Katowice: Sega Band kolędowało dla bezdomnych
21 stycznia przy Klubie Wysoki Zamek na katowickim Załężu odbył się wyjątkowy koncert kolędowy dla ubogich i bezdomnych. Projekt zrodził się ze spotkania trzech kobiet, które obdarzone zdolnościami wokalnymi, postanowiły stworzyć niezwykłe wydarzenie dla korzystających z pomocy Wspólnoty Dobrego Pasterza. Powszechnie wiadomo, że zespół chrześcijański „Sega Band” zrodził się przy katowickiej wspólnocie, a duchowym opiekunem projektu był oblat – założyciel Wspólnoty Dobrego Pasterza.
Wspólnota Dobrego Pasterza, założona 30 lat temu, zawsze w swym pragnieniu miała służbę ubogim! Myślę, że Wiola i Marek Richterowie doskonale wypełniają tę służbę! Zupa w Kato jest nie tylko co czwartkowym cyklicznym wydarzeniem,ale stałą pomocą osobom bezdomnym i samotnym! Ja ze swej strony gorąco kibicuję wszystkim Bożym inicjatywom na rzecz ubogich i potrzebujących, które podejmuje Wysoki Zamek – tłumaczy Justyna Segiec, wokalistka i założycielka „Sega Band”.
(pg/zdj. WDP Katowice)
Oblaci na Czerwonej Wyspie
W długą epopeję misji wpisała się w ostatnich latach historia misjonarzy oblatów na Madagaskarze. Zapoczątkowało ją 3 grudnia 1980 r. pięciu polskich oblatów. Dziś jest ich prawie 100. Współpracują ze świeckimi, są dla ubogich i są ich głosem. Idą tam, gdzie jest najciężej.
Była to druga misja ad gentes (po północnym Kamerunie) samodzielnie prowadzona przez polską prowincję zakonną. Tworzono ją od podstaw, ponieważ ci zakonnicy nie pracowali dotąd na Madagaskarze. Dynamiczny rozwój pracy oblatów i ich wzrost liczebny łączył się z utworzeniem malgaskiej delegatury zakonnej i w coraz większym stopniu przybieraniem przez nią malgaskiego oblicza. Wyraża się to w coraz większej przewadze liczebnej miejscowych powołań nad oblatami polskimi, a także w przejmowaniu przez nich coraz większej liczby odpowiedzialnych stanowisk w administracji zakonnej, dziele formacji oraz w poszczególnych domach zakonnych i parafiach. O dojrzałości młodej wspólnoty malgaskiej świadczy też fakt posłania pierwszych misjonarzy poza granice kraju.
Madagaskar: Oblacki jubileusz na Czerwonej Wyspie [galeria]
Pierwsze placówki misyjne
Po formalnym zatwierdzeniu misji wybrano spośród wielu chętnych pięcioosobową grupę, na której czele stanął o. Franciszek Chrószcz, misjonarz z Kamerunu. W jej skład weszli także o. Jan Sadowski, pracujący jako kapelan szpitalny w Lublińcu, oraz trzech diakonów kończących swoje studia seminaryjne w Wyższym Seminarium Duchownym w Obrze: Roman Krauz, Marian Lis i Jan Wądołowski. W liturgiczne wspomnienie św. Franciszka Ksawerego, patrona misji, 3 grudnia 1980 r., polscy oblaci dotarli na Madagaskar. Zatrzymali się w Mahanoro – misji francuskich montfortanów, której centrum stanowił przestronny, piętrowy, budynek otoczony głębokimi podcieniami. Po wstępnej nauce języka i kursie zapoznawczym z miejscową kulturą objęli misje w Marolambo i Ambinanindrano. Obydwie misje były odcięte od ośrodków miejskich. O każdy szczegół zaopatrzenia trzeba było zabiegać u montfortanów w Mahanoro i ich też prosić o transport. Zgodnie z wcześniejszymi umowami polscy oblaci mieli przejąć także misję w Mahanoro, Masomeloce oraz Ośrodek Rozwoju w Marotsiryry. Zgodnie z tymi założeniami polscy oblaci przejmowali całą południową część diecezji Toamasina, czyli dość jednolite terytorium pod względem geograficznym i administracyjnym, tzw. Dystrykt Lasów Tropikalnych o powierzchni ok. 7 tys. km2 z 200 tys. mieszkańców. Montfortanie odchodzili z tych terenów z powodu starzenia się personelu, braku powołań i trudnego, tropikalnego (malarycznego) terenu, który był przyczyną śmierci wielu ich współbraci. Główną misją dla tego sektora polskich misjonarzy stało się Mahanoro. Plany rozwoju polskich misji na Madagaskarze domagały się wzmocnienia personelu misyjnego. Nowi misjonarze z Polski przybyli 8 sierpnia 1984 r. (Jerzy Wizner i Stanisław Oller). W 1985 r. erygowano oficjalnie Delegaturę Polskiej Prowincji na Madagaskarze. W roku erygowania polskiej delegatury zakonnej na Madagaskarze przybyło kolejnych dwóch nowych misjonarzy z kraju.

