Kodeń: Pielgrzymka żołnierzy

Do kodeńskiego sanktuarium przybyli żołnierze dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej z poligonu w Białej Podlaskiej. Ponad 120 osobowa grupa wysłuchała historii sanktuarium oraz uczestniczyła w Eucharystii, której przewodniczył ks. ppłk SG Wiesław Kondratiuk.

(pg/A. Kotlarski OMI)


Z listów św. Eugeniusza

ŚRODA 3 TYGODNIA WIELKIEGO POSTU

"Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim" (Łk 5,19).

Będziemy przekonani, że łatwiej będzie osiągnąć ten cel przykładem niż słowami; musimy więc być przeświadczeni, że konieczne jest, abyśmy praktykowali wszystkie rodzaje cnót i że nie ma takich, które powinny być nam obce.

Reguła z 1818 r., rozdział 3, §1: O przepowiadaniu.


Komentarz do Ewangelii dnia

Wypełnieniem Prawa i Proroków, czyli zasad panujących i skrupulatnie przestrzeganych przez pobożnych Żydów, jest miłość. Bez miłości to tylko sama litera prawa, która może zabić i często zabija jego ducha. Miłość jest wymagająca i stawia mocne wymagania wobec nas ludzi. To oznacza, że my szczególnie jako uczniowie Pana Jezusa jesteśmy wezwani do odważnego przestrzegania Prawa i Proroków, przykładając na to wszystko „szablon” miłości. Św. Paweł ujmuje to w słowach: „Jako więc wybrańcy Boży - święci i umiłowani - obleczcie się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość, znosząc jedni drugich i wybaczając sobie nawzajem, jeśliby miał ktoś zarzut przeciw drugiemu: jak Pan wybaczył wam, tak i wy! Na to zaś wszystko /przyobleczcie/ miłość, która jest więzią doskonałości. A sercami waszymi niech rządzi pokój Chrystusowy, do którego też zostaliście wezwani w jednym Ciele. I bądźcie wdzięczni!”(Kol 3,12-15). Panie Jezu, dodaj nam odwagi w pełnieniu Twoich wskazań i być wiernymi w małych rzeczach naszego życia.


Z listów św. Eugeniusza

WTOREK 3 TYGODNIA WIELKIEGO POSTU

"Nie zawstydzaj nas, lecz postępuj z nami według swej łagodności i według wielkiego swego miłosierdzia. Wybaw nas przez swe cuda i uczyń swe imię sławnym, Panie!" (Dn 3,42-43).

Ale nie, Ty jesteś moim Ojcem, to Ty od czasu mego najczulszego dzieciństwa prowadziłeś mnie za rękę. Wszystko, co dla mnie uczyniliście w ciągu mojego życia, jest ciągle żywe w mojej pamięci. Jeszcze dzisiaj mocno odczuwam ich skutki, aby nie liczyć na Twoją nieskończoną dobroć, aby z całkowitym zaufaniem nie rzucić się na Twoje ojcowskie łono, zupełnie przekonany, aby tym razem i już zawsze czynić to, czego Ty będziesz ode mnie wymagał, nawet gdybym musiał przypłacić to życiem.

Rekolekcje przed przyjęciem święceń biskupich, 07-14.10.18232, w: PO I, t. XV, nr 166.


Komentarz do Ewangelii dnia

Wielki Post jest dla każdego człowieka dobrą sposobnością nie tylko do tego, by zobaczyć swoją nieprawość i skruszyć serce. Jest to święty czas, w którym możemy z zaufaniem popatrzeć w przyszłość. Szczere postanowienie kroczenia za Bogiem jest ugruntowane Bożą bojaźnią. Jest to postawa czuwania  i otwartości na spotkanie z Boską osobą w różnych sytuacjach codzienności. W kwestii darowania i wybaczania innym ich przewin wobec nas nam uczniom Pana Jezusa postawiona jest „poprzeczka” bardzo wysoko przez naszego Mistrza. Nieustannie i w każdej sytuacji mamy wybaczać i darować urazy. Naszym zadaniem ma być budowanie jak przypominał św. Jan Paweł II: „cywilizacji miłości” opartej ze wszech miar na wychodzeniu naprzeciw tym, którzy nie potrafią wybaczać, aby w ten sposób dawać świadectwo życia opartego na pokorze i zaufaniu Bogu. „Pokora tak, pycha nie - każde boże dziecko o tym wie".

