologii i wiary - wywiad z A. Jastrzębskim OMI

Czy psychologia i wiara mogą ze sobą zgodnie współpracować ? Czy korzystanie z psychoterapii może zaszkodzić wierze?

Odpowiedzi na to pytanie stara się znaleźć Magdalena Kędzierska-Zaporowska w rozmowie z o. Andrzejem Jastrzębskim OMI – filozofem, teologiem i psychoterapeutą naukowo zajmującym się fascynującymi relacjami psychologii i wiary.

Andrzej Jastrzębski OMI

Niedawno ukazała się nowa książka autorstwa Ojca, pt.: „Po pierwsze pomagać. O burzliwym związku psychologii i wiary.”. Zacznijmy od początku: jak odróżnić pojęcia psychologii i wiary?

Wiara i psychologia znajdują się na dwóch zupełnie innych płaszczyznach. Wiara jest postawą życiową, która wpływa na to jak ktoś interpretuje to, co się dzieje w jego życiu, podejmuje w oparciu o wiarę swoje decyzje i wprowadza je w czyn. W wierze istotna jest osobista relacja z Bogiem. Psychologia to nie jest postawa życiowa, ale jedna z nauk o człowieku, o jego zachowaniu, myśleniu, osobowości. Dotyczy nie jednego człowieka, ale wielu ludzi. Interesuje ją nie tyle to, co niepowtarzalne w każdym z nas, ale ogólne zasady, które kierują naszym zachowaniem. Trzeba też zaraz zaznaczyć, że nie ma jednej psychologii, ale różne szkoły psychologiczne, które często przedstawiają zupełnie rozbieżne sposoby rozumienia naszego życia i tego, co nami kieruje. Jeśli chcecie to lepiej zrozumieć, zajrzyjcie do książki…

Skąd powinniśmy czerpać wiedzę o psychologii?

Najprostsza odpowiedź, jaka mi się nasuwa to: z zaufanych źródeł. A co to jest zaufane źródło? I to już trudniej wyjaśnić. Oczywiście zaczynamy od literatury popularnonaukowej, ale się na tym nie zatrzymujemy! W ten sposób odkrywamy tematy, jakimi zajmuje się psychologia i jeśli coś cię szczególnie zainteresuje, sięgnij do czegoś bardziej naukowego. Jasne, to się trudniej czyta, ale informacje tam zawarte są też bardziej rzetelne. Ważne jest też, żeby porównać sobie różne źródła zarówno popularne jak i naukowe. Niestety nauka nie jest neutralna i często wynik zależy od tego, co ktoś chciał udowodnić. I znów po więcej wskazówek odsyłam do książki…

Czy, żeby przeczytać książkę Ojca, trzeba mieć dużą wiedzę o psychologii?

Niekoniecznie, ale trzeba się trochę orientować ogólnie w spawach naukowych. Staram się prowadzić czytelnika do lepszego zrozumienia problemów na styku psychologii i wiary. Jeśli to nie jest absolutnie konieczne, unikam niepotrzebnych zawiłości naukowych, a raczej staram się mówić językiem bloga, a więc przystępnie i z humorem.

Czy może wymienić Ojciec kila osób, które można by nazwać autorytetami w dziedzinie połączenia psychologii i wiary, które publikują treści np. na YouTube?

Szczerze mówiąc, nie jestem za bardzo na bieżąco w polskim środowisku w tej dziedzinie. Jakbym miał polecić coś z „mojego świata”, to wskazałbym na wykłady Prof. Kennetha Pargamenta, który całe swoje życie poświęcił tej dziedzinie. Jest wierzącym Żydem i jego podeście jest bardziej uniwersalne. Mimo to często podaje także przykłady pochodzące z Kościoła katolickiego. Oczywiście to są wystąpienia po angielsku, ale dla większości nie powinien to być problem. Lubię też słuchać arcybiskupa Rysia.

Czy chciałby się jeszcze Ojciec podzielić jakąś myślą z Niniwitami [młodzież związana z oblackim duszpasterstwem – przyp. red.]?

