J. Wlazły OMI: "Modlimy się, aby młodzi ludzie wybierali życie Misjonarza Oblata Maryi Niepokalanej jako swoją drogę do świętości i szczęścia"

Kiedy młodzież oddaje swoje życie Panu Bogu, ja jestem o nich spokojny. Pan Bóg ich poprowadzi.

Z o. Janem Wlazłym OMI - dyrektorem Sekretariatu Powołań Polskiej Prowincji Misjonarzy Oblatów MN rozmawia o. Paweł Gomulak OMI

P. Gomulak OMI: Za kilka dni matury – oczywiście wszystkim zdającym egzamin dojrzałości – życzymy powodzenia. A po maturze – do oblatów?

J. Wlazły OMI: Nie tylko życzymy powodzenia, ale za wszystkich maturzystów się modlimy. Prosimy Pana Boga o pomyślne wyniki egzaminów i dobre wybory. Każdego roku, za maturzystów którzy są w kontakcie z Sekretariatem Powołań odprawiam 5 Mszy świętych. Tak jest również w tym roku. Modlimy się, aby młodzi ludzie wybierali życie Misjonarza Oblata Maryi Niepokalanej jako swoją drogę do świętości i szczęścia. Maturzystów i studentów, już po egzaminach, zapraszamy do naszego klasztoru i domu nowicjatu na Świętym Krzyżu na kilka dni odpoczynku i rozeznawania swojej drogi życiowej. W tym roku będzie to w dniach 21-24 maja. Młodzież, która jest z nami w kontakcie wie, że może w każdym dogodnym dla siebie terminie, przyjechać do któregoś z naszych klasztorów na kilka dni odpoczynku, przyjrzenia się naszemu życiu i rozeznawania.

Zobacz: [Święty Krzyż: Dni skupienia dla maturzystów i studentów]

Jak wygląda formacja u oblatów z perspektywy dyrektora Sekretariatu Powołań?

Najkrócej mówiąc formacja w naszym Zgromadzeniu to rok prenowicjatu, rok nowicjatu i 6 lat studiów seminaryjnych – dla kandydatów do kapłaństwa. Dla kandydatów na braci zakonnych rok prenowicjatu, rok nowicjatu, 2 lata formacji w seminarium i 3 lata junioratu braci. Dla mnie jako duszpasterza powołań formacja zaczyna się już w momencie pierwszego kontaktu z zainteresowanym. Staram się pokazywać młodym na czym polega życie Misjonarza Oblata Maryi Niepokalanej i że życie zakonne jest jedną z opcji, także dla nich. Moja rola to podpowiadać, jak rozeznawać powołanie. Dla tych, którzy odkrywają w sobie marzenie o życiu zakonnym w naszym Zgromadzeniu, jestem osobą, która stara się tłumaczyć jak to marzenie zrealizować. Z osobami zdecydowanymi na wstąpienie do klasztoru, spotykam się, by poznać ich motywacje i historię życia, poznać ich rodzinę, ale także zebrać komplet dokumentów i przekazać je ojcu prowincjałowi, bo to on podejmuje ostateczną decyzję o przyjęciu danego człowieka do Zgromadzenia.

Czym są rekolekcje powołaniowe? Czy tylko dla przyszłych zakonników?

Kiedy uczniowie pytali Jezusa: „Nauczycielu, gdzie mieszkasz”, On odpowiedział: „chodźcie, a zobaczycie”. To zdanie najlepiej oddaje, czym są rekolekcje powołaniowe. Chodzi w nich o to, by młodzi mogli zobaczyć, przekonać się, jak życie zakonne rzeczywiście wygląda. Mogą zobaczyć jak oblaci mieszkają, jak jedzą, spędzają czas, pracują, widzą nasze braterskie relacje. To moment, w którym chłopcy mogą odkryć w sobie pragnienie, że oni też chcą tak żyć. Oczywiście, będą i tacy, którzy odkryją, że to na pewno nie jest ich droga. I dla takiego przekonania, też warto wziąć udział w rekolekcjach. Rekolekcje powołaniowe to spotkania z Panem Bogiem, oblatami, i rówieśnikami, które mają pomóc odkryć, do czego Pan Bóg wzywa. Jedni odkryją, że ich powołaniem jest rodzina, inni wybiorą nasze Zgromadzenie, a jeszcze inni kapłaństwo diecezjalne lub inną rodzinę zakonną.

Głosisz też rekolekcje dla grup mieszanych (męsko-damskich), Kadetów Rycerzy Jana Pawła II. Czy ma to związek z pracą w Sekretariacie Powołań?