 

(fot. sxc.hu)


Kardynał Krajewski: "Ludzie, którzy są w potrzebie, są mi najbliżsi" [ROZMOWA]

Podczas wizyty na Świętym Krzyżu Jałmużnik Papieski, kardynał Konrad Krajewski, udzielił wywiadu mediom Polskiej Prowincji. Zapytaliśmy m.in. o ubogich w Kościele i przeżycia związane z wizytami w imieniu Ojca Świętego na Ukrainie.

Kardynał Krajewski na Świętym Krzyżu [GALERIA]

Paweł Gomulak OMI: Znajdujemy się w miejscu szczególnym – na Świętym Krzyżu, w najstarszym polskim sanktuarium narodowym. Co ta wizyta znaczy dla księdza kardynała osobiście?

Kardynał Konrad Krajewski: Nigdy nie byłem w tym sanktuarium, a zawsze o nim słyszałem. Choć między Łodzią, gdzie się urodziłem, a Starym Sączem, gdzie jeździliśmy na oazy, przejeżdżaliśmy tym szlakiem, jakoś nigdy nie było takiej okazji. Ktoś mi wspomniał, że warto by kiedyś pojechać na Święty Krzyż. I tak też się stało podczas obecnego pobytu w Polsce. Przyjechałem za podpowiedzią jednej z osób po mszy czwartkowej w Bazylice św. Piotra.

Przed relikwiami Krzyża Świętego w Kaplicy Oleśnickich na Świętym Krzyżu (zdj. P. Gomulak OMI

W naszym oblackim charyzmacie ważnym aspektem jest ewangelizacja wśród ubogich, posługa ubogim. Czy ubodzy w Kościele to jest jakiś margines?

Kiedyś zarzucono papieżowi Franciszkowi, że jest „nakręcony” i mówi ciągle o ubogich. Papież wtedy odpowiedział: „To nie ja jestem nakręcony, tylko Jezus”. Gdy czytamy Ewangelię, to widzimy, że każdego dnia Jezus wychodził - nie wiemy, gdzie spał, gdzie przebywał - Jezus wychodził jak taka „fabryka dobra”, wszystkich ludzi, których spotyka, którzy mają taką potrzebę – uzdrawia, leczy, dotyka, wspomaga. To on non-stop zajmuje się tymi, którzy są w potrzebie. I taka jest Ewangelia. Stąd papież Franciszek bardzo często używa takiego zwrotu, że „Kościół jest szpitalem polowym”. Skoro Kościół jest szpitalem polowym, to przebywają w nim najczęściej ludzie zranieni, ci, którzy potrzebują pomocy drugiego. Papież swoim pontyfikatem mówi, że jeśli pomagamy biednym, jeśli zajmujemy się biednymi, to jesteśmy w środku Ewangelii. Kto nie widzi w biednych osoby Jezusa, który wyraźnie mówi w Ewangelii: „byłem nagi, byłem w więzieniu, byłem chory” (zob. Mt 25,35nn), to byłem Ja – to znaczy, że nie jest w środku Ewangelii.

Mówiąc o ubóstwie, dokonuje się niekiedy podziału na ubogich materialnie - zazwyczaj na tej formie koncentrują się ludzie, i mówi się też o ubogich w sensie duchowym, bo nie ma większej biedy niż nieznajomość Chrystusa. Ksiądz kardynał na co dzień przebywa z ubogimi w Watykanie, w Rzymie – czy to tylko praca charytatywna czy misja Ewangelii?