Misja na Madagaskarze z lotu drona
Katechiści i inspektorzy
Polscy misjonarze, jako przybysze z zupełnie odrębnego obszaru kulturowego, nie mogli do końca przeniknąć do serca miejscowej kultury. Dlatego też od samego początku szukali świeckich współpracowników, gotowych z poświęceniem i wewnętrznym przekonaniem głosić poznane i przeżyte wewnętrznie prawdy. Najbliższymi współpracownikami misjonarzy byli katecheci, zwani powszechnie na terenach misyjnych katechistami. System pracy ewangelizacyjnej, przyjęty przez polskich oblatów, wymagał dobrych katechistów. Od ich wyboru i formacji zależał bardzo często wzrost liczebny i duchowy wspólnoty chrześcijańskiej. Dlatego też polscy oblaci ich formacji poświęcają dużo czasu. Już w pierwszych latach obecności wybudowali ośrodki szkolenia katechistów w Marolambo, Ambinanindrano, Mahanoro i Masomeloce. W nich organizowali sesje katechetyczne, zebrania, dostarczali pomocy w książkach i czasopismach. Szkolenie katechistów odbywało się na różnych poziomach. Przeprowadzano także tzw. długie sesje, trwające miesiąc. Były to zwykle sesje dla kandydatów na katechistów. Katechiści przychodzili na nie z rodzinami.

Niełatwy rozwój
W raporcie z 1986 r. Franciszek Chrószcz, przełożony delegatury, wyliczył, iż w czterech misjach, obsługiwanych przez polskich oblatów istnieją 264 wspólnoty chrześcijańskie (Marolambo – 110; Ambinanindrano – 72; Mahanoro – 53; Masomeloka – 29). Praca ewangelizacyjna misjonarzy polegała przede wszystkim na odwiedzaniu tych wspólnot, głównie pieszo, podczas 10-15 dniowych tzw. obchodów misjonarskich. Podczas krótkich pobytów we wspólnocie misjonarze udzielali sakramentów św., sprawdzali prace katechistów, spotykali się z dziećmi, młodzieżą i dorosłymi. Ponadto co miesiąc do misji zapraszali „inspektorów”. Polscy oblaci zakładali i inicjowali działalność różnego rodzaju związków i stowarzyszeń katolickich. Zrzeszały one niekiedy kilka tysięcy chrześcijan. Odgrywały one bardzo dużą rolę w rozwoju i umacnianiu się Kościoła w danym sektorze oraz były czynnikiem rozwoju społeczno- -gospodarczego. Wśród ruchów i stowarzyszeń dla dorosłych liczebnością i prężnością odznaczały się Stowarzyszenie Młodzieży Rolniczej, Matki Różańcowe, Komitety Charytatywne, Legion Maryi oraz Stowarzyszenie Mężczyzn Katolickich.