Cieszę się, że to właśnie młoda osoba mnie „zaczepiła” i zaprosiła do przygody napisania tej „blogowej” książki. Proszę przy okazji o usprawiedliwienie ostatniego milczenia na blogu. Ufam, że warto było poczekać na tę książkę. Zachęcam Was, abyście zawsze szukali zrozumienia waszej wiary i w ogóle zrozumienia tego, co nas otacza. Nie zadowalajcie się prowizorycznymi odpowiedziami, szukajcie pogłębionego zrozumienia, szukajcie prawdziwej mądrości, która pomoże Wam pięknie żyć i nie żałować podjętych decyzji. Wiara zawsze poszukuje zrozumienia, także przez pryzmat psychologii, ale z drugiej strony wiara oświetla także mroki naszej niewiedzy. Mam nadzieję, że lektura tej książki w tę stronę Was poprowadzi.

Normą duchową dla chrześcijanina jest zabieganie o podobieństwo do Boga w oparciu o wzór, który został w nas zaszczepiony, a więc o obraz Boga w nas. I to dla nas jako chrześcijan będzie stanowiło też normę psychiczną, dlatego mówiąc o relacji psychologii i wiary, musimy nieustannie się odwoływać właśnie do tego faktu, że w praktyce życiowej sfery psychiczna i duchowa są połączone.

(fragment książki)

W publikacji znajdziemy odpowiedzi na pytania o to:

  • co jest normą psychiczną i duchową i czy można, cierpiąc psychicznie, zachować właściwą relację z Bogiem,
  • jakie są objawy zaburzeń psychicznych i do kogo zwrócić się po pomoc w razie ich wystąpienia,
  • czy człowiek wierzący może w pełni zaufać ustaleniom psychologii i neuronauk,
  • czym jest chrześcijański rozwój i czy psychologia może w nim pomóc,
  • jak poruszać się w gąszczu różnego rodzaju ofert i publikacji dotyczących zdrowia psychicznego, rozwoju osobistego i duchowości.

 

ZAMÓW KSIĄŻKĘ


dr hab. Andrzej Jastrzębski – Misjonarz Oblat Maryi Niepokalanej. Wykładowca Uniwersytetu św. Tomasza z Akwinu (Angelicum) w Rzymie, UAM w Poznaniu oraz na Podyplomowym Studium Duchowości KUL. Od 2016 roku pracuje na Uniwersytecie św. Pawła w Ottawie. Prowadzi badania nad integralnym ujęciem człowieka w filozofii, psychologii, neurobiologii oraz teologii.

 

(pg/niniwa.org)


Papież wybrał sanktuarium prowadzone przez oblatów do wyjątkowej sztafety modlitewnej w maju

W miesiącu maju rusza ogólnoświatowa modlitwa w intencji ustania pandemii koronawirusa. Do modlitwy wezwał katolików Ojciec Święty Franciszek. Wyznaczył też 30. sanktuariów maryjnych na całym świecie, aby poprowadziły modlitwę różańcową w tej intencji. Wśród szczególnych miejsc wybranych przez papieża znalazło się sanktuarium prowadzone przez Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. To Notre-Dame-du-Cap w Kanadzie. Modlitwa z oblackiego sanktuarium transmitowana będzie w watykańskich mediach 23 maja.

(zdj. Our Lady of the Cape Shrine)

Najstarsze miejsce w Kanadzie, gdzie nieprzerwanie sprawuje się sakramenty

Miejsce poświęcone jest Matce Bożej. Znajduje się w połowie drogi między Montrealem a Quebec. Precyzyjne umiejscowienie to Trois-Rivières w dystrykcie Cap-de-la-Madeleine. Pierwszy drewniany kościół wzniesiony został tutaj w 1659 roku. Pod koniec XVII wieku ks. Paul Vachon, ówczesny proboszcz, zakłada bractwo różańcowe. Drewniana świątynia staje się niewystarczająca. Postanowiono zatem wybudować nowy kościół, tym razem kamienny, który przetrwał do dnia dzisiejszego. Konsekracja tzw. starego sanktuarium nastąpiła w 1720 roku. Jest to najstarsza świątynia w Kanadzie, w której nieprzerwanie do chwili obecnej sprawuje się codzienną Eucharystię.

Stare sanktuarium (zdj. Our Lady of the Cape Shrine)

Po czasie rozkwitu nastąpił 115-letni okres stagnacji.