Staram się żyć Ewangelią. Skoro mam mieć logikę Ewangelii, to znaczy, że ludzie, którzy są w potrzebie, są mi najbliżsi i nimi mam się zajmować. I nie dlatego, że jestem Jałmużnikiem, tylko dlatego, że taka jest Ewangelia.

Myślę, że to rozróżnienie na ubogich jest troszkę daleko od Ewangelii, bo ubogi to jest ubogi – wszystko jedno z jakiego powodu. Jest ubogi, bo jest skaleczony, zraniony, bo jest daleko od Boga. Można być bardzo ubogim, będąc bogatym. To ubóstwo może być o wiele trudniejsze i cięższe do uniesienia, niż takie ubóstwo, gdy ktoś żyje na ulicy.

(zdj. K. Jamrozy OMI)

Myślę, że Jezus dokładnie nam pokazuje, jak należy troszczyć się o drugiego człowieka, przede wszystkim zbliżając go do Boga. Jezus przyszedł pełnić wolę Ojca i objawiać Ojca. Więc i my w tym wszystkim, co czynimy wobec drugiego człowieka, to - jeśli nawet nie wprost - i tak spotkamy się z pytaniem: Dlaczego ty jesteś dla mnie taki dobry? Wtedy jako chrześcijanin mogę odpowiedzieć: Bo reprezentuję Chrystusa, bo chcę być Jego ikoną, bo tak by zrobił Jezus. I często w takich sytuacjach podbramkowych, kiedy nie wiadomo, co zrobić – to mi podpowiedział kiedyś papież Franciszek: Pytaj się, co by zrobił na twoim miejscu Jezus. Co On by zrobił? – wtedy odpowiedź przychodzi natychmiast. Nawet gdyby ona nie przyszła natychmiast, to wtedy należy szukać w Ewangelii sytuacji podobnej do tej, w której ja się znajduję. Tych sytuacji jest więcej w Ewangelii, niż w moim życiu. I na pewno w Ewangelii znajdę odpowiedź, co by zrobił Jezus. Jakakolwiek by to nie była sytuacja w moim życiu, znajdę odniesienie w Ewangelii. Gdyby na przykład jakiś ksiądz zastanawiał się, co zrobić z człowiekiem, który pięćdziesiąt, osiemdziesiąt lat nie był u spowiedzi – natychmiast znajdzie fragment o tych, którzy byli ukrzyżowani razem z Jezusem. Jeden żałował. Dzisiaj będziesz ze Mną w niebie – mówi Jezus (zob. Łk 23,43). A my możemy się zastanawiać: neokatechumenat, pielgrzymka na kolanach na Jasną Górę? Odpowiedź przychodzi bardzo szybko – co by zrobił Jezus?

Ja nie reprezentuję swojego Kościoła, ja reprezentuję Kościół Chrystusowy. Jeśli nie mam logiki Jezusowej, to jestem w jakimś dziwnym Kościele, na pewno nie Jego.

Czego uczą nas, czego mogą uczyć nas ubodzy?

Przede wszystkim, że mamy przezwyciężać samych siebie, przekraczać samych siebie. Wracam ciągle do tego samego – pytam się, co by zrobił Jezus. Staram się robić to, co by zrobił Jezus, a jeżeli robię to co On, to znaczy, że wobec tych ludzi jestem beztroski w obdarzaniu pięknem. Choćby na przykład w tym, że zawsze przebaczam, że zawsze jestem miłosierny i nie ma takiej sytuacji, w której nie mogę być miłosierny, więc oni pozwalają mi na pokazanie tego piękna, które jest we mnie, a które jest obecne dzięki mojej wierze, właśnie dzięki logice Ewangelii. Jest w nas bardzo dużo piękna, tylko że my nie zawsze potrafimy je ukazać. Nie chcę powiedzieć, że nie mamy okazji, aby je pokazać, tylko musimy szukać takiej okazji. A Jezus nam właśnie pokazuje, jak być pięknym, jak być tak jak On beztroskim w obdarzaniu miłością.