Wszędzie, gdzie się pojawiam staram się pokazywać młodym, że życie zakonne jest jedną opcji na ich życie. Jestem przekonany, że to moje pierwsze zadanie. Dlatego każda moja posługa ma wymiar powołaniowy. Staram się też pamiętać, że nie można mówić o pójściu za Panem Bogiem bez prowadzenia młodych ludzi do relacji z Nim. Każde rekolekcje, spotkanie z młodymi, które pomaga im odkrywać Pana Boga, ma również wymiar powołaniowy. Kiedy młodzież oddaje swoje życie Panu Bogu, przyjmuje szkaplerz np. Matki Bożej Kodeńskiej, ja jestem o nich spokojny. Pan Bóg ich poprowadzi.

Jan Wlazły OMI podczas rekolekcji dla Kadetów na Rycerzy Jana Pawła II

Na czym, według Ciebie, polega największa trudność w wyborze drogi życia konsekrowanego?

To trudne pytanie. Myślę, że dziś dużą trudnością, z którą młodzi się zmagają jest fakt, że mają bardzo wiele opcji do wyboru. Mogą studiować, pracować, wyjechać za granice, podjąć się wolontariatu, rozpoczynać własne działalności. Mają bardzo szeroki wachlarz możliwości i to jest dobre. Niestety jednak wielu młodych, którzy są świadomi, ile kierunków stoi przed nimi otworem, nie potrafią się zdecydować na żaden z nich. Stoją w miejscu, jakby czekali na to, że coś ich popchnie w którąś stronę. Zwlekają z decyzją. Spotykam ludzi, którzy mają ponad 30 lat i ciągle nie wiedzą co wybrać. To trudne.
Druga trudność to mylenie celu życia ze środkami. Studia przecież nie są celem samym w sobie, one są tylko pewnym etapem. Dziś mam wrażenie, że młodzi nie wybierają tego co jest celem, ale wybierają środki, które im się wydają atrakcyjne. Warto, żeby pamiętali, że celem naszego życia jest świętość, życie z Bogiem w wieczności. Że droga pójścia za Panem Bogiem to również droga realizacji swoich najpiękniejszych marzeń. To droga, na której można się spełniać, realizować siebie.

 

(pg)


"Misyjne Drogi" - Oblacki Madagaskar

W majowym numerze pisma przeczytamy o pracy polskich misjonarzy na Madagaskarze, szczególnie oblatów, którzy obchodzą tam 40-lecie posługi. Przedstawiona została ich działalność misyjna wśród najuboższych, w miejscach, do których docierają jedynie oni. Opisano współdziałanie misjonarzy ze świeckimi w dziele ewangelizacji, a także działania związane z poprawą warunków życia, przez m.in. zakładanie przedszkoli, szkół, ośrodków zdrowia czy studni. W ten sposób Kościół staje się tam bardziej wiarygodny.

Niedawno składano życzenia urodzinowe podłamanemu czterdziestolatkowi. Usłyszał, że jest w najlepszym wieku. Bo przed czterdziestką człowiek młody popełnia wiele błędów, wiele mu się chce, ale nie zawsze wychodzi jak powinno. Po siedemdziesiątce doświadczony człowiek popełnia mało błędów, ale często nie ma już siły, aby cokolwiek zmieniać. Po czterdziestce błędów popełnia się mniej, ale jeszcze się chce i można sporo dokonać. To opowieść o człowieku. Kościół – jak mówi papież Franciszek – jest młody, kiedy, żyje Bogiem, żyje Ewangelią – napisał w edytorialu do najnowszego numeru redaktor naczelny, o. Marcin Wrzos OMI – Czterdzieści lat temu misjonarze oblaci z Polski stanęli na Madagaskarze, nazywanym, ze względu na laterytową ziemię, Czerwoną Wyspą. Kiedy czytamy opisy ich działalności, pierwsze podsumowania, można powiedzieć, że to młody Kościół. Nie chodzi tu o niewiele lat ewangelizacji, a o ewangeliczny sposób życia. Posługują wśród najuboższych, pracują głęboko z oddaniem w lasach tropikalnych (gdzie inni nie chcieli iść), współpracują z miejscowymi chrześcijanami. Głoszą Ewangelię, starając się okazywać także wrażliwość na ich problemy. Zakładają szkoły, ośrodki zdrowia, budują studnie… Są głosem wykluczonych, o których nikt nie pamięta i nie chce ich słuchać – kontynuował.

Zobacz: [Madagaskar: Podczas Eucharystii jubileuszowej nie tylko dziękowano za 40 lat obecności na wyspie. Posłano misjonarzy do posługi poza Madagaskarem i powołano nowe placówki]

Autorzy tekstów na łamach „Misyjnych Dróg” (m.in. prof. Jarosław Różański OMI, prof. UKSW Wojciech Kluj OMI, Henryk Marciniak OMI, Marek Ochlak OMI, Andrzej Serwaczak OMI) opowiedzieli o posłudze misyjnej oblatów na Czerwonej Wyspie. W dwumiesięczniku można przeczytać misjologiczną analizę pielgrzymki papieża Franciszka do Iraku (Michał Józwiak). W piśmie znajdziemy także wypowiedzi ekspertów dotyczące dialogu międzyreligijnego i kulturowego dotyczącego religii tradycyjnych, jak i judaizmu: dr. Grzegorza Krzyżostaniaka OMI i dr. Mariusza Maciaka.

