20 lutego - WY WSZYSCY, MOJE DROGIE DZIECI, KRÓRZY SŁUŻYCIE BOGU Z TAK DOBREGO SERCA, PRZYCZYNILIŚCIE SIĘ DO TEGO, CO SIĘ STAŁO

Eugeniusz cieszy się jako ojciec i założyciel Zgromadzenia Oblatów. Kiedy w entuzjastyczny sposób opowiadał papieżowi o wspaniałomyślnej gorliwości i cudownych dziełach duszpasterskich, jakie spełniali oblaci, papież uznał to dzieło za pochodzące od Boga – za dar, za charyzmat dla Kościoła.

Drogi przyjacielu, czy ojciec pojął i czy wszyscy nasi drodzy klerycy mo­gą zrozumieć, jakie znaczenie ma to słowo, które wyszło z ust głowy Kościoła Jezusa Chrystusa!... To coś nadzwyczajnego, a my nie potrafimy dostatecznie korzyć się przed Bogiem za tak mało przeze mnie zasłużoną opiekę, do której wy wszyscy, moje drogie dzieci, którzy słu­życie dobremu Bogu z tak dobrego serca, przyczyniliście się ku mojemu po­cieszeniu i dla szczęścia całego Stowarzyszenia.

List do Henryka Tempier, 22.12.1825, w: EO I, t. VI, nr 213.

Wszystko, co pochodzi od Boga, nie może być odrzucone przez nikogo. Herodot.


19 lutego - TA DOBROĆ TAK PORUSZYŁA MOJE SERCE, ŻE NIE MOGŁEM POWSTRZYMAĆ ŁEZ

Podczas gdy kazdy zapewniał Eugeniusza, że nie miał żadnej szansy na uzyskanie od papieża czegoś więcej niż tylko pochwały dla oblatów, stało się coś niepojętego. W swoim dzienniku zapisał:

Od wszesnego rana byłem u księdza archiprezbitera Adinolfi. Relacja, jaką zdał mi o tym, co stało się w związku z moją sprawą podczas jego wczorajszej audiencji u papieża, podwoiła moją wdzięczność i moją miłość do tego papieża, który okazując mi kolejne znaki swego poparcia dla dzieła, które w najwyższym stopniu ma związek z religią, poświadcza, jak bardzo jest mu drogie i godne, aby on był jego głową.

Dziennik rzymski,24.12.1825, w:EO I, t. XVII.

Swe emocje ukazuje Henrykowi Tempier i Oblatom:

Drogi przyjacielu, czy ojciec pojął i czy wszyscy nasi drodzy klerycy mo­gą zrozumieć, jakie znaczenie ma to słowo, które wyszło z ust głowy Kościoła Jezusa Chrystusa!

Po przedstawieniu przeze mnie pod jego osąd zasadniczych punktów naszych Reguł, przez dwa dni zastanawiał się nad wszystkimi moimi słowami i wbrew wnioskom referenta tej sprawy powiedział: „Nie, ten Insty­tut mi się podoba. Chcę zatwierdzić te Reguły”. Będąc nauczycielem i łaska­wym sędzią, chce także być ojcem naszego Stowarzyszenia: „Proszę wybrać najłagodniejszego spośród kardynałów Kongregacji...”

Ale ta dobroć tak po­ruszyła moje serce, że nie mogłem powstrzymać łez.

List do Henryka Tempier, 22.12.1825, w: EO I, t. VI, nr 213.

Wdziecznośc nadaje sens naszej przeszłości, pokojem napełnia naszą teraźniejszość, tworzy wizje na przyszłość. Melody Beattie


18 lutego - PAPIEŻ KOCHA OBLATÓW

Nadszedł dzień, kiedy Eugeniusz miał udać sie do podsekretarza Adinolfi, aby poznać reakcję papieża. Archiprezbiter proponował papieżowi udzielenie oblatom pochwały (laudanda) a nie formalnej aprobaty.

Dziś rano o wyznaczonej godzinie udałem się do archiprezbitera, który – nawiasem mówiąc – mieszka na drugim krańcu miasta. Przyjął mnie od razu życzliwie, przy mnie wysłał kilka spraw przez jednego ze swych sekre­tarzy, a następnie rozpoczął rozmowę na temat naszej sprawy. Najpierw prze­czytał mi szczegółowy raport, jaki na ten temat sporządził dla Ojca Święte­go, w którym – trzeba przyznać – było zawarte sedno mego memoriału oraz istotne punkty, na które należało zwrócić uwagę, ale – zgodnie z tym, co mi powiedział wcześniej – opowiadał się za laudanda, gdyby po prze­badaniu nie było niczego do poprawienia.