Biednego trzeba pokochać, bo jeśli go nie pokochamy, to pozostają nam tylko czynności: możemy go umyć, możemy mu dać coś do jedzenia. Ale to co naprawdę zmienia, to jest miłość. Bo umyć i dać coś do zjedzenia mogą też pracownicy socjalni i robią to lepiej niż my, są do tego świetnie wyszkoleni. Natomiast jeśli ja to zrobię z miłością, to jest zupełnie co innego. Zwróćmy uwagę, że podczas Ostatniej Wieczerzy Jezus podniósł się, przepasał, wziął miednicę i umył uczniom nogi; co ciekawe, umył je także temu, o którym wiedział, że Go zdradzi, że będzie przyczynkiem do Jego śmierci. Ubodzy pozwalają nam na takie zachowanie jak Jezusa wobec drugiego człowieka, do podchodzenia do nich z miłością. Oni uczą nas miłości. Co ważne, miłości bezinteresownej, bo pamiętamy, że kiedy Jezus uzdrowił dziesięciu, to tylko jeden wrócił i podziękował. Więc nie mamy co liczyć na wdzięczność. Oni nas uczą Ewangelii – ubodzy.

Kijów: Kardynał Konrad Krajewski w oblackim kościele [WIDEO]

Ostatni raz spotkaliśmy się, kiedy ksiądz kardynał wracał z Kijowa, był ksiądz wtedy także u naszych współbraci we wspólnocie parafialnej św. Mikołaja – patrząc na to, co dzieje się na Ukrainie, też z perspektywy Jałmużnika Papieskiego, co ksiądz kardynał czuje?

Ja tam jeździłem reprezentować Ojca Świętego. Byłem na Ukrainie pięć razy jako jego ramię miłosierdzia. Odwiedziłem prawie wszystkie wspólnoty religijne, parafialne wzdłuż linii wojny – od Odessy po Charków. Odwiedzałem ludzi, by z nimi się modlić, być, by doświadczyli tego, że Ojciec Święty o nich myśli i także by im pomóc w sposób materialny, przywożąc bardzo konkretną pomoc, niejednokrotnie nie małą.

Trudno mówić, że to jest tylko wojna, to jest zemsta Rosjan nad narodem ukraińskim, bo doświadcza się tam nieprawdopodobnej chęci upokorzenia tego narodu.

Oprócz okrucieństwa wojny jest wiele piękna, solidarności, wielu ludzi łączy się w pomocy. Żaden z księży nie opuścił parafii, nawet jeśli w parafii zostało piętnaście, dwadzieścia osób. Jeśli siostry zakonne wyjechały, to dlatego, że zmuszali je do tego biskupi, by nie dać Rosjanom okazji do mszczenia się na zakonnicach. Doświadczyłem Kościoła nieprawdopodobnego, który ma siłę i moc płynącą właśnie z Ewangelii, od Jezusa. Księża, którzy organizują pomoc, bo mają takie możliwości, pomoc także żywnościową, materialną -  chociażby bracia albertyni w Zaporożu uruchomili piekarnię i pieką codziennie chleb dla prawie dwóch tysięcy ludzi, rozdają go gratis z puszką mięsną czy konserwą rybną. Doświadczyłem nieprawdopodobnej inwencji w pomaganiu drugiemu człowiekowi, wręcz fantazji, jak mu pomóc.