W 207. numerze „Misyjnych Dróg” czytelnicy znajdą też rozmowy – z Alojzym Chrószczem OMI i Marianem Lisem OMI – o początkach oblackiej misji na Madagaskarze.

W czasopiśmie znalazło się miejsce na dwa fotoreportaże.

Przekonałem się wielokrotnie, że tu, w odróżnieniu od świata zachodniego, nie opisuje się rzeczywistości liczbami. »To miasto ma około 50 tys. mieszkańców«. Tutaj taka wypowiedź jest całkowicie abstrakcyjna i nic nikomu nie mówi. Otaczającą rzeczywistość określa się opisowo. Gdy chcemy powiedzieć o wielkości miasta, scharakteryzujemy typowe domostwa, sklepy, nawierzchnię dróg. Więcej słów. Tak. Każda okazja do rozmowy jest dobra, tu się nie patrzy na zegarek. Rytm życia wyznaczają posiłki i słońce. Każdy z trzech posiłków musi zawierać ryż. Doskonały, nieoczyszczony maszynowo, jak ten dostępny w Europie. Wyśmienity ryż do każdego posiłku nie jest udręką – to fragment zapisków Arkadiusza Ziemby pt. „Rytm życia wyznaczają posiłki i słońce” z rejonu Kanału Pangalanes na wschodzie Madagaskaru.

Natomiast reportaż Janusza Gałki dotyczy Parku Narodowego Tsingy.

W kolejnym wydaniu czasopisma nie brakuje działu „Przyjaciele Misji”, a także informacji dotyczących prowadzonego przez redakcję projektu „Misja Szkoła”. Jak zwykle jest też szesnastostronicowa wkładka dla dzieci „Misyjne Dróżki Dreptaka Nóżki” – tym razem z opowieściami z Czadu. Opublikowano także felietony Elżbiety Adamiak i ks. Andrzeja Draguły. Na łamach pisma czytelnicy zachęcani są też do korzystania z internetowego portalu misyjnego www.misyjne.pl.


Misyjne Drogi” to prawie stustronicowy dwumiesięcznik wydawany od 1983 r. w Poznaniu przez Zgromadzenie Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. Do publicystów piszących na jego łamach zalicza się ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, o. Jarosława Różańskiego OMI, Tomasza Terlikowskiego, o. Andrzeja Madeja OMI, Elżbietę Adamiak, ks. Artura Stopkę oraz ks. Andrzeja Dragułę. Celem redakcji jest kreatywna i ciekawa prezentacja działalności misyjnej Kościoła, treści religioznawczych, podróżniczych i antropologicznych. „Misyjne Drogi” to czasopismo misyjne o największym nakładzie i objętości w Polsce, dostępne jest także w wolnej sprzedaży.

(misyjne.pl)


29 kwietnia 2021

POŚWIĘCENIE SIĘ MISJOM POPRZEDZA OSOBISTE PREFERENCJE

Święty Eugeniusz napisał do biskupa z Montrealu, aby podziękować mu za serdeczne i braterskie przyjęcie zgotowane niedawno przybyłym oblatom.

Ich listy świadczą, że umieją docenić uczucia, jakimi darzy ich Ksiądz Biskup, i że w zamian za to są najbardziej oddanymi i najbardziej życzliwymi kapłanami Księdza Biskupa w stosunku do Jego świątobliwej osoby.

Przyjęcie zgotowane oblatom pomogło im spokojnie się urządzić. Eugeniusz szczególnie martwił się o ojca Honorata, superiora wspólnoty, który na tę misję zgodził się nie z własnego wyboru, ale z posłuszeństwa Eugeniuszowi.

Wydaje się, jakby opieka i dobroć, którymi Ksiądz Biskup ich zaszczyca, wszystko im zastępowały, bo o. Honorat niczego nie uważa za przykre lub trudne. Jedynie klimat, tak odmienny od naszego, mu nie odpowiada. Można by powiedzieć, że nie uczynili żadnej ofiary, opuszczając swój kraj, a przecież ten dobry o. Honorat nie okazywał takiej samej jak inni chęci wyjazdu na dalekie misje i chociaż nie wyrażał żadnego sprzeciwu, sądzę, że poświęcił się tylko z posłuszeństwa, w sposób zdumiewająco nadprzyrodzony, ponieważ rozumiał, że takie było życzenie jego przełożonego. Jest to rzeczywiście mąż wybitnie cnotliwy. Chciałby, żebym dodał jeszcze do małej ekipy dwóch misjonarzy. Niczego bardziej nie pragnąłbym, jeśli tego wymaga chwała boża i większe dobro dusz

List do biskupa Montrealu Bourgeta, 13.04.1842, w: EO I, t. 1, nr 11.