Papież jednak miał inne zamiary:

Ale podziwiajcie dobroć Bożą i wszyscy łączcie się ze mną w dziękowaniu Mu! Zupełnie inne było zdanie Ojca Świętego: „Nie — powiedział papież — to Stowarzyszenie mi się po­doba. Znam dobro, jakie ono realizuje itd., itd.” I papież poruszył tysiąc szczegółów, które w najwyższym stopniu zdziwiły archiprezbitera. „Chcę mu okazać życzliwość. Proszę wybrać na referenta tej sprawy kardynała spośród najłagodniejszych w Kongregacji; proszę się udać do niego w moim imieniu i powiedzieć mu, że moim życzeniem jest, aby nie tylko pochwalić te Reguły, lecz je zatwierdzić”. O Leonie XII! nawet gdyby Kongregacja miała odrzucić nasze Reguły, ty nigdy nie przestaniesz być przez nas uwa­żany za dobrodzieja i ojca naszego Stowarzyszenia.

List do Henryka Tempier, 22.12.1825, w: EO I, t. VI, nr 213.

Na końcu niewysłanaego listu, jaki Eugeniusz napisał do Adinolfi, dodał:

Nota bene. Ten list nie był konieczny. Zanim doszedł do jego adresata, papież rzeczywiście powiedział księdzu archiprezbiterowi, że pokochał nasze Stowarzyszenie, że chciał je poprzeć, a jego zamiarem było, aby jego Reguły nie tylko zostały pochwalone, ale zatwierdzone. Zobowiązał księdza Adinolfi, aby w Jego imieniu udał się do kardynała odpowiedzialnego za sprawę, aby go o niej powiadomić.

List do archiprezbitera Adinolfi, podsekretrza Kongregacji Biskupów i zakonników, 23.12.1826, w: EO I, t. XIII, nr 49.


14 lutego - CAŁY DZIEŃ ZAJMOWAŁEM SIĘ TĄ SPRAWĄ, BYŁEM ROZSTROJONY

W kolejnym dniu, wiedząć, że archiprezbiter przedłoży swą rekomendację papieżowi, Eugeniusz był spięty i zaniepokojony.

Mimo iż cały dzień zajmowałem się tą spra­wą, zredagowałem list do archiprezbitera, aby nalegał na uwzględnienie racji, jakie mu przedstawiłem, żeby Ojciec Święty wyraził życzenie, aby Kongregacja nie zadowoliła się pochwałą, lecz aby zatwierdziła, czego od dłuższego czasu nie robi. Miałem przeszkodę. Padało przez całe popołud­nie. Słowem, coś, nie wiem co, przeszkodziło mi zanieść go, bo dwa razy brałem kapelusz, będąc zdecydowanym nie zważać na złą pogodę i wraca­łem z drogi z zupełnie innego powodu niż zła pogoda.

Nastepnie powrócił do swych odczuć i zrozumiał, że to Bóg doprowadzi sprawę do końca, a on bardziej powieniem Jemu zaufać i przestać szukać innych środków nacisku na decyzję.

Zdecydowałem się pójść pomodlić się do Boga w galerii w tym czasie, w którym — jak przy­puszczałem — odbywała się audiencja, nie dlatego jakoby opanowała mnie szalona myśl, że moje modlitwy mogły doprowadzić do dobrego skutku, którego pragnąłem, lecz dlatego, że wydawało mi się stosowne pozosta­wać jakoś w obecności naszego Pana w tym czasie, gdy miała działać ła­ska i kiedy Duch Święty miał natchnąć głowę Kościoła tym, co miało za­decydować o naszym losie i o zbawieniu niezmiernej ilości dusz.

List do Henryka Tempier, 22.12.1825, w: EO I, t. VI, nr 213.

Pewna anegdota doskonale opisuje pokorę ducha papieża Jana XXIII. W wieczór, kiedy zapowiedział zwołanie Soboru Ekumenicznego, pierwszego od 1869 roku, nie mógł zasnąć. W końcu pzrwywołał siebie do porządku: Angelo, dlaczego nie śpisz? Kto kieruje Kościołem, ty czy Duch Święty. A więc, zaśnij. I tak się stało.