Świnia żująca różaniec

W 1867 roku ówczesny proboszcz Luc Desilets usłyszał niepokojący hałas, wydobywający się z kościoła. Kiedy poszedł sprawdzić, co mogło się stać we wnętrzu świątyni, doznał szoku. Zobaczył w niej małą świnię, która żuła różaniec. Obraz był dla kapłana wstrząsający. Zrozumiał, że wierni przestali modlić się na różańcu. Mając w pamięci historię założonego w 1694 roku bractwa różańcowego, sam poświęcił się tej formie modlitwy i zachęcił parafian, aby odmawiali ją w swoich domach. Nastąpiło przebudzenie parafii. Wkrótce zaczęto myśleć o budowie większej świątyni, ale nie do końca spodziewano się tego, co miało nastąpić.

Most różańcowy (zdj. Jean-Guy Duc)

Pierwsze cuda – most z lodu

Pozwolenie na budowę nowej świątyni zostało udzielone. Pozostało jedynie poczekać na zimę, aby zgromadzone po drugiej stronie rzeki św. Wawrzyńca materiały przetransportować do Cap-de-la-Madeleine. Niestety, rzeka nie zamarzła – przyszła stosunkowo łagodna zima, której nie pamiętali najstarsi mieszkańcy miejscowości. Rozpoczęła się wyjątkowa krucjata modlitwy różańcowej z prośbą, aby rzeka ścięła się lodową pokrywą, która umożliwi transport materiałów. Nieoczekiwanie w połowie marca pojawiła się kra lodowa, która spłynęła nurtem rzeki z jeziora św. Piotra, oddalonego o 32 km. Zatrzymała się wprost na wysokości kościoła, tworząc lodowy most. Co ciekawe, konstrukcja utrzymała się przez tydzień – od uroczystości św. Józefa aż do Zwiastowania Pańskiego. Wszystkie potrzebne materiały zostały przetransportowane przez rzekę. Na pamiątkę tego wydarzenia, do dzisiaj w sanktuarium znajduje się symboliczny most różańcowy.

Otwarte oczy Maryi

Trzecią w kolejności świątynię poświęcono Matce Bożej Różańcowej. Konsekrowaną ją 22 czerwca 1888 – data stanowi formalny początek sanktuarium Notre-Dame-du-Cap. Do nowego kościoła uroczyście wprowadzono figurę Niepokalanej, podarowaną przez jednego z parafian w 1854 roku. Umieszczono ją w głównym ołtarzu.

Figura Matki Bożej z Notre-Dame-du-Cap (zdj. Jean-Guy Duc)

Tego samego wieczoru do kościoła przybył Pierre Lacroix, niepełnosprawny mieszkaniec Trois-Rivières. Poprosił o pomoc o. Frederica Janssoona OFM oraz ks. Luca Desiletsa. Podczas modlitwy chorego człowieka doszło do niecodziennej sytuacji.

Czy widzi ojciec to samo, co ja? – zapytał ks. Desilets, podchodząc do franciszkanina. Obaj wpatrywali się w figurę Maryi.

Tak, figura otworzyła oczy, nieprawdaż? – odpowiedział ojciec Frederic.

Zjawisko zauważył również Pierre Lacroix. Kapłani zaczęli chodzić po kościele, cały czas spoglądając na figurę. Ojciec Frederic nigdy nie przestał opowiadać o tym wydarzeniu:

Oczy figury były szeroko otwarte. Zjawisko trwało od pięciu do dziesięciu minut. Jej oczy były ciemne, pięknie uformowane, pozostawały w idealnej harmonii z resztą twarzy. Figura miała twarz żywej osoby. Ten widok zmienił moje życie na zawsze.

Ojciec Frederic Janssoone OFM zmarł w opinii świętości 4 sierpnia 1916 roku w Montrealu. W setną rocznicę cudu otwarcia oczu przez figurę Matki Bożej Ojciec Święty Jan Paweł II zaliczył franciszkanina do grona błogosławionych Kościoła katolickiego.

Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej w Notre-Dame-du-Cap

Wraz ze znacznym zrostem pielgrzymek do sanktuarium księża diecezjalni nie byli w stanie objąć opieką duszpasterską wszystkich przybywających do Cap-de-la-Madeleine. Ówczesny biskup powierzył miejsce Misjonarzom Oblatom Maryi Niepokalanej. Zakonnicy przybyli do Notre-Dame-du-Cap w 1902 roku i są tutaj obecni do dziś.