Ojciec Honorat, poświęcając swój osobisty wybór dla chwały Bożej i zbawienia dusz, pokazał piękno swojego mocnego charakteru i wielką misjonarską gorliwość. Dzisiaj jest dla nas przykładem, zwłaszcza, gdy otacza nas relatywizm i najpierw chcemy zadbać o siebie.


Oblaci z Hamilton będą prowadzić farmę dla ubogich

Misjonarze oblaci w Hamilton (Kanada) postanowili otworzyć farmę. "De Mazenod Farm" to posiadłość o powierzchni blisko 8 hektarów, położona we wsi Ancaster. Do tej pory ziemia była nieużytkiem. Ojciec Tony O’Dell OMI zaproponował, aby posłużyła wsparciu istniejącego już programu "De Mazenod Door Outreach".

Drzwi są symbolem otwartości, przyjęcia i gościnności” - tłumaczy oblat - A teraz, wraz z naszą farmą, jest to również miejsce nowego wzrostu, pożywienia i dostatku. Naszym celem jest zapewnienie naszym gościom zrównoważonego źródła zdrowej, lokalnie uprawianej żywności.

Tony O'Dell OMI

Program pomocowy "De Mazenod Door Outreach" został zapoczątkowany w 2012 roku przez o. Tony'ego O'Della OMI i o. Jarka Pachockiego OMI. Misjonarze przybyli właśnie do Hamilton i objęli opiekę duszpasterską nad parafią św. Patryka. Inicjatywa nawiązuje do Założyciela Zgromadzenia, który jest szczególnym patronem i orędownikiem ubogich.

Ośrodek służy biednym i zmarginalizowanym mieszkańcom Hamilton. Zapewnia posiłki blisko 400. osobom dziennie.

Dzięki najnowszemu rozwiązaniu w "De Mazenod Door Outreach" będziemy w stanie zapewnić świeżą żywność biednym i zmarginalizowanym w centrum Hamilton - komentuje inicjatywę bp Douglas Crosby OMI, ordynariusz diecezji Hamilton.

Założenia farmy są imponujące. W gospodarstwie De Mazenod będzie uprawianych ponad 40. rodzajów warzyw i ziół, w tym fasola, papryka, ziemniaki, buraki, kapusta, marchew i kalafior. Po zebraniu, produkty zostaną wysłane do kuchni "De Mazenod Door", gdzie zostaną wykorzystane do przygotowania domowych posiłków dla korzystających z ośrodka, w tym obfitych zup, gulaszu i zapiekanek.

Jarek Pachocki OMI

Farma będzie również domem dla 36. kur niosek, które dostarczą jajka na każde wtorkowe śniadanie dla ubogich.

W specjalnym ogrodzie wyrosną kwiaty, które będą ozdobą naszego kościoła na specjalne dni świąteczne i niedzielne, szczególnie latem i jesienią - snują dalsze marzenia zakonnicy - W gospodarstwie zaplanujemy również stworzenie miejsc modlitewnych, w których ludzie będą mogli „uciec” i odpocząć na łonie natury.

Założeniem istnienia niezwykłej farmy nie jest jednak tylko produkcja żywności, miejsce ma być także platformą budowania lokalnej społeczności. Misjonarze oblaci są otwarci na pomoc wolontariuszy, którzy zechcą pomóc w utrzymaniu miejsca, edukować się i włączyć w dzieło pomocy najbardziej potrzebującym. Zakonnicy kierują swoje zaproszenie także do osób cierpiących na zespół stresu pourazowego.

Chcemy pielęgnować wspólnotę miłości i współczucia - stwierdza ojciec O'Dell.

 

(pg/omiworld)


28 kwietnia 2021

JEŚLI OJCIEC ODEJDZIE OD TEJ REGUŁY MĄDROŚCI, WKRÓTCE STANIE SIĘ OJCIEC ZWIETRZAŁĄ SOLĄ

Na podstawie naszego ostatniego rozważania widzimy, jak Eugeniusz poleca ojcu Dassy, aby nie dał się porwać swojej gorliwości do archeologii. Ta myśl poucza nas, abyśmy nie zatracili się w społeczeństwie o wielu obliczach: Czy pewne zajęcia nie oddalają nas zbyt bardzo od naszego celu, dla którego powinniśmy poświęcić całą naszą energię i czas?

