Wiercenie studni w Kamerunie [wideo]

Woda dla wielu mieszkańców Afryki to towar niemal luksusowy. Tak jest chociażby w północnym Kamerunie. Wiele ze studni powstaje dzięki pomocy humanitarnej oraz pracującym na miejscu misjonarzom. Woda to nie tylko warunek przeżycia, ale również czynnik rozwojowy lokalnej społeczności.

Fr Mark Uju Omi missionary initiative... An Oblate missionary Priest is a man on site. Working with the people for the good of the people and for the glory of God. Borehool water project for the good of the poor and for the glory of God. Don't hesitate to support fr Mark Uju Omi missionary activities...

Opublikowany przez Fada Mark Uju Omi Piątek, 2 grudnia 2022

6 grudnia 2022

WTOREK 2 TYGODNIA ADWENTU

"Jezus powiedział do swoich uczniów: «Jak wam się zdaje? Jeśli ktoś posiada sto owiec i zabłąka się jedna z nich, to czy nie zostawi dziewięćdziesięciu dziewięciu na górach i nie pójdzie szukać tej, która się błąka? A jeśli mu się uda ją odnaleźć, zaprawdę, powiadam wam: cieszy się nią bardziej niż dziewięćdziesięciu dziewięciu tymi, które się nie zabłąkały. Tak też nie jest wolą Ojca waszego, który jest w niebie, żeby zginęło nawet jedno z tych małych»" (Mt 18,12-14).

Troska, którą jesteśmy ojcu winni, mając ciągle na myśli ból spowodowany utratą tak wielu dusz, które zeszły z dróg zbawienia, jest często nagradzana najsłodszymi pociechami. Kiedy widzimy, jak łaska z mocą działa wśród was i rozprzestrzenia zarówno światło w umysłach, jak i miłość w sercach, kiedy nieskończone miłosierdzie Pana objawia się z blaskiem na łonie naszej trzody, i kiedy zagubiona owca, którą uważaliśmy za zagubioną, zostaje przyprowadzona z powrotem do owczarni i przywrócona naszej miłości wtedy nasze uniesienie jest wielkie, możemy powiedzieć, jak święty Paweł, że "opływam w radość" (2 Kor 7,4), gdyż nasza dusza włącza się w radosne porywy, które sprawiają, że niebo cieszy się z nawróconych grzeszników.


Komentarz do Ewangelii dnia

W przykładzie o stu owcach, który podał Pan Jezus w związku z zagubieniem jednej z nich, zaznacza, iż dziewięćdziesiąt dziewięć pasterz pozostawia na górach. Można by rzec w bezpiecznym miejscu, tak pewnym, że nic złego nie może im się stać. Natomiast w poszukiwaniu tej jednej zagubionej owcy opuszcza góry i podąża w dół, w rejony bardziej niebezpieczne dla życia zarówno owcy, jak i pasterza. Mimo to nie cofa się, idzie z determinacją, aby ratować zagubioną owcę. Jezus zaznacza, iż taki jest nasz Bóg, nasz Ojciec. Czyni praktycznie wszystko, aby uratować swoje dzieci przed pewną zgubą. Radość przeogromna powstaje w niebie z powodu odnalezienia i uratowania choćby jednej zagubionej duszy. Panie Jezu, przebacz nam nasze grzechy, zachowaj nas od ognia piekielnego, zaprowadź wszystkie dusze do nieba i dopomóż szczególnie tym, którzy najbardziej potrzebują Twojego Miłosierdzia.

(zdj. cathopic.com)


Ukraina: "Całe Zgromadzenie patrzy z dumą na oblatów na Ukrainie"

W towarzystwie o. Pawła Zająca OMI, Prowincjała Polskiej Prowincji, o. Luis Ignacio Rois Alonso OMI, Superior Generalny Zgromadzenia, odwiedza misjonarzy oblatów w Delegaturze na Ukrainie. Po przekroczeniu granicy polsko-ukraińskiej w niedzielę, pierwszą wspólnotą oblacką, którą odwiedzili był dom zakonny we Lwowie. W miejscowej wspólnocie parafialnej sprawowana była Eucharystia pod przewodnictwem prowincjała. Na zakończenie liturgii głos zabrał także superior generalny. Wyraził wdzięczność za możliwość modlitwy w kościele św. Marii Magdaleny.