Ludzie jednoczą się także pod względem religijnym. Kościół ukraiński jest bardzo podzielony. Kościół łaciński, Kościół grekokatolicki, Kościół prawosławny zależny od Kijowa, Kościół prawosławny zależny od Moskwy, oprócz tego – im bliżej granicy rosyjskiej, tym więcej ateistów – a jednak ci ludzie potrafią zjednoczyć się w dobrym. W Fastowie gdzie są dominikanie, spotkałem wspólnotę kilkuset osób, różnych wyznań, języków, którzy jednoczą się i czynią wiele dobra. I w tym są zjednoczeni, nic im nie przeszkadza. Takiej jedności dawno nie widziałem. Odprawiłem dla tych ludzi Pasterkę, wszyscy przyszli do kościoła, przy agregatach, które podarował papież Franciszek, i wszyscy modliliśmy się, każdy tak jak potrafił. Można powiedzieć do swojego Boga, który przecież jest ten sam, tylko my Go różnie widzimy, nazywamy, mamy różne tradycje, ale to jest dokładnie ten sam Bóg. A więc oprócz tego cierpienia, które niesie wojna, jest tam wielka nadzieja, wielka chęć zwycięstwa, ale nie w ten sam sposób, w jaki zostają nieraz pokonywani – to znaczy, że to zło pragną zwyciężać dobrem. I to się widzi.

Ukraina dziękuje Polsce [WIDEO]

Byłem w tych miejscach, gdzie są groby po paręset osób wrzuconych do dołu i przykrytych spychaczami. Kiedy młodzi ludzie wybierali te ciała z tych wielkich mogił, to robili to z taką delikatnością, robili to w tak nieprawdopodobny sposób, okazując szacunek ciałom osób pozabijanych przez Rosjan. A kiedy potem zanosili te ciała do wspólnych namiotów, to tak je nieśli, jakby to była jakaś intronizacja. Przy tym całym diabelskim tańcu wojsk rosyjskich, z drugiej strony ujawnia się w tych ludziach wiele piękna, choć można by było się spodziewać, że powinni czuć tylko złość i nienawiść. A tak nie jest. Za wszelką cenę chcą odzyskać swoją wolność, swoją ojczyznę, ale nie działają w ten sposób, co Rosjanie. To jest wrażenie, który wywożę stamtąd – piękna tych ludzi, którzy walczą. Oczywiście zranienie zranieniem i pozostanie już do końca życia, ale czułem właśnie to, co niesie Ewangelia, że zło można zwyciężyć jedynie dobrem.

Dziękuję za rozmowę.

(pg)


Z listów św. Eugeniusza

PONIEDZIAŁEK 3 TYGODNIA WIELKIEGO POSTU

 

" Zaprawdę powiadam wam: Żaden prorok nie jest miele widziany w swojej ojczyźnie" (Łk 4,24).

Jesteśmy szafarzami Jego miłosierdzia, miejmy zawsze i dla wszystkich ojcowskie serce; łatwo też zapominajmy zniewagi czasem nas spotykające przy sprawowaniu naszej posługi, tak jak dobry Bóg chce chętnie zapomnieć obelgi, jakich nieustannie doznaje. Ojciec syna marnotrawnego nie zadowolił się przyodzianiem go w szatę i nałożeniem pierścienia na jego palec, ale kazał zabić tuczne cielę.

List do o. Guiguesa, 20.02.1837, w: PO I, t. IX, nr 605.


Komentarz do Ewangelii dnia

Znaki, cuda i inne sensacyjne doniesienia dla mieszkańców Nazaretu o ich rodaku Jezusie, nie robiły na nich żadnego wrażenia. Na pewno nie do tego stopnia, aby Mu uwierzyć, że On jest obiecanym Mesjaszem. Dlatego też Pan Jezus wypomina odrzucenie, niezrozumienie i brak wiary. Przyszedł do swoich, a swoi Go nie przyjęli. Podobnie ujmuje to św. Jan Apostoł we wstępie do Ewangelii. Pan Jezus zaprasza nas do podjęcia pewnego „ryzyka wiary”, aby pomimo pewnych ludzkich trendów i oczekiwań tego świata, podejmować wysiłek pójścia Jego drogą, którą nam wyznacza. To znaczy wymagać bardziej od siebie, niż od innych, bycia człowiekiem gotowym oddawać swoje życie za prawdę ukazywaną nam w Jezusie Chrystusie.