13 lutego - POZOSTAWIAM TĘ SPRAWĘ W KSIĘDZA RĘKACH. PRAGNĘ TYLKO WYPEŁNIENIA BOŻYCH ZAMIARÓW

21 grudnia przypadała rocznica święćeń Eugeniusza.

Bardzo chciałbym ten dzień spędzić w skupieniu, ale trzeba było, abym poszedł do osoby, którą wskazał mi Ojciec Święty.

Dziennik rzymski, 21.12.1825, w:EO I, t. XVII.

Tak więc po odprawieniu mszy na grobie świętego Piotra, na którym złożył rękopis oblackiej reguły, udał się po adres otrzymany od papieża, do rezydencji archiprezbitera Pietro Adinolfi, podsekretarza w Kongregacji Biskupów i zakonów. Został serceznie przyjętym ale bez nadziei na sukces swej prosbyo formalne zatwierzdenie oblatów.

Archiprezbitera nie było u siebie. Czekałem na niego uparcie przez przeszło dwie godziny. Przyszedł wreszcie i przyjął mnie, bo mój dobry anioł tak kieruje sprawami, że tutaj wszyscy mnie przyjmują. Była to go­dzina jego obiadu, ale nie chciał, abym to brał pod uwagę. Wysłuchał mojej relacji z największą życzliwością, kazał sobie przeczytać mój mały memo­riał i doskonale zrozumiał jego treść. Jest to człowiek biegły w sprawach i bardzo rozumny. Widziałem, że z nim mogę pchnąć sprawę do przodu. Ostatecznie więc powiedziałem mu, że mam mu do przedstawienia tom, który zbiłby z tropu najwaleczniejszego i od razu mu go pokazałem. Po­wiedział mi, że przełknie wiele innych, że wieczorem zabierze się do czy­tania i że w piątek jego sprawozdanie będzie gotowe do przedstawienia Ojcu Świętemu.

„Nie obiecuję księdzu, - powiedział mi – że tu i ów­dzie nie zrobię jakiejś krytyki, to znaczy – poprawił się – jakichś uwag, ale, wertując go, widzę, że jest dobry”. Dalej mówił ze mną z dużą szcze­rością i nie ukrywał przede mną, że nie należy oczekiwać więcej niż lau- danda, po wyrażeniu przez każdego z kardynałów swego zdania w opar­ciu o sprawozdanie przedstawione przez kardynała wybranego przez nas na referenta; że taki jest przyjęty zwyczaj i że takie będą jego własne wnio­ski. Przyznam się, że jego słowa wprawiły mnie w wielkie zakłopotanie. Przez chwilę byłem niezdecydowany. Byłem nawet gotów zabrać swoją książkę i zrezygnować z tego, co mi się wydawało zbyt trudne do otrzy­mania. Nie zatrzymałem się jednak na tym pomyśle z szacunku dla papie­ża, który osobiście wytyczył mi kierunek, a powierzając się z ufnością Bożej Opatrzności, która dotąd tak odczuwalnie mnie osłaniała, powiedzia­łem archiprezbiterowi: „Pozostawiam tę sprawę w księdza rękach. Pragnę tylko wypełnienia Bożych zamiarów”.

Rozstaliśmy się bardzo z siebie na­wzajem zadowoleni, a on wyznaczył mi spotkanie na rano w sobotę, naza­jutrz po jego audiencji, która odbyła się w piątek wieczorem. Spędziłem z nim przeszło półtorej godziny, być może o tyle opóźniając jego obiad, a ten człowiek bardzo kulturalny w sposobie bycia, przyzwyczajony do tego, że u niego muszą długo wyczekiwać i generałowie zakonów i wszy­scy biskupi podlegający jego resortowi, wcale nie był zmęczony długą roz­mową ze mną, nie dał mi najmniejszego znaku znudzenia i był czarujący do końca. Patrzyłem na to jak na jakiś cud, który skłaniał mnie do dobrego wróżenia sobie w naszej sprawie.

List do Henryka Tempier, 22.12.1825, w: EO I, t. VI, nr 213.