Matka Boża wśród pogan - niezwykła peregrynacja na Madagaskarze

Wielkie znaczenie dla opieki zdrowotnej w zagubionych w buszu wioskach miały przenośne „apteki misyjne”. Jednym z elementów pobytu w wiosce podczas obchodu misyjnego, była sprzedaż podstawowych lekarstw. Częścią posługi miłości była także doraźna pomoc, ważna zwłaszcza przy kataklizmach, które pozbawiają ludzi często dorobku całego życia. Wschodnie wybrzeże Madagaskaru odwiedzane jest co roku przez cyklony, często o wielkiej sile niszczenia. Wrażliwość na ludzką biedę i potrzeby przejawiała się także w tworzeniu komitetów charytatywnych w każdej wspólnocie chrześcijańskiej. Były to organizacje lokalne, niezrzeszające się w stowarzyszenia regionalne. Dzięki znajomości terenu i rzeczywistych potrzeb biednych oraz prężnie organizowanym kiermaszom, podczas których sprzedawano przede wszystkim odzież, pochodzącą z Europy, gromadziły one środki na działalność charytatywną. Podobnie dzieje się dziś, w czasie pandemii Covid-19.
K. Szabłowski OMI: Malaria, larwy i pasożyty – ale przede wszystkim radość głoszenia Ewangelii na Madagaskarze [rozmowa]

Placówki wychowawcze i nowe misje
Pomimo początkowo słabej znajomości języka i miejscowej kultury, oblaci już u zarania swojej pracy zajęli się budzeniem powołań dla Kościoła lokalnego i swojego zgromadzenia. Brakowało im jednak odpowiednich struktur formacyjnych oraz pomieszczeń na prenowicjat, nowicjat i wyższe seminarium duchowne. Dlatego też w 1987 r. utworzono przy parafii Notre Dame de Lourdes w Toamasinie Foyer Victoire Rasoamanarivo, w którym chłopcy rozpoznawali swoje powołanie zakonne. W 1989 r. ustanowiono w tym miejscu prowizoryczny prenowicjat, choć warunki mieszkaniowe kandydatów i prenowicjuszy były bardzo trudne. Budynek wymagał bowiem remontów i przeróbek. Nowy dom prenowicjatu oddano do użytku w 1996 r. w Tanamokoa – dzielnicy Toamasiny. Rok wcześniej wybrano misję Ambinanindrano na miejsce nowicjatu, który otwarto w 1989 r. Po kanonicznym erygowaniu nowicjatu i wysłaniu pierwszych kandydatów na studia seminaryjne do Diego Suarez i seminarium oblackiego w Kinszasie w Zairze, polscy oblaci z Madagaskaru wybudowali dom zakonny dla seminarzystów w stolicy kraju, Antananarywie (1992 r.), a następnie w Fianarantsoa (1998 r.). Dom w Antananarywie stał się szybko domem głównym delegatury oblackiej na Madagaskarze, a przy oblackim seminarium duchownym w Fianarantsoa – w kraju Betsileo oblaci założyli parafię pw. św. Eugeniusza de Mazenoda w dzielnicy Sahalava (1998 r.) oraz ośrodek audiowizualny. Nowy ośrodek nazywany został „OMIFilm” (1998 r.). W 2000 r. założono parafię w Analakininie, dzielnicy Toamasiny. Ostatnie placówki oblatów na Madagaskarze zostały założone w diecezji Morondawa. To parafie św. Jana Pawła II w stolicy diecezji (2012 r.) oraz misja w Befasy (2016 r.), a także w diecezji Toamasina w Volobe (2020 r.). O dojrzałości młodej oblackiej wspólnoty malgaskiej świadczy też fakt posłania pierwszych misjonarzy poza granice kraju do Hongkongu, Chin, Kanady, domu generalnego zgromadzenia w Rzymie. Oblaci z Madagaskaru objęli też duszpasterstwo w czterech parafiach na wyspie Réunion (od 2011 r.), będącej administracyjnie terytorium francuskim. Obecnie polska delegatura oblatów na Madagaskarze liczy 98 członków (48 księży, 2 braci, 37 kleryków). Zdecydowaną większość stanowią oblaci rodzimi, malgascy.
o. Jarosław Różański OMI - misjolog, Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
Tekst pochodzi z "Misyjnych Dróg".