Jezus przynosi światu pokój i pomimo trudnej sytuacji wojny w Ukrainie wiara jest nam niezbędna do tego, aby wytrwać w miłości i nadziei. Teraz jest dla nas czas, abyśmy żyli Ewangelią i żyli w bliskości Jezusa, bardzo gorliwie się modlili, bo z Jezusem wszystko jest możliwe, bez Jezusa nic nie możemy – mówił ojciec Alonso.

Lwów: “Ruscy strzelają, Pan Bóg bomby nosi”

Podziękował wiernym i oblatom za ich świadectwo, na które spogląda cała wspólnota Kościoła.

Po liturgii eucharystycznej generał spotkał się z miejscową wspólnotą. Nie zabrakło również czasu na krótki spacer po zabytkowej starówce Lwowa.

Kolejnym punktem wizyty był Obuchów, gdzie goście dotarli późnym wieczorem. W dniu dzisiejszym po wspólnotowych modlitwach i śniadaniu odbyło się spotkanie z komunitetem zakonnym.

Ojciec generał chciał usłyszeć, jak oblaci przeżywają ten czas wojny i w jaki sposób sobie z tym wszystkim radzą. Oblaci dzielili się swoimi doświadczeniami, jak bardzo czują się potrzebni ludziom w tym czasie, jaką mają determinację, aby ludzi nie zostawiać, choć też wszystko nie jest dla nich łatwe – doświadczenie przelatujących bomb, przerw w dostawach prądu, wody, widok biedy ludzkiej – to wszystko działa też na psychikę. Tym bardziej potrzeba wspólnoty. Oblaci bardzo doświadczają, jak ważna jest wspólnota, wzajemne wspieranie się, modlitwa, dzielenie się wiarą i codzienna służba ubogim, bo wtedy czujemy, że realizujemy swoje powołanie i nie mamy wątpliwości, że musimy być na miejscu – relacjonuje spotkanie o. Paweł Zając OMI.

Generał zachęcał zakonników do trwania w braterskiej wspólnocie. Podkreślał, że celem jego wizyty jest modlitwa i obecność pośród współbraci na Ukrainie. Podkreślał konieczność roztropności i odpoczynku, aby nie ulegać wypaleniu i zniechęceniu, a po regeneracji sił, móc wracać do owocnej posługi.

“Bądźcie błogosławieni” – wzruszające wideo z Obuchowa na Ukrainie

.

Obecnie generał z polskim prowincjałem zmierzają do Czernihowa, gdzie zaplanowane jest spotkanie z miejscową wspólnotą oraz Eucharystia ze wspólnotą parafialną.

“Nie dałem rady. Poryczałem się” – świadectwo z Czernihowa [wideo]

Superior Generalny zamierza odwiedzić jeszcze Kijów, gdzie weźmie udział w uroczystościach odpustowych ku czci św. Mikołaja. Uda się również do Tywrowa i Gniewania.

(pg/zdj. OMI Ukraina, P. Zając OMI)


Jarosław Różański OMI: "Nie ma bardziej okrutnych żołnierzy jak dzieci - żołnierze" [rozmowa]

Wojny oznaczają dla dzieci głód, narażenie na przemoc i różnego rodzaju wykorzystywanie ze strony dorosłych, ale są też werbowane do armii jako żołnierze. O dzieciach - ofiarach wojny, dialogu z muzułmanami, sytuacji polskiej misjologii opowiada o. prof. Jarosław Różański OMI, misjolog-afrykanista, kierownik Katedry Misjologii UKSW, członek Komitetu Episkopatu Polski ds. Dialogu z Religiami Pozachrześcijańskimi.

Ojcze Profesorze, skąd wzięło się zamiłowanie do tematyki misyjnej?

Jarosław Różański OMI: Jeśli chodzi o zamiłowanie do misji to przede wszystkim jestem ze Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, które ma profil zdecydowanie misyjny. Z tego względu, że ukończyłem filologię polską to byłem przygotowany do pracy redakcyjnej związanej z wydawaniem czasopisma „Misyjne Drogi”. Potem odbyłem staż misyjny w północnym Kamerunie i to zapoczątkowało moje zainteresowanie rejonem Afryki. Później to zainteresowanie poszerzało się, jeśli chodzi o ten wymiar geograficzny, kulturowy i z czasem po otrzymaniu propozycji pracy na uniwersytecie rozpocząłem pracę nad tym obszarem kulturowym między Saharą a lasami w tzw. klasyce Bilad as-Sudan (Między przeszłością a teraźniejszością). Zacząłem spoglądać na wiele aspektów ludzkiego życia miejscowych kultur już w sposób taki bardziej usystematyzowany, naukowy współpracując ze specjalistami z różnych dyscyplin naukowych, głównie antropologii naukowej.