(zdj. Our Lady of the Cape Shrine)

Nowi gospodarze zabrali się szybko do pracy. Zagospodarowali teren wokół kościoła, wykopali jezioro, postawili stacje różańcowe, wymienili drogę krzyżową z drewnianej na kamienną, wznieśli most różańcowy. Przyszedł także czas na opracowanie planów i budowę większego kościoła. Budowa dzisiejszej bazyliki rozpoczęła się w 1955 roku. Wieża świątyni sięga na wysokość 38 metrów. Wewnątrz może usiąść 1660 osób. W oknach zamontowano monumentalne witraże autorstwa duńskiego oblata – o. Jana Tillemansa OMI. Wykonano je zgodnie z wielowiekową techniką witrażownictwa, co stanowi unikat w Ameryce Północnej. Z tyłu kościoła umieszczono jedne z największych w Kanadzie organy piszczałkowe. Prospekt instrumentu układa się w liść klonu, który okala ścianę świątyni. W 1984 roku miejsce odwiedził św. Jan Paweł II.

Obecnie posługuje tutaj 13. misjonarzy oblatów. Wśród nich jest 10. oblatów-ojców, 2. oblatów-braci oraz biskup pomocniczy diecezji Trois Rivières – Pierre Olivier Tremblay OMI.

(pg)


Gdańsk: Środowiska pracy i rzemiosła zawierzyły się św. Józefowi

W liturgiczne wspomnienie św. Józefa Robotnika, w gdańskim kościele pod wezwaniem Oblubieńca NMP, misjonarze oblaci gościli dziś ludzi pracy i przedstawicieli cechów rzemieślniczych. Celebracji eucharystycznej przewodniczył metropolita gdański – abp Tadeusz Wojda. Na początku liturgii rektor kościoła, o. Marcin Szafors OMI, przywitał duszpasterzy ludzi pracy: ks. prał. Sławomira Decowskiego, ks. Tadeusza Chajewskiego, ks. kan. Ludwika Kowalskiego oraz przedstawicieli związków zawodowych na czele z Krzysztofem Doślą – przewodniczącym Zarządu NSZZ „Solidarność” Regiony Gdańskiego. W gdańskich uroczystościach uczestniczyły poczty sztandarowe różnych organizacji oraz przedstawiciele wielu cechów rzemieślniczych miasta.

W słowie skierowanym do wiernych, metropolita gdański nawiązał na początku do liturgii słowa z księgi Rodzaju.

Autor księgi chce nam przypomnieć, że praca powinna zawsze być wiązana z Bogiem. Chce nam przypomnieć, że praca powinna wypływać z naszej wiary, którą pragniemy każdego dnia budować.

Arcybiskup przypomniał, że we wspomnienie św. Józefa Rzemieślnika przychodzimy do świątyni, aby Bóg pobłogosławił naszą pracę, ale jako jeden z warunków Jego błogosławieństwa wskazał konieczność zbliżania się człowieka do Boga.

Byśmy najpierw zrozumieli to wielkie połączenie między pracą a wiarą, musimy się zbliżyć do Boga – przekonywał metropolita gdański.

Zbliżanie się do Boga, poznawanie Jezusa Chrystusa, który poprzez Wcielenie pokazał nam w sposób doskonały Ojca, jest – jak przekonywał hierarcha – fundamentem zgody i sprawiedliwości między ludźmi, stanowi jednocześnie remedium na bolączki społeczne, podziały i wojny, jakie prowadzimy przeciwko sobie nawzajem.

Dzisiejsze święto stawia przed nami przykład świętego Józefa. Ten cichy, nieco w cieniu, święty opiekun Jezusa – jest dla nas dobrym przykładem, jak pozostawać nieustannie przy Jezusie.

Biskup gdański podkreślił, że podobnie jak w naszym życiu, tak w życiu Józefa zdarzały się sytuacje trudne, które wymagają zaufania Bogu. Ale – jak przekonywał – Bóg jest zawsze wierny człowiekowi, nigdy go nie zostawi.

Józef zrozumiał, że Bóg go dopuścił do największych tajemnic – powierzył mu opiekę nad Swoim Synem. Bóg stał się słaby, mały, niepozorny i powierzył się człowiekowi, aby się Nim zaopiekował, zapewnił mu wszystko, czego Mu było potrzeba. Jakże wielka ufność Boga względem człowieka. To zaufanie Boga do nas powtarza się w życiu każdego z nas – kontynuował arcybiskup Wojda.