(zdj. parafia Stare Bojanowo)


Obra: Sztuka "Córka proboszcza" w wykonaniu kleryków

Klerycy Wyższego Seminarium Duchownego w Obrze zapraszają na sztukę teatralną "Córka proboszcza". Inscenizacja oparta jest na powieści Georga Orwella z 1935 roku o tym samym tytule.

Jeżeli zechcemy spojrzeć na życie jako na powieść czy sztukę przekonamy się, że pisze ono wiele różnych scenariuszy. Płynący czas z łatwością podzielimy na pojedyncze sceny, które w połączeniu ze sobą będą tworzyć wiele aktów, stających się poszczególnymi etapami życia - informują klerycy, zapraszając na sztukę. - W prezentowanej przez nas sztuce teatralnej opowiemy jak wiara nadaje scenariuszowi naszego życia sens i kierunek, a jej brak może stać się pierwszą literą tragedii piszącej się naszym kosztem.

"Córka proboszcza" to debiutanckie dzieło Georga Orwella. Główną bohaterką jest panna Dorothy Hare, tytułowa córka anglikańskiego proboszcza, która doznaje nagłego ataku amnezji. Dzieło uważane jest za najbardziej ekstremalną powieść brytyjskiego pisarza.

(pg)


Andrzej Jastrzębski OMI: Modelowanie pracy mózgu stało się coraz bardziej realne

Pomysł na stworzenie sztucznych sieci neuronowych, bo tak naukowo nazwano ten projekt, zrodził się już dość dawno, jednakże nie było jeszcze odpowiedniej technologii, aby go zrealizować. Dopiero ostatnie dekady były świadkiem pierwszych prób zastosowania tej teorii w praktyce.

Współczesne metody obrazowego badania mózgu pozwalają na badanie mózgu w skali mikro, na poziomie funkcjonowania pojedynczego neuronu oraz w skali makro – na przykład na poziomie przepływu krwi w poszczególnych częściach mózgu. Poznanie mechanizmów rządzących procesami mentalnymi wymaga jednak użycia narzędzi do badania poziomu pośredniego, czyli zespołu neuronów.

Najciekawsze w tym względzie byłoby poznanie, jak poszczególne zespoły neuronów dają początek percepcji, pamięci, kontroli motorycznej oraz myśleniu abstrakcyjnemu. Niestety obecnie nie posiadamy narzędzi, aby badać mózg na takim poziomie jego organizacji. Możemy co prawda dowiedzieć się wiele na temat pracy pojedynczego neuronu, jego połączeń synaptycznych, roli neurotransmiterów itd., ale nie potrafimy zbadać pracy mózgu na poziomie pośrednim, czyli zespołów neuronów.

Andrzej Jastrzębski OMI: Badania potwierdzają, że modlitwa ma pozytywny wpływ na zdrowie psychiczne i fizyczne

Teoria sztucznych sieci neuronowych

Wobec tego wyzwania z nieoczekiwaną pomocą przychodzi nam właśnie teoria sztucznych sieci neuronowych. Komputerowe modelowanie sieci neuronowej pozwala na badanie przynajmniej niektórych właściwości pośredniego poziomu pracy mózgu. Podejście to w filozofii nazywano koneksjonizmem.

Teoria, która dzisiaj posiada już dość długą historię, miała swój przełomowy moment w odkryciu istnienia „szczeliny synaptycznej” (Ramón y Cajal). Dało to początek pierwszej teorii uczenia opartej na zmianie połączeń między neuronami, które od tego czasu były traktowane jako oddzielne elementy systemu.