Sympozjum Bilad As-Sudan o Afryce

Zatem przebywał Ojciec na misjach w Afryce...

Tak. Jeśli chodzi o mój staż misyjny to był północny Kamerun, a konkretnie grupa etniczna Gidar. To jest jedna z wielu grup etnicznych, z ponad 50 zamieszkujących na terenie północnego Kamerunu. Przez ostatnie 20 lat jestem związany z Uniwersytetem Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie i co roku organizowane są staże badawcze w Afryce. Są one związane z badaniami, projektami, a zatem ten kontakt z Afryką jest bardzo bliski.

Jak przedstawia się polska misjologia na tle innych krajów?

To jest z pewnością problem złożony, ale dzisiaj misjologia rozwija się przede wszystkim poza Europą, czyli w Ameryce Łacińskiej, Afryce i Azji. Jeśli chodzi o polską misjologię to najprężniejszym ośrodkiem jest Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie i mówię tak nie dlatego, że reprezentuję ten ośrodek, ale ma on już ponad 50-letnią tradycję kształcenia misjologicznego. W 1969 roku rozpoczęto tutaj kształcenie misjologiczne, tzn. naukową refleksję nad działalnością misyjną Kościoła. To bardzo złożona refleksja, gdyż oprócz refleksji teologicznej jest bardzo bliski związek z historią Kościoła czy historią powszechną, antropologią kulturową. Jest to związane z tzw. promocją ludzką, tutaj można wyróżnić szereg aspektów począwszy od pomocy ekonomicznej. Bardzo mocnym filarem tej promocji ludzkiej jest wyzwolenie, w praktyce chodzi głównie o prawa człowieka, a to wszystko po to, żeby szanowana była godność człowieka stworzonego na obraz i podobieństwo Boże. Zatem już z samego faktu urodzenia, stworzenia człowiek jest powołany do życia godnego.

J. Różański OMI: Misyjność – co to w ogóle znaczy?

Proszę powiedzieć, jak wygląda przygotowanie do pracy na misjach?

Przygotowanie do pracy na misjach jest bardzo skromne. W Polsce istnieje Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie. Jest to instytucja założona przez Komisję Episkopatu Polski ds. Misji jeszcze w latach 80. XX wieku. To Centrum przygotowuje głównie misjonarzy diecezjalnych, ale też zakonnych, siostry zakonne i świeckich do pracy misyjnej, na pierwszym miejscu kładąc nacisk na przygotowanie językowe, czyli w praktyce jest to nauka języków europejskich, które są używane jako języki urzędowe w krajach Afryki, Ameryki Południowej, czy Azji. Jest też bardzo skromne przygotowanie teoretyczne, czyli misjologiczne, antropologiczne z elementami medycyny tropikalnej, ale to wszystko jest tylko zarysem. Jednak nie wszyscy, którzy udają się na misję, odbywają taki kurs w Centrum Formacji Misyjnej. Bardzo wielu misjonarzy nie posiada żadnego przygotowania związanego z działalnością misyjną. Kończą tylko kursy językowe w Polce czy w zachodniej Europie i bezpośrednio udają się do pracy misyjnej. Uważam, że nie jest to dobra droga, bo przygotowanie do pracy misyjnej powinno odbywać się tak przed wyjazdem, jak i po przyjeździe do kraju misyjnego. Niestety, tylko w niektórych krajach są takie ośrodki przygotowawcze, które przede wszystkim wprowadzają w miejscową kulturę, w miejscowe realia.

Kilkanaście lat temu pod redakcją Ojca ukazała się publikacja „Dzieci — ofiary wojny”. Proszę powiedzieć, jak ta sytuacja przedstawia się dzisiaj.