Józef, kiedy to zrozumiał, podjął swoją misję wychowania Syna Bożego. Przyjął Jezusa pod swój dach, ale przede wszystkim przyjął Jezusa do swojego życia. Otoczył Go ojcowską miłością. Codziennym wyrazem tej miłości była praca, zwykła praca cieśli, jak podkreślają ewangeliści. Przez tę prostą codzienną pracę, wykonywaną sumiennie i z miłości, zapewniał Jezusowi wzrost, wychowanie, uczył Jezusa pracy, był dla Niego wzorem uczciwości. Jego praca stawała się częścią tajemnicy Odkupienia. Odgrywała ważną rolę w procesie ludzkiego wzrastania Jezusa – wyliczał kaznodzieja.

W połączeniu z wiarą każda praca, nawet ta najprostsza, nawet najmniej znacząca, nawet ta najbardziej pokorna, której czasem niektórzy się wstydzą – może być uczestnictwem w Bożym dziele doskonalenia tego świata. Będzie taka na tyle, na ile będziemy ją wykonywać z poczuciem obowiązku i ze świadomością czynienia dobra dla innych oraz w duchu odpowiedzialności stwórczej – tej samej odpowiedzialności, z którą Bóg stwarzał ten świat.

Posłuchaj całego kazania abp. Tadeusza Wojdy:

Na zakończenie liturgii metropolita gdański dokonał aktu zawierzenia środowisk ludzi pracy i rzemiosła wstawiennictwu świętego Józefa.

(pg)


Gdańsk: Ludzie rzemiosła zawierzą się św. Józefowi

We wspomnienie św. Józefa Robotnika w oblackim kościele św. Józefa odbędą się uroczystości zawierzenia Ludzi Pracy i Rzemiosła Gdańskiego Oblubieńcowi NMP. Mszy świętej przewodniczyć będzie abp Tadeusz Wojda SAC - metropolita gdański. Obchody wpisują się w przeżywany w Kościele Specjalny Rok św. Józefa. Misjonarze oblaci z Gdańska goszczą w tym czasie różne grupy społeczne, które wpatrując się w przykład wiary św. Józefa, pragną zawierzyć mu swoje życie i drogę do świętości.

Uroczystości udostępnione będą przez transmisję internetową (KLIKNIJ). Obszerna relacja pojawi się również na stronie oblaci.pl.

(pg)


Brazylia: Młodzi oblaci na ulicach Sao Paulo karmią bezdomnych

Zeszłotygodniowy sobotni wieczór był niezwykle ważny dla wspólnoty postnowicjatu w Sao Paulo w Brazylii. Młodzi oblaci zapoczątkowali akcję społeczną im. ojca Lorenzo OMI, której celem jest dostarczanie żywności bezdomnym raz w miesiącu, wieczorem. Północnoamerykański zakonnik, którego imieniem określono akcję pomocową, poświęcił się pracy misjonarskiej pośród zubożałej społeczności Recife. Mieszkał na ulicy z ubogimi, jadał z nimi posiłki, w praktyce był z nimi jednym, żyjąc już wtedy, według logiki papieża Franciszka, który mówi o Kościele wychodzącym do człowieka.

Akcja jest jednocześnie odpowiedzią i realizacją 19. Konstytucji misjonarzy oblatów:

Kroczymy śladami Mistrza, który stał się ubogim ze względu na nas. W odpowiedzi na Jego wezwanie: «Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj co posiadasz i rozdaj ubogim…, potem przyjdź i chodź za Mną» (Mt 19, 21), wybieramy ewangeliczne ubóstwo.

Wypełniamy polecenie Jezusa i marzenie naszego świętego Założyciela – tłumaczą brazylijscy oblaci – Niech św. Eugeniusz błogosławi nas i nadal nas oświeca, abyśmy widząc Jezusa w obliczu każdego biednego człowieka, którego spotykamy na ulicach, mogli dać się im ewangelizować.

(pg/omiworld)


30 kwietnia 2021

PIERWSZY OBLAT KANADYJCZYK

W liście do biskupa Montrealu Eugeniusz mówi także o oblatach:

Z niecierpliwością oczekuję na kilka wiadomości o pierwszej misji, którą nasi ojcowie przeprowadzili w parafii, w której Ksiądz Biskup ich umieścił… Ojciec Honorat doniósł mi o błogosławieństwach, jakie dobry Bóg zesłał na rekolekcje, które przeprowadził z tym czarującym kapłanem, który przyłączył się do jego prac i który wyraża wolę wstąpienia do Zgromadzenia.