Wydawało mi się, że było to już dużo być korespondentem itd., a oto dzisiaj mówi mi ojciec o komisji, której ojciec byłby członkiem. To właśnie tutaj trzeba zastosować uwagi, które właśnie ojcu robię. Ostatecznie nie sprzeciwiam się absolutnie temu, aby ojciec zgodził się należeć do tej komisji z motywów, które przytoczyłem, ale polecam ojcu bardzo wyraźnie, żeby nie stał się główną sprężyną tej komisji i żeby nie troszczył się bardziej niż inni o jej dobre funkcjonowanie. Przeciwnie, zależy mi, żeby z racji obowiązków, które ojciec ma wypełniać i z których nie mogę ojca zwolnić, trzymał się ojciec na uboczu i żeby był tam raczej do porady niż do działania. Jeśli ojciec odejdzie od tej reguły mądrości, to mówię ojcu, że wkrótce stanie się solą zwietrzałą quod si sal eyanuerit; nie kończę, do ojca należy poważna medytacja nad tym tekstem, by się uchronić przed straszliwymi skutkami, których wszyscy musimy się obawiać. A zatem, nawet trzymając się w granicach, które ojcu wskazałem, jeśli ojciec spostrzeże, że ojca pobożność na tym cierpi, że ojca gorliwość o zbawienie dusz stygnie, że ojciec doznaje jakiegoś wstrętu do wielkiej posługi właściwej i różniącej się od ojca powołania, to niech ojciec zostawi wszystkie książki naukowe i pogrąży się, jak nigdy dotąd, w jedynym studium właściwie niezbędnym, w którym jesteśmy pewni, że nie spotkamy ani błędu, ani rozczarowania.

Żegnam, moje drogie dziecko, mówiłem do ojca jako ojciec, superior i biskup. Pozostaje mi tylko uściskać ojca i ojca pobłogosławić.

List do ojca Louisa Dassy, 29.03.1842, w: EO I, t. IX, nr 759.


Kongres Polskiej Prowincji Misjonarzy Oblatów MN

W dniach 18-21 maja 2021 roku, w kodeńskim sanktuarium maryjnym, odbędzie się Kongres Polskiej Prowincji. Przebiegać będzie pod hasłem: "Na oblackich drogach z Maryją i jak Maryja". Pierwotnie wydarzenie miało mieć miejsce jesienią zeszłego roku, ze względu na sytuację pandemiczną zostało przełożone na rok bieżący. Celem kongresu jest refleksja nad 100-letnią obecnością oblatów w Polsce, wyrażenie wdzięczności Bogu za istnienie Polskiej Prowincji, pochylenie się nad maryjnym wymiarem oblackiej posługi ewangelizacyjnej i rosnącą potrzebą określenia współpracy z osobami świeckimi na płaszczyźnie posługi misjonarskiej. W obradach uczestniczyć będą delegaci oraz zaproszeni goście, którzy podejmą dyskusję nad kształtem Dyrektorium Polskiej Prowincji. Wśród prelegentów kongresowych znajdą się: o. dr Adam Wojtczak OMI - wykładowca dogmatyki i mariologii w Wyższym Seminarium Duchownym w Obrze oraz o. Wojciech Kowalewski OMI z Prowincji Francuskiej.

Wydarzenie relacjonowane będzie w mediach Polskiej Prowincji.

Logo Kongresu przygotował kl. Łukasz Orłowski OMI z Obry.

W centrum logotypu znajduje się krzyż Chrystusa oraz Maryja stojąca pod nim. Jest to nawiązanie do sceny biblijnej, w której umiłowany uczeń usłyszał słowa „Oto Matka twoja”. Są one również hasłem tegorocznego Kongresu. Ważnym elementem emblematu są postacie kobiety i mężczyzny stojące po bokach. Mają one symbolizować osoby świeckie. Z jednej strony są oni jak umiłowany uczeń, którego Chrystus powierzył opiece Matki. Z drugiej jednak strony, jak Maryja, chcą być jak najbliżej Chrystusa – poznawać Go i kochać coraz bardziej. Widocznym elementem logotypu jest symbol nawiązujący do herbu naszego Zgromadzenia. Jako oblaci mamy świadomość tego, że w pewnym sensie to my – zakonnicy i osoby duchowne – mamy razem z Maryją i jak Maryja ukazywać świeckim wartość i piękno Chrystusowego krzyża. Ostatnim istotnym fragmentem grafiki są korzenie. Mają one przypominać po pierwsze, że warto zagłębiać się w korzenie, czyli w to, na czym oparta jest nasza tożsamość. Po drugie zawarte jest tutaj nawiązanie do wzrostu roślin w przyrodzie. Jeśli będziemy odpowiednio nawadniać roślinę, to możemy być spokojni o jej wzrost. Postać Maryi nieprzypadkowo jest niebieska. To Ona jest wodą, która wspomaga wzrost naszego Zgromadzenia w świętości. Jeśli będziemy, jak mówią nasze KKiRR, przeżywać troski i radości naszego misjonarskiego życia z Maryją, to możemy mieć pewność, że nie stracimy z oczu Chrystusa.

(pg)


JEŚLI OJCIEC CZUJE, IŻ POGODZI OBOWIĄZKI SWEGO NOWEGO ZAJĘCIA Z OBOWIĄZKAMI SWOJEGO POWOŁANIA

W ostatnim rozważaniu mogliśmy zobaczyć, jak utalentowany ojciec Louis Dassy został wciągnięty w badania archeologiczne. Był zadowolony, gdyż środowiska akademickie uznają jego kompetencje.