Nigdy nie bójcie się niepewnej przyszłości powierzyć Bogu, którego znacie. Corrie Ten Boom


12 lutego - PRZEDŁOŻYĆ OBLACKĄ REGUŁĘ ŚWIĘTEMU PIOTROWI I JEGO NASTĘPCY

Następnego dnia rano, w 14 rocznicę swoich święceń kapłańskich Eugeniusz sprawował Mszę na grobie świetego Piotra. Dzień wcześniej byłu papieża Leona XII, avy prosić o zatwierdzenie zgromadzenia i oblackiej Reguły. Tego dnia przyniósł Regułę i przed przekazaniem jej urzędnikom papieża Leona, aby ją przestudiowali i podjęli decyzję, położył na grobie Piora:

miałem ze sobą nasz cenny tom i że w czasie składania świętej ofiary przez mojego towarzysza złożyłem go na konfesji świętego Piotra, prosząc gło­wę apostołów i świętego Pawła oraz świętych papieży, którzy zostali po­chowani w tym samym miejscu, aby go przyjęli i pobłogosławili.

List do Henryka Tempier, 22.12.1825, w: EO I, t. VI, nr 213.

Z miłości do Kościoła oblaci wykonują swą misję w jedności z pasterzami, których Pan postawił na czele Swego Ludu. Z wiarą oświeconą przyjmują lojalnie nauczanie i orientację następców św. Piotra i apostołów. Konstytucja 6


11 lutego - DAŁEM PAPIEŻOWI DO POŚWIĘCENIA MÓJ KRZYŻ I POPROSIŁEM O APOSTOLSKIE BŁOGOSŁAWIEŃSTWO

Eugeniusz kontynuuje opis swego pierwszego spotkania z papieżem Leonem XII:

Gdy papież zadał sobie trud, aby mi szeroko wytłumaczyć formalno­ści, które z konieczności wymagają czasu, powiedział mi: „Ksiądz nie wyjedzie od razu i zobaczymy się jeszcze — prawda?”. Na ten temat od­powiedziałem to, co było trzeba. Przed odejściem, kiedy zobaczyłem, że spojrzał na zegar, co jest znakiem pożegnania, a proszę zauważyć, że uwa­żał, aby tego nie robić dopóki nie skończę mówić tego, co miałem do po­wiedzenia, poprosiłem go o pewne uprawnienia. Ponieważ na ten temat zrobił on kilka bardzo mądrych refleksji, a zwłaszcza pewne zastosowa­nia, które świadczyły o jego pokorze jak i o jego wiadomościach, wzru­szony tym, co usłyszałem i trochę skrępowany obawą, aby zbyt nie prze­kraczać miary, zapomniałem poprosić o poszerzenie tych uprawnień, co zamierzałem zrobić. Powrócę do tego w czasie audiencji pożegnalnej. Dałem mu do poświęcenia swój krzyż i upadając znów do nóg tym razem już bez możliwości ucałowania jego stóp, poprosiłem go o błogosławień­stwo apostolskie i bardzo ucieszony swoją długą wizytą wyszedłem, dzię­kując Bogu, świętej Dziewicy, aniołom i świętym, a nawet duszom czyść­cowym, za które tego dnia odprawiłem mszę.

List do Henryka Tempier, 22.12.1825, w: EO I, t. VI, nr 213.

Kiedy skupiacie się na faktcie, że jesteście błogosławieństwem, Bóg działa w taki sposób, że zawsze obficie będziecie błogosławieni. Joel Osteen


10 lutego - UDZIELIŁ MI WSZYSTKIEGO, O CO PROSIŁEM

Papież Leon wskazał, jak Eugeniusz powinien procedować swą prośbę o zatwierdzenie.

Obawiając się, że nie zapamiętam nazwiska sekretarza, którego mi wskazał, posunął się w swej dobroci aż do szukania na biurku połowy kart­ki, przesunął ku mnie kałamarz i wręczył mi pióro, abym pisał pod jego dyktando: „Proszę z mego polecenia iść do księdza archiprezbitera (to był ten sekretarz) i powiedzieć mu, aby mi przedstawił swoje sprawozdanie w piątek, który jest dniem jego audiencji”.

List do Henryka Tempier, 22.12.1825, w: EO I, t. VI, nr 213.

Faktem było, że papież był pozytywnie nastawiony – chciał, aby archiprezbiter przestudiował prośbę i w ciagu trzech dni przedłożył swój raport!

W swim dzienniku Eugeniusz podał więcej szczegółów. Odwołuje się do szczegółowych pytań, jakie postawił papieżowi, i następnie postępuje w taki sposób, aby ukazać powody przemawiające za zatwierzdeniem.