Eugeniusz mówi o ojcu Damase Dandurandzie, Kanadyjczyku i księdzu diecezjalnym, który do tego stopni był oczarowany misjonarską gorliwością nowo przybyłych oblatów, że poprosił, aby móc zostać jednym z nich.

Niech będzie po tysiąckroć błogosławiona ta pierwsza latorośl drzewa przesadzonego na tak dobrą ziemię przez takiego właściciela Winnicy, jakim jest Ksiądz Biskup. Z głębi serca modlę się do Ojca rodziny, aby rozmnożył ten rodzaj i żeby przykład tego pierworodnego był wkrótce naśladowany przez wielką liczbę innych.

List do biskupa Montrealu Bourgeta, 13.04.1842, w: EO I, t. 1,  nr 11.

2 grudnia 1841 roku, w chwili przyjazdu oblatów z Francji, o których u Założyciela postarał się biskup Bourget, pracujący w kurii biskupiej w Montrealu Dandurand niebawem zamierza przyłączyć się do nich i 24 grudnia, najprawdopodobniej w Saint-Hilaire, rozpoczyna nowicjat, a oblację składa na Boże Narodzenie następnego roku w Longueuil. Biskup de Mazenod cieszył się, że w osobie tego ojca znalazł pierwociny tego dobrego kraju - Kanady. Począwszy od 1842 roku uczestniczy w wielu misjach I rekolekcjach w diecezji Montreal. Szczególnie cenią go mówiący po angielsku katolicy.

E. Lamirande, zob. https://www.omiworld.org/fr/?s=dandurand

 

W ten sposób rozpoczęła się długa i owocna posługa, którą zakończy śmierć w podeszłym wieku - 102 lat.


J. Wlazły OMI: "Modlimy się, aby młodzi ludzie wybierali życie Misjonarza Oblata Maryi Niepokalanej jako swoją drogę do świętości i szczęścia"

Kiedy młodzież oddaje swoje życie Panu Bogu, ja jestem o nich spokojny. Pan Bóg ich poprowadzi.

Z o. Janem Wlazłym OMI - dyrektorem Sekretariatu Powołań Polskiej Prowincji Misjonarzy Oblatów MN rozmawia o. Paweł Gomulak OMI

P. Gomulak OMI: Za kilka dni matury – oczywiście wszystkim zdającym egzamin dojrzałości – życzymy powodzenia. A po maturze – do oblatów?

J. Wlazły OMI: Nie tylko życzymy powodzenia, ale za wszystkich maturzystów się modlimy. Prosimy Pana Boga o pomyślne wyniki egzaminów i dobre wybory. Każdego roku, za maturzystów którzy są w kontakcie z Sekretariatem Powołań odprawiam 5 Mszy świętych. Tak jest również w tym roku. Modlimy się, aby młodzi ludzie wybierali życie Misjonarza Oblata Maryi Niepokalanej jako swoją drogę do świętości i szczęścia. Maturzystów i studentów, już po egzaminach, zapraszamy do naszego klasztoru i domu nowicjatu na Świętym Krzyżu na kilka dni odpoczynku i rozeznawania swojej drogi życiowej. W tym roku będzie to w dniach 21-24 maja. Młodzież, która jest z nami w kontakcie wie, że może w każdym dogodnym dla siebie terminie, przyjechać do któregoś z naszych klasztorów na kilka dni odpoczynku, przyjrzenia się naszemu życiu i rozeznawania.

Zobacz: [Święty Krzyż: Dni skupienia dla maturzystów i studentów]

Jak wygląda formacja u oblatów z perspektywy dyrektora Sekretariatu Powołań?