Proszę nie myśleć, moje drogie dziecko, że cieszę się z tego zaszczytu ani że się przekonuję, iż może z tego wyniknąć choćby minimalna chwała czy korzyść dla Zgromadzenia. Powiem więcej, gdybym ojca znał mniej z działalności i umiejętności pracy, uważałbym to zdarzenie za bardzo przykre, ponieważ oderwałoby ojca od głównej posługi, od tego, co jest istotnie właściwe ojca powołaniu i czego ojciec nie mógłby zaniedbać bez uchybienia swoim obowiązkom i obrazy Boga. Wnioskuję więc, że jeśli ojciec czuje, iż pogodzi obowiązki swego nowego zajęcia z obowiązkami swojego powołania, że poszukiwania, które ojciec będzie w takim razie robił, posłużą ojcu raczej jako odprężenie niż jako praca niedająca się pogodzić z misjami, rekolekcjami i studiami, jakich ta posługa wymaga. W takim przypadku upoważniam ojca do odpowiedzi na zaufanie, które ojcu okazano. Ale, moje dziecko, zważ dobrze, że ojciec pragnął przede wszystkim uświęcić się, postępując w doskonałości. Ojciec odda się z zapałem studiom archeologicznym, które będą wymagać starań, zebrań i dużo czasu. Niech ojciec rozważy to wszystko w sanktuarium i pomedytuje nad quid prodest itd. (Z łaciny: jaką korzyść, Mt 16, 26: Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?

List do ojca Louisa Dassy, 29.03.1842, w: EO I, t. IX, nr 759.


J. Halemba OMI: "Poprosiłem o zagraniczny staż pastoralny wśród ubogich materialnie" [ŚWIADECTWO]

W okolicach marca tego roku poprosiłem ojca prowincjała o zagraniczny staż pastoralny wśród ubogich materialnie, ponieważ taka była moja pierwsza idea, gdy wstępowałem do Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. Pod koniec czerwca dowiedziałem się, że to będzie Ukraina i pomoc bratu Sebastianowi, który w Kijowie rozdaje jedzenie najbardziej potrzebującym.

Brat Sebastian Jankowski OMI wśród bezdomnych i ubogich Kijowa (kmc.media, credo.pro)

Zobacz: [„Nie widziałem jeszcze tylu ludzi głodnych” – zwrócił się do oblatów biskup. Odpowiedź misjonarzy była szybka]

Pod koniec września przyleciałem na Ukrainę. Na co dzień mieszkam w Obuchowie wraz z czterema ojcami i trzema postulantami. Mój dzień przeważnie wygląda tak: zaczynam od wspólnej jutrzni, medytacji, śniadania później praca czy inne zajęcia, Msza święta, modlitwa w ciągu dnia, obiad, praca, nieszpory, oracja, kolacja, rekreacja, kompleta. W tą codzienność wpisują się różne zadania, które spróbuje teraz opisać. Pierwszym moim zadaniem jest pomoc bratu Sebastianowi, we wtorki i czwartki rano jadę do Kijowa, gdzie pan Igor już na mnie czeka w specjalnym pomieszczeniu, w którym robimy kanapki dla bezdomnych i przygotowujemy rzeczy do wyjazdu (stół, krzesła, herbatę, talerze, łyżki, kubki, ubrania, leki). Gdzieś około 16 wyjeżdżamy z naszej „bazy” i jedziemy do 6. punktów w Kijowie, gdzie już na nas czekają ubodzy i rozdajemy ciepłą zupę, herbatę, kanapki, leki czy ubrania. Jest to dzieło któremu patronuje Caritas-Spes Ukraina. Pomagają nam w tym wszystkim wolontariusze. Za każdym razem pomagamy około 130. biednym.

Drugim moim zadaniem jest pomoc w domu miłosierdzia. Dom miłosierdzia to stołówka, gdzie codziennie postulanci rozlewają zupę ubogim, ja gdy tylko mogę również idę im pomóc. Oprócz jedzenia ubodzy mogą również dostać ubrania czy leki.

Następnym moim zadaniem jest nauka postulantów języka polskiego. Prowadzę lekcje w poniedziałki i środy.

Ostatnim moim zadaniem jest pomoc ekonomowi domu. Pomoc w najszerszym tego słowa znaczeniu zaczynając od zakupów, przez dbanie o porządek, po przygotowania domu dla grup. Na Ukrainie jestem już przeszło pół roku, bardzo mi się tutaj podoba, mam satysfakcję z pracy, którą tutaj wykonuję. Wspólnota ojców i postulantów przyjęła mnie bardzo dobrze. Bardzo sobie cenię też wspólną modlitwę, której tutaj jest dużo, jak przystało na dom formacyjny. Mam nadzieję, że najbliższe miesiące przyniosą mi równie dużo satysfakcji oraz, że dobrze rozeznam swoje powołanie.