Jednym słowem udzielił mi wszystkiego, o co go prosiłem. Osobiście miał przyjemność wskazać mi osobę na miejscu, do której powienienm się zgłosić z tą sprawą, niepokoił się starająć sobie przypomnieć, gdzie ta osoba mieszka. Przynajmniej mi powiedział, gdzie ona pracowała i gdzie będzie pewne, że ją odnajdę, ale obawiając się, że nie zapamiętam jej imienia, Ojciec Święty do tego stopnia okazał swą dobroć, że wziął ćwiartkę papieru ze swego biurka, sam podsunął mi kałamarz i dał mi pióro, abym sobie napisał. Przyznaję, że byłem speszony i tak bardzo wzruszony; ze względu na szacunek i wspomnienie jego nadzwyczajnej dobroci przechowuję ten adres napisany papieskim piórem. Jestem niezadowolony, że pisząc w pozycji klęczącej i na skraju papiezkiego biurka, są to takie bazgroły.

Dziennik rzymski, 20.12.1825, w:EO I, t. XVII.

Dzięki pilnej pracy, wytrwałości i wierze w Boga możecie zrezalizować swoje marzenia. Benjamin Carson


7 lutego - BYĆ SZCZERYM WOBEC PAPIEŻA

Kiedy skończyłem mówić, on z kolei zaczął przemawiać i mówił bar­dzo długo na ten sam temat. Można byłoby powiedzieć, że chciał się uspra­wiedliwić, iż jednym pociągnięciem pióra nie robi tego, o czym dobrze wiedział, że udziela się dopiero po długich formalnościach. „Ksiądz do­brze wie, — mówił mi, zwracając się ciągle do mnie w trzeciej osobie — jakie są zwyczaje Stolicy Świętej. Dziś postępuje się tak, jak postępowano sto lat temu”. I wtedy wszedł we wszystkie szczegóły, aby mnie poinfor­mować jak sprawy będą przebiegały. „Sekretarz Kongregacji przedstawi mi sprawę. Ja wybiorę kardynała, aby ją zbadał. On z kolei przedstawi Kongregacji sprawozdanie dotyczące sprawy. Każdy kardynał wyrazi swo­je zdanie.

Po wyjaśnieniu procedury papież poinformował Eugeniusza, że nie zatwietrdzano nowych zgromadzeń, ale tylko je chwalono i zachęcano w ich dobrym dziele.

Mnóstwo tych próśb, które otrzymujemy zwłaszcza z Fran­cji, sprawiło, że przyjęto specjalny sposób zatwierdzania zgromadzeń, któ­ry polega na udzieleniu pochwały lub zachęty bez formalnego zatwierdzenia”.

To jednak nie było to, po co przyjechał Eugeniusz i tak usilnie zabiegał, aby postarać sie o uzyskanie zatwierdzenia. Ze swą prowansalską porywczością wyraził swą opinię:

Nie bałem się powiedzieć Ojcu Świętemu, że taki sposób nie zadowoliłby mnie i ośmieliłem się wyrazić nadzieję, że dla nas uczyni się coś więcej.

List do Henryka Tempier, 22.12.1825, w: EO I, t. VI, nr 213.

Dzięki wytrwałości ślimak dotarł do arki. Charles Spurgeon


6 lutego - MOMENT BOŻEGO NATCHNIENIA

Kiedy w Kościele pojawia się nowa rodzina zakonna, Kościół koniecznie musi zbadać i ocenić, czy jest ona wynikiem ludzkiej inwencji charyzmatycznej osoby czy też pochodzi od Boga.

Jestem przekonany, że po takiej reakcji papieża jesteśmy świadkami chwili, w której pojął, że Zgromadzenie Oblatów pojawiało się na świecie w rezultacie bożego natchnienia. W chwili modlitwy papież postanowił, że sprawa powstania Oblatów była wynikiem działania Ducha Świętego.

Mój drogi przyjacielu, wzruszyłby się ojciec, widząc jak w czasie, gdy to mówiłem, ten święty papież wznosił oczy ku niebu, a następnie składał ręce, skłaniał na nie głowę i dziękował Bogu z całego serca. Zdawało mi się, że już samo to wezwanie przysporzy no­wych łask naszej posłudze.

List do Henryka Tempier, 22.12.1825, w: EO I, t. VI, nr 213.

Trzy dni później papież ponowi swe przekonanie, że Stowarzyszenie Oblatów pochodziło od Boga oraz że chciał, aby zostało formalnie zatwierdzone a nie tylko pochwalone.

Każdemu zaś objawia się Ducha dla wspólnego dobra 1 Kor 12, 7.