Najkrócej mówiąc formacja w naszym Zgromadzeniu to rok prenowicjatu, rok nowicjatu i 6 lat studiów seminaryjnych – dla kandydatów do kapłaństwa. Dla kandydatów na braci zakonnych rok prenowicjatu, rok nowicjatu, 2 lata formacji w seminarium i 3 lata junioratu braci. Dla mnie jako duszpasterza powołań formacja zaczyna się już w momencie pierwszego kontaktu z zainteresowanym. Staram się pokazywać młodym na czym polega życie Misjonarza Oblata Maryi Niepokalanej i że życie zakonne jest jedną z opcji, także dla nich. Moja rola to podpowiadać, jak rozeznawać powołanie. Dla tych, którzy odkrywają w sobie marzenie o życiu zakonnym w naszym Zgromadzeniu, jestem osobą, która stara się tłumaczyć jak to marzenie zrealizować. Z osobami zdecydowanymi na wstąpienie do klasztoru, spotykam się, by poznać ich motywacje i historię życia, poznać ich rodzinę, ale także zebrać komplet dokumentów i przekazać je ojcu prowincjałowi, bo to on podejmuje ostateczną decyzję o przyjęciu danego człowieka do Zgromadzenia.

Czym są rekolekcje powołaniowe? Czy tylko dla przyszłych zakonników?

Kiedy uczniowie pytali Jezusa: „Nauczycielu, gdzie mieszkasz”, On odpowiedział: „chodźcie, a zobaczycie”. To zdanie najlepiej oddaje, czym są rekolekcje powołaniowe. Chodzi w nich o to, by młodzi mogli zobaczyć, przekonać się, jak życie zakonne rzeczywiście wygląda. Mogą zobaczyć jak oblaci mieszkają, jak jedzą, spędzają czas, pracują, widzą nasze braterskie relacje. To moment, w którym chłopcy mogą odkryć w sobie pragnienie, że oni też chcą tak żyć. Oczywiście, będą i tacy, którzy odkryją, że to na pewno nie jest ich droga. I dla takiego przekonania, też warto wziąć udział w rekolekcjach. Rekolekcje powołaniowe to spotkania z Panem Bogiem, oblatami, i rówieśnikami, które mają pomóc odkryć, do czego Pan Bóg wzywa. Jedni odkryją, że ich powołaniem jest rodzina, inni wybiorą nasze Zgromadzenie, a jeszcze inni kapłaństwo diecezjalne lub inną rodzinę zakonną.

Głosisz też rekolekcje dla grup mieszanych (męsko-damskich), Kadetów Rycerzy Jana Pawła II. Czy ma to związek z pracą w Sekretariacie Powołań?

Wszędzie, gdzie się pojawiam staram się pokazywać młodym, że życie zakonne jest jedną opcji na ich życie. Jestem przekonany, że to moje pierwsze zadanie. Dlatego każda moja posługa ma wymiar powołaniowy. Staram się też pamiętać, że nie można mówić o pójściu za Panem Bogiem bez prowadzenia młodych ludzi do relacji z Nim. Każde rekolekcje, spotkanie z młodymi, które pomaga im odkrywać Pana Boga, ma również wymiar powołaniowy. Kiedy młodzież oddaje swoje życie Panu Bogu, przyjmuje szkaplerz np. Matki Bożej Kodeńskiej, ja jestem o nich spokojny. Pan Bóg ich poprowadzi.

Jan Wlazły OMI podczas rekolekcji dla Kadetów na Rycerzy Jana Pawła II

Na czym, według Ciebie, polega największa trudność w wyborze drogi życia konsekrowanego?

To trudne pytanie. Myślę, że dziś dużą trudnością, z którą młodzi się zmagają jest fakt, że mają bardzo wiele opcji do wyboru. Mogą studiować, pracować, wyjechać za granice, podjąć się wolontariatu, rozpoczynać własne działalności. Mają bardzo szeroki wachlarz możliwości i to jest dobre. Niestety jednak wielu młodych, którzy są świadomi, ile kierunków stoi przed nimi otworem, nie potrafią się zdecydować na żaden z nich. Stoją w miejscu, jakby czekali na to, że coś ich popchnie w którąś stronę. Zwlekają z decyzją. Spotykam ludzi, którzy mają ponad 30 lat i ciągle nie wiedzą co wybrać. To trudne.
Druga trudność to mylenie celu życia ze środkami. Studia przecież nie są celem samym w sobie, one są tylko pewnym etapem. Dziś mam wrażenie, że młodzi nie wybierają tego co jest celem, ale wybierają środki, które im się wydają atrakcyjne. Warto, żeby pamiętali, że celem naszego życia jest świętość, życie z Bogiem w wieczności. Że droga pójścia za Panem Bogiem to również droga realizacji swoich najpiękniejszych marzeń. To droga, na której można się spełniać, realizować siebie.

 

(pg)