(misyjne.pl)
Kolejna sesja trybunału ws. beatyfikacji Alfonsa Mańki OMI
W sobotę 22 stycznia w Poznaniu odbyła się druga sesja trybunału beatyfikacyjnego kleryka Alfonsa Mańki OMI. Swoje sprawozdanie przedstawiła komisja historyczna, a jej członkowie zostali przesłuchani jako świadkowie w procesie.
Pierwsza sesja trybunału beatyfikacyjnego Sługi Bożego Alfonsa Mańki OMI [zdjęcia]
Boże, nasz Ojcze, dziękujemy Ci za Twojego Sługę kleryka Alfonsa, którego w młodzieńczym wieku obdarzyłeś pragnieniem świętości. On z miłością poszedł za Jezusem drogą powołania, podejmując trud pracy nad sobą i upodabniając się do Niego jako męczennik.
Przez wzgląd na Twojego Sługę Alfonsa, udziel mi Boże łaski, o którą Cię proszę…, abyś Ty był uwielbiony w jego świętości, a mnie umocnił w wypełnianiu Twojej woli. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.
Alfons Mańka OMI - Sługa Boży Kościoła katolickiego. Urodził się 21 października 1917 roku w Lisowicach k. Lublińca. W 1934 roku wstąpił do Małego Seminarium Oblatów w Lublińcu i po zdaniu matury w 1937 roku rozpoczął nowicjat w klasztorze oblatów w Markowicach. W tym okresie jego wychowawcą był superior klasztoru, mistrz nowicjuszy bł. o. Józef Cebula OMI. Pierwszą profesję zakonną złożył 8 września 1938 roku. Ukończywszy nowicjat rozpoczął studia filozoficzne w Krobi. Przebieg jego formacji duchowej ilustruje pozostawiony dziennik "Recapitulatio diei", prowadzony w okresie od 15 września 1937 do 23 sierpnia 1938. W czasie okupacji niemieckiej ziem polskich 4 maja 1940 roku uwięziony został przez Gestapo, wraz z piętnastu innymi współbraćmi i przewieziony do obozu przejściowego w Szczeglinie, skąd 9 maja trafił do niemieckiego obozu koncentracyjnego Dachau. Zarejestrowany pod numerem 9348 przebył tzw. kwarantannę od 9 maja do 2 sierpnia 1940 roku. Przetransportowany został do obozu koncentracyjnego Gusen I gdzie otrzymał numer obozowy 6665 i skierowany do pracy w kamieniołomach. Zmarł z wycieńczenia w styczniu 1941 roku. Jego proces beatyfikacyjny rozpoczął się 27 listopada 2021 roku w Poznaniu.
(pg)
Oblat mistrzem Polski w tenisie stołowym
Jędrzej Baranowski OMI - kleryk Wyższego Seminarium Duchownego w Obrze - zajął pierwsze miejsce w 23. edycji Mistrzostw Polski Wyższych Seminariów Duchownych w Tenisie Stołowym. Zawody odbywały się w dniach 20-21 stycznia na hali sportowej częstochowskiego seminarium.

Wiem, że Częstochowa jest bardzo gościnna i atmosfera jest naprawdę dobra - powiedział „Niedzieli” - Trzeba równoważyć swoje życie i duchowe, i intelektualne, a tu sprawdza się właśnie gra w tenisa stołowego. Sport przyciąga wielu. Zaszczepia też dobre postawy, takie jak waleczność i hart ducha.
To drugi tytuł mistrza Polski w rękach oblata. Na zawody pod Jasną Górą powrócił po sześciu latach.
W tegorocznym turnieju rywalizowało 36 kleryków z 10 seminariów diecezjalnych i zakonnych. Mistrzostwo drużynowe zdobyło Wyższe Seminarium Duchowne w Częstochowie, na drugim miejscu uplasowali się klerycy z Poznania, na trzecim z Przemyśla. Za Jędrzejem na podium stanęli alumni z Przemyśla, Częstochowy i Poznania (trzecia lokata ex aequo).