 

kleryk Jarosław Halemba OMI – scholastyk Wyższego Seminarium Duchownego w Obrze. Pochodzi z Rusinowic koło Lublińca.


Misjonarze oblaci posługują wśród likwidatorów Czarnobyla

Od katastrofy w Czarnobylu mija dziś 35 lat. Pamięć o tych wydarzeniach jest wciąż żywa, zwłaszcza wśród ludzi, którzy pracowali przy usuwaniu szkodliwych związków promieniotwórczych. Do dzisiaj borykają się z konsekwencjami.

Skażenie radioaktywne po awarii elektrowni w Czarnobylu rozprzestrzeniło się nie tylko nad wschodnią Europą, ale także nad Skandynawią, Europą Środkową, w tym Polską, a także nad południem kontynentu – nad Grecją i Włochami. Pamięć o tych wydarzeniach nie gaśnie, ponieważ historia ta wciąż wzbudza silne emocje. Wiedzą o tym mieszkańcy Sławutycza – małej miejscowości niedaleko Prypeci, którą wybudowano tuż po katastrofie, dla ewakuowanych i pracowników elektrowni. Co ciekawe, podczas budowy miasta nadal planowane było otwarcie bloków V i VI elektrowni w Czarnobylu, dlatego w planach mieszkaniowych uwzględniono dodatkową liczbę pracowników. Z powodu zawirowań politycznych zawieszono otwarcie nowych bloków, przez co obecnie miasto ma o wiele mniej mieszkańców niż zaplanowano. Stoi jakby w połowie puste, bez życia.

Odległość Sławutycza od Czarnobyla (GoogleMaps)

Likwidatorzy wciąż żyją

W Sławutyczu istnieje jednak katolicka parafia, którą opiekują się polscy misjonarze oblaci. Powstała w 1996 r. , gdy do życia powołał ją biskup Jan Purwiński. Chcieli tego katoliccy mieszkańcy, którzy najbliższą parafię mieli Czernihowie. Parafia ma za patrona św. Eugeniusza de Mazenoda i świętych aniołów stróżów. Dla portalu misyjne.pl, proboszcz tamtejszej parafii, o. Romuald Opiełka OMI mówi:

Ludzie tutaj doskonale pamiętają, co się wydarzyło. Choć po części, nie są stąd, ponieważ po katastrofie ludzi przesiedlano na całą Ukrainę, więc ludność jest wymieszana. Ale oni pamiętają, wciąż chorują. Starsze pokolenie to głównie likwidatorzy, jeśli można to tak nazwać – bo usuwać szkody pomagali wszyscy – komentuje o. Romuald.

Likwidatorzy elektrowni w Czarnobylu, mieszkańcy Sławutycza (Tom Skipp, Wikimedia Commons)

Część młodych mieszkańców Sławutycza wciąż pracuje przy czarnobylskiej elektrowni. Są to pracownicy, którzy nad tym miejscem czuwają cała dobę. Budowę sarkofagu (lub też tzw. Arki) nad miejscem wybuchu co prawda oficjalnie zakończono dopiero w 2019 r. jednak pozostałe reaktory wygaszano stopniowo. Sama elektrownia przestała wytwarzać energię w 2000 roku, kiedy dyżurny w Czarnobylu nacisnął przycisk wyłączający reaktor nr 3. W tej chwili trwa proces wyłączania siłowni z eksploatacji, który według planów ma zakończyć się dopiero w… 2064 roku.

Bolesne wspomnienia

Ojciec Romuald opowiada o tym, jak wygląda to dzisiaj. To wciąż bolesne wspomnienia, jednak ludzie starają się żyć dalej. I nie zawsze chcą o tych wydarzeniach pamiętać.

Wczoraj w parafii ogłosiliśmy, że dzisiaj jest rocznica tragedii w Czarnobylu. Zachęcaliśmy ludzi, żeby przyszli do kościoła, aby się pomodlić. Przyszły tylko dwie osoby – mówi oblacki proboszcz parafii w Sławutyczach.

Oblacka parafia w Sławytuczu (GoogleMaps)

Gdy mieszkańcy Sławutycza dowiedzieli się o powstaniu serialu o tych wydarzeniach podeszli do tego raczej sceptycznie. To wciąż bolesne wydarzenia, z którymi nie wszyscy się jeszcze pogodzili. Ukraińcy są podzieleni jeśli chodzi o polityczne patrzenie na reakcję władz państwa na samą awarię.

Ludzie tutaj mówią, że serial trochę był naciągany, jednak najważniejsze fakty zostały przedstawione i przez to świat bardziej dowiedział się o tej tragedii – komentuje o. Opiełka.

Dzisiaj przy kościele działają różne grupy duszpasterskie.