Teoria sztucznych sieci neuronowych, która rozwijała się od lat 40-tych XX wieku, jest nawiązaniem do jeszcze starszej od siebie tradycji badawczej w psychologii zwanej asocjacjonizmem. Jej dynamiczny rozwój dokonał się jednak niedawno, dzięki rozwojowi techniki komputerowej. Ta ostatnia sprawiła, że modelowanie pracy mózgu stało się coraz bardziej realne.

Po pierwsze pomagać. O burzliwym związku psychologii i wiary – wywiad z A. Jastrzębskim OMI

Sztuczne sieci neuronowe – budowa i funkcjonowanie

Choć komputerowe modele sieci neuronowych są tylko uproszczonym przybliżeniem realnej pracy umysłu-mózgu, pozwalają mówić o specyficznych właściwościach tego typu systemów.

Do najważniejszych cech sztucznych sieci neuronowych należą:

  • Równoległe przetwarzanie danych poprzez jednostki (tj. rdzenie, sztuczne neurony), które mają odpowiadać pojedynczym neuronom w mózgu jest zorganizowane warstwowo. Informacja jest przetwarzana równocześnie przez wiele jednostek w różnych warstwach.
  • Warstwy pośrednie są połączone z warstwami poprzedzającymi oraz z warstwami po nich następującymi. Wzorzec połączeń jednostki w systemie stanowi jej identyfikację. Siła (waga) połączeń określonej jednostki w systemie zmienia się dzięki procesowi uczenia się. Sieci różnią się od siebie właśnie siłą poszczególnych połączeń.
  • Jednostki nie różnią się od siebie. Wyróżnia je tylko to, z jakimi innymi jednostkami są połączone.
  • Sztuczne sieci neuronalne nie są programowane, ale uczone. Są wyposażone w ogólne algorytmy umożliwiające im uczenie się, a dokonuje się to dzięki zmianom połączeń między jednostkami oraz modyfikację siły tych połączeń (od -1 do 1).
  • Sztuczne sieci są wyposażone najczęściej w jedną warstwę ukrytą, podczas gdy w zespole mózg-umysł jest ich bardzo wiele.
  • Pożądany skutek (wyjście) uzyskuje się poprzez trenowanie sieci. Najpopularniejszą metodą jest uogólniona reguła delta (backpropagation of error), która zmniejsza błąd na wyjściu poprzez korygowanie go w odniesieniu do efektu pożądanego.
  • Zapis informacji w sieciach neuronalnych jest rozproszony, tzn. pamięć jest rozłożona pomiędzy połączeniami, a nie jest zlokalizowana w jednym miejscu, jak to ma miejsce w klasycznym komputerze. Ponadto także przetwarzanie informacji jest procesem zintegrowanym z jej przechowywaniem, co również naśladuje sposób funkcjonowania zespołu mózg-umysł.
  • Sztuczne sieci neuronalne, podobnie jak zespół mózg-umysł, zachowują względną sprawność nawet w przypadku niewielkich uszkodzeń oraz zniekształceń na wejściu podczas, gdy normalne komputery w takich przypadkach przestają działać.

Wymienione cechy budowy i funkcjonowania sztucznych sieci neuronowych pozwalają nam zrozumieć sposób funkcjonowania mózgu-umysłu człowieka na poziomie działania, o którym dotychczas niewiele było wiadomo.

Więcej materiałów o powyższej tematyce można znaleźć na stronie niniwa.pl


o. Andrzej Jastrzębski OMI – pierwsze śluby zakonne złożył 8 września 1993 roku, święcenia prezbiteratu otrzymał 19 czerwca 1999. Doktoryzował się z filozofii, habilitację napisał z teologii duchowości na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim im. św. Jana Pawła II w Lublinie. Zajmuje się badaniami styku psychologii z filozofią i teologią. Wykłada na Uniwersytecie św. Pawła w Ottawie. Należy do Prowincji Notre-Dame-du-Cap w Kanadzie.