Widzimy jak straszną rzeczywistością jest wojna, chociażby patrząc na wojnę po sąsiedzku - na Ukrainie. Pozwoli Pani, że skoncentruję się przede wszystkim na Afryce, chociaż można z pewnością wymieniać szereg innych regionów świata, gdzie wojna dotyka w sposób bardzo okrutny, zwłaszcza dzieci. Dziecko, które może być symbolem bezbronności, podczas wojny staje się najbardziej podatne na różnorodne formy przemocy. W walkach zbrojnych giną głównie kobiety i dzieci. Wojny oznaczają dla dzieci także sieroctwo, bezdomność, głód, narażenie na przemoc i różnego rodzaju wykorzystywanie ze strony dorosłych. To są bardzo często rany zadane na całe życie.

Chciałbym zwrócić uwagę na dzieci - żołnierzy. To jest proceder, który jest bardzo znany w Afryce. U dzieci, które są werbowane i przygotowywane do walki jako dzieci - żołnierze stwierdzono, że ich psychika ulega potężnej degradacji. Nie ma bardziej okrutnych żołnierzy jak dzieci - żołnierze. Niektóre z tych dzieci udaje się wyrwać z tego dramatycznego położenia, ale często ich rehabilitacja okazuje się bardzo trudna. W walkach zbrojnych biorą udział dzieci w wieku 12, 13 czy 14 lat, a zdarzają się obszary, gdzie żołnierze nie mają jeszcze 12 lat. To nie jest młodzież, to są dzieci i te procedery stosowane są niestety w wielu armiach afrykańskich, ale także azjatyckich, czyli na obszarach, gdzie toczone są wojny. Chrześcijanie, a w szczególności misjonarze nie mogą pozostawać obojętni wobec sytuacji dzieci - ofiar wojny w świecie. Jezus kochał dzieci, cenił ich prostotę, radość życia, ich spontaniczność i pełną zachwytu wiarę, dlatego chce, aby wspólnota chrześcijańska otwierała przed nimi ramiona i serce jak przed Nim samym: „A kto by jedno takie dziecko przyjął w imię moje, Mnie przyjmuje” (Mt 18,5).

Jest Ojciec członkiem Komitetu Episkopatu Polski ds. Dialogu z Religiami Pozachrześcijańskimi. Na czym polega ta działalność?

Jest to komitet, który jest utworzony przy Komisji Episkopatu Polski w celu prowadzenia dialogu z religiami pozachrześcijańskimi. Chodzi głównie o dialog z grupami muzułmanów, którzy są obecni w Polsce. Myślę tutaj o grupie muzułmanów polskich, czyli Polaków pochodzenia tatarskiego, jak i też o różnych grupach wyznawców islamu, ale rekrutujących się z różnych obszarów Bliskiego Wschodu czy Turcji. To są różne grupy i one niekoniecznie ze sobą współpracują. Ten nasz dialog to przede wszystkim spotkania, podczas których poznajemy nawzajem swoje tradycje, także tradycje religijne, czasami są to sympozja, kiedy staramy się spojrzeć z perspektywy islamu, chrześcijaństwa, katolicyzmu na różne problemy świata, np. człowiek a stworzenie, czyli cały problem ekologii. Głównie koncentrujemy się na wspólnym celebrowaniu Dnia Islamu w Kościele katolickim. Pojawiły się też inicjatywy ze strony muzułmanów, w niektórych meczetach obchodzony jest Dzień Chrześcijański czy Katolicki. Są też spotkania mniej formalne jak np. z okazji Ramadanu, czyli postu muzułmańskiego. Są to takie wieczerze, które tradycyjnie spożywa się w rodzinie czy w grupie przyjaciół. Zatem Komitet Episkopatu Polski ds. Dialogu z Religiami Pozachrześcijańskimi ma duży wkład we wzajemne poznanie się i porozumienie z przedstawicielami innych religii.

Poznań: Kalendarz Trzech Religii – “Budować pokój. 5 lat razem”

Dziękuję za rozmowę.