Pierwsze Mistrzostwa Polski Wyższych Seminariów Duchownych w Tenisie Stołowym zorganizowano w 1999 roku w Częstochowie.
(pg/niedziela.pl)
Jerzy Kotowski OMI: Kościół w Turkmenistanie jak tylko może pomaga matkom
Piszę te słowa o dzieciach w szczególnym miejscu: w Aszchabadzie, stolicy Turkmernistanu. Sąsiadujemy tutaj z przedszkolem, w którym około 80 lat temu była baza dla „polskich sierot”. Temat znany: tysiące polskich dzieci za pozwoleniem Stalina wyszły ze Związku Sowieckiego u boku armii generała Andersa. Jedną z ich wychowawczyń była wtedy Hanka Ordonówna. Do dzisiaj niektóre z nich żyją rozrzucone po całym świecie. Trzynastoletni chłopiec ma na imię Szatlyk (to znaczy „radość”). Przyjechał do stolicy znad brzegów Amudarii. W domu pasie jedenaście owieczek i kilka krów. Pytam, czy tęskni za domem.
Tęsknię za owieczkami, kiedy ich nie widzę – odpowiada. – Każdej z nich dałem imię. Kiedy je wołam, przybiegają do mnie. Kiedyś zgubiła mi się jedna krowa. Zacząłem jej szukać. Dwa szakale już szły za nią. Bardzo się przestraszyłem… Co tu robić? Zacząłem się modlić. Szakale odeszły.

Dzieci w Turkmenistanie, podobnie jak w innych krajach, są wielką wartością. Dlatego liczne rodziny nie są czymś wyjątkowym w tym kraju. Wiosną, kiedy dni są cieplejsze, często można spotkać w parku rodziców z kilkorgiem bawiących się radośnie dzieci. Maluchy swoim zachowaniem mówią, że są najszczęśliwszą grupą społeczną. Nawet czas epidemii nie zakłócił zbytnio oglądania takich widoków. Wieczorem, gdy tylko żar przestaje lać się z nieba, parki zaczynają tętnić życiem. Częsty widok na ulicy to pięknie udekorowany samochód. W pierwszej chwili obca osoba ma wrażenie, że jest to ślubny orszak. Bajkowy samochód jest udekorowany jednak znacznie bardziej bogato, niż limuzyny przewożące młode pary. A w tym wypadku jest to samochód, który jedzie do szpitala, by przywieźć do domu noworodka ze szczęśliwą mamą. Narodziny dziecka są tu wyjątkowym świętem i znakiem Bożego błogosławieństwa. Zawożąc Najświętszy Sakrament parafiance, która leżała w szpitalu, spotykaliśmy kobiety, które z heroizmem walczyły o uratowanie poczętych dzieci. Powikłania w czasie ciąży są zwykle dużym stresem dla matek. Nierzadko przyjście na świat dziecka jest okupione walką i bólem. To właśnie w takich okolicznościach poznaje się, jak wielką wartością jest życie. Dla Europejczyka gromadki biegających dzieci mogą być egzotyką. Otwartość na dzieci w rodzinach wynika nie tyle z komfortu życia – często ludzie ci zmagają się z wieloma trudnościami. Niektóre rodziny przeżywają poważne kryzysy.