Ludzi przychodzą do nas, by uczyć się języka polskiego. Prowadzimy zajęcia dla młodzieży ale także mieszkańców Sławutycza i Czernihowa. Oczywiście mamy kilka grup parafialnych, jednak tutaj nie ma wielu ludzi. My jednak chcemy dla nich głosić dobrą nowinę, mimo bolesnej przeszłości – kończy o. Romuald.

 

(misyjne.pl)

 

 

 

 


Ukraina: Czwarta sesja Trybunału ds. Beatyfikacji o. Ludwika Wrodarczyka OMI

W dniach 22-23 kwietnia 2021 r. w Obuchowie k. Kijowa, w głównym domu Delegatury Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej na Ukrainie odbyła się czwarta sesja Trybunału ds. Beatyfikacji Sługi Bożego o. Ludwika Wrodarczyka OMI.

Na posiedzeniu przesłuchano siedmiu świadków, w tym ordynariusza diecezji odesko-symferopolskiej bpa Stanisława Szyrokoradiuka OFM.

Świadków, którzy otrzymali różne łaski za wstawiennictwem o. Ludwika Wrodarczyka OMI, wysłuchali: ks. mgr lic. Piotr Miszczuk – przewodniczący Trybunału Beatyfikacyjnego, s. mgr lic. Irina Ismagilowa CPSICM – sekretarz i notariusz, a także promotor sprawiedliwości ks. dr Wiaczesław Grumnicki.

Proces beatyfikacyjny o. Ludwika Wrodarczyka OMI został otwarty przez Konferencję Episkopatu Ukrainy w listopadzie 2013 r. na wniosek o. Pawła Wyszkowskiego OMI, superiora Delegatury Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej na Ukrainie.

11 maja 2016 r. ordynariusz diecezji łuckiej bp Witalij Skomarowski rozpoczął proces beatyfikacyjny, podczas którego Kościół wnikliwie bada i analizuje życie kandydata na ołtarze, aby potwierdzić, że jest on prawdziwym przykładem życia chrześcijańskiego dla wiernych.

Ojciec Ludwik Wrodarczyk urodził się 25 sierpnia 1907 roku w Radzionkowie na Górnym Śląsku. Pierwsze śluby zakonne złożył 15 sierpnia 1927 r., po czym rozpoczął studia w Wyższym Seminarium Duchownym w Obrze. Święcenia kapłańskie przyjął 10 czerwca 1933 r.

Przez trzy lata był wikariuszem i ekonomem klasztoru w Kodniu. Następnie o. Ludwikowi powierzono posługę duszpasterską i opiekę nad sprawami materialnymi klasztoru w Markowicach.

17 sierpnia 1939 r. o. Ludwik Wrodarczyk został posłany na ówczesne tereny wschodniej Polski jako administrator nowo powstałej parafii we wsi Okopy w na Wołyniu. Dokąd przybył w przededniu II wojny światowej – 29 sierpnia 1939 r.

Ojciec Ludwik nazywany jest męczennikiem pojednania wołyńskiego, ponieważ, w tych niezwykle trudnych i napiętych czasach w relacjach polsko-ukraińskich, robił wszystko, aby uniknąć rozlewu krwi. Służył swoją wiedzą medyczną wszystkim cierpiącym bez względu na narodowość czy wyznanie.

Według relacji światków, przed śmiercią był okrutnie torturowany. Zginął 8 grudnia 1943 roku we wsi Karpyliwka, niedaleko Rokitnego.

Modlitwa za wstawiennictwo o. Ludwika Wrodarczyka OMI

Panie i Boże nasz, bądź uwielbiony w swoim kapłanie Ludwiku, misjonarzu, wiernym synu Maryi Niepokalanej. Bądź uwielbiony za dar jego profetycznej wiary, za jego ufność w potęgę modlitwy i za kapłańską gorliwość, z jaką służył dziełu Twojej miłości. Bądź uwielbiony, że z Twoim słowem miłosierdzia i pojednania niestrudzenie przekraczał wszelkie ludzkie granice, aby wszyscy stanowili jedno w chwaleniu Ciebie, a zwłaszcza biedni i opuszczeni. Bądź uwielbiony za dar męstwa, z jakim przyjął męczeńską śmierć i nie chciał chronić swego życia, ale je wydał w ręce ludzkiej złości na okup za Twoje rozproszone dzieci. Ojcze Miłosierdzia, przez wzgląd na swego sługę, ojca Ludwika i dla większej chwały Twojej przez ukazanie jego świętości, udziel mi łaski…, o którą Cię proszę przez Jezusa Chrystusa, Twojego Syna. Amen.

Ojcze nasz…, Zdrowaś Maryjo…, Chwała Ojcu…

 

O łaskach otrzymanych za wstawiennictwem o. Ludwika Wrodarczyka OMI, prosimy informować wicepostulatora procesu o. Marka Rostkowskiego OMI: tel. +380669695446.

Lub pisemnie na adres:

вул. Каштанова, 22а

08704 м. Обухів

Київська обл.

www.omi.org.ua