(źródło: "Opiekun" 23/2022)

 


Komentarz do Ewangelii dnia

W życiu człowiek potrzebuje pomocy, nawet wtedy, kiedy wydaje mu się, że sobie ze wszystkim poradzi. Najgorsze, jeśli jest tak zadufany w sobie, iż nie widzi żadnej możliwości, aby ktoś miał mu pomóc. W pewnym momencie życia, tak jak ów sparaliżowany człowiek, a więc bez możliwości poruszania się, zostaje przyniesiony do Pana Jezusa. Co więcej, determinacja niosących sparaliżowanego była tak wielka, iż dokonali tego, co wydawało się niemożliwe na pierwszy rzut oka. Poprzez zrobioną dziurę w dachu spuszczają chorego człowieka przed Pana Jezusa. On wręcz natychmiast w odpowiedzi na to wydarzenie, widząc wiarę tych zdeterminowanych ludzi, czyni cud odpuszczenia grzechów, rozgrzesza sparaliżowanego człowieka na oczach licznie zebranego grona słuchaczy. Przy odpuszczeniu grzechów, sparaliżowany otrzymuje łaskę całkowitego uzdrowienia. Wstaje i zaczyna żyć w pełnej wolności dziecka Bożego, odchodząc wielbi Boga za dar uzdrowienia duchowego i fizycznego. Taki jest nasz Pan Jezus. On uzdrawia całkowicie. W każdym wymiarze zmienia nasze życie. Wszystko dzięki wierze. Wystarczy wiara choćby jednego z nas, w naszej rodzinie, we wspólnocie… wiara pozwalająca przynosić w modlitwie wstawienniczej tych, co źle się mają. Panie Jezu, uczyń nas ambasadorami Twego Królestwa na ziemi. Abyśmy wspierali tych, co sami przyjść do Ciebie z różnych powodów nie mogą. Abyśmy mogli ich przynosić do Ciebie w naszych serdecznych modlitwach.

(zdj. domena publiczna)

 


5 grudnia 2022

PONIEDZIAŁEK 2 TYGODNIA ADWENTU

"Wtem jacyś mężczyźni, niosąc na łożu człowieka, który był sparaliżowany, starali się go wnieść i położyć przed Nim. Nie mogąc w żaden sposób go przenieść z powodu tłumu, weszli na płaski dach i przez powałę spuścili go wraz z łożem na sam środek, przed Jezusa" (Mt 5,19-20).

Trzeba uczynić wszystko, aby powiększyć Królestwo Zbawiciela.

Przedmowa do Konstytucji i Reguł z 1826 r.


śp. o. Wilhelm Rozmysłowski OMI (1939-2022)

W godzinach porannych w Kanadzie zmarł o. Wilhelm Rozmysłowski OMI. W życiu zakonnym przeżył 60. lat, w Chrystusowym kapłaństwie lat 56.

Wilhelm Rozmysłowski urodził się 20 czerwca 1939 roku w Kujawach (diecezja sandomierska). Pochodził z tradycyjnej, religijnej rodziny, którą cechowało nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny. Podstawową edukację pobierał w Kujawach i Konarach. Następnie rozpoczął naukę w gimnazjum w Klimontowie. Przerywa naukę, aby przez dwa lata pomagać rodzicom w gospodarstwie rolnym. W tym okresie zaczął poważniej myśleć o życiu zakonnym i kapłańskim. W 1956 roku wstępuję do junioratu misjonarzy oblatów w Markowicach, gdzie kontynuuje edukację na poziomie średnim. W 1959 roku wstępuje do nowicjatu na Świętym Krzyżu, po którego ukończeniu składa pierwsze śluby zakonne, 21 maja 1960 roku. Odbywa studia filozoficzno-teologiczne w Wyższym Seminarium Duchownym w Obrze. Tutaj składa profesję wieczystą i z rąk biskupa poznańskiego Tadeusza Ettera, 30 czerwca 1966 roku, otrzymuje święcenia prezbiteratu.

Pierwszą obediencję otrzymuje do domu zakonnego w Lublińcu, gdzie przez niecały rok odbywa staż pastoralny. W styczniu 1967 roku wyjeżdża do pracy wśród Polonii w Kanadzie. Posługiwał w parafiach: św. Stanisława Kostki w Toronto, Różańca Świętego w Edmonton, Ducha Świętego w Winnipeg i wreszcie przez 12 lat we wspólnocie św. Maksymiliana Kolbe w Mississauga.

Uroczystości pogrzebowe:

Msza święta pogrzebowa odbędzie się 7 grudnia 2022 roku o godzinie 11.00 w parafii pw. św. Maksymiliana Kolbe w Mississauga.

Requiescat in Pace

(pg)


Misjonarz ratuje kameleona [wideo]

Ojciec Alojzy Chrószcz OMI (76 lat), misjonarz w Kamerunie, przesłał filmik, w którym uwalnia zaplątanego w siatkę kameleona. Ale to nie wszystko…

(pg)