Spotkałem kobietę, która nosi swojego 18-letniego, niepełnosprawnego syna na rękach. Porzucił ją mąż. Nie mają gdzie mieszkać. Kobieta poszukuje dachu nad głową i pracy. Nie ma za co kupić wózka inwalidzkiego dla syna. Kościół stara się im pomóc, ale ile takich matek może skorzystać z naszej pomocy? Czy też z pomocy innych instytucji? Na bazarach wszystko drożeje. Matki przychodzą tu każdego dnia, by coś włożyć do swych toreb i siatek dla swoich rodzin. Kobiety, żyjące na brzegu turkmeńskiej pustyni, czerpią siły z powołania do macierzyństwa. Potrafią zmierzyć się z surowością świata, w którym żyją. One służą życiu, inwestują w rodzinę, w dzieci. A to najlepsza ze wszystkich inwestycji. Warto się dla niej poświęcić. Uroczystość Zesłania Ducha Świętego uświadamia nam, misjonarzom, jak bardzo potrzebne jest tchnienie Ducha Bożego, aby w ludziach uwikłanych w codzienne trudności, mógł zagościć pokój i aby mogła w nich rozkwitnąć Boża radość.
o. Jerzy Kotowski OMI - misjonarz w Turkmenistanie.
Tekst pochodzi z "Misyjnych Dróg"
(misyjne.pl)
Obra: Parafialny turniej FIFA
Z okazji czasu ferii zimowych proboszcz oblackiej parafii w Obrze zaprosił dzieci i młodzież do udziału w parafialnym turnieju popularnej gry sportowej FIFA. To seria komputerowych gier sportowych o tematyce piłki nożnej. Możemy zdradzić, że również wśród obrzańskich profesorów i domowników są fani rozgrywek piłkarskich w przestrzeni wirtualnej.
(pg/zdj. G. Rurański OMI)
Andrzej Madej OMI: Krzyż to jest cena za jedność.
Wśród wizytówek podarowanych mi przez różne osoby, mam także wręczoną mi przez brata Stanisława Celestyna Napiórkowskiego, wspaniałego syna duchowego św. Franciszka. Na odwrocie tejże wizytówki napisał, co następuje:
Jezus umarł, "aby rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno" (J 11,52).
Odmówię codziennie jedno: OJCZE NASZ o jedność chrześcijan i jedność międzyludzką.
Pozwólcie, że skomentuję to, co wyżej.
Na spotkania ekumeniczne do Kodnia nad Bugiem przyjeżdżała siostra Stanisława z Lublina.
Pamiętam jej świadectwo: czekała na coś dość długo. Na jej biurku leżała Ewangelia. Otworzyło jej się na słowach: Jezus umarł, aby rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno. Wtedy jakby doznała olśnienia... Jezus oddał życie, aby zgromadzić rozproszone, abyśmy byli jedno... tyle razy to czytała, ale tylko teraz to do niej dotarło: Krzyż to jest cena za jedność. Jeżeli Jezus umarł za jedność, to znaczy, że JEDNOŚĆ jest czymś bardzo ważnym, najważniejszym!
Wtedy postanowiła, że będzie codziennie się modlić o jedność chrześcijan. I tak zaczęło się również jej apostolstwo na rzecz jedności chrześcijan. Zaczęła rozdawać karteczki, na których była prosta prośba - by jedno "Ojcze nasz" codziennie odmówić za jedność chrześcijan. Jednym z tych, kogo o to prosiła, był brat CELESTYN.
Może dzisiaj i ty dołączysz do tych, którzy codziennie odmawiają jedno "Ojcze nasz" w intencji jedności chrześcijan?
o. Andrzej Madej OMI - Superior Misji Sui Iuris w Turkmenistanie.
Kanoniczna instalacja nowego Superiora Delegatury Ukraińskiej
W dniach 19-21 stycznia 2022 r. w Obuchowie spotkali się oblaci z Delegatury Ukraińskiej, wraz z prowincjałem Polskiej Prowincji, o. Pawłem Zającem i ekonomem prowincjalnym, o. Józefem Czerneckim. 20 stycznia wysłuchali sprawozdania o. Pawła Wyszkowskiego z 3 minionych lat misyjnego zaangażowania oblatów na Ukrainie i w Rosji. W ten sposób superior Delegatury zakończył trzecią kadencję posługi przełożonego, którą pełnił od 2013 r. Wydarzenie to poprzedził dzień skupienia i modlitwy, zakończony wieczerzą wigilijną, z tradycyjnym opłatkiem i wspólnym śpiewaniem kolęd. Nauki i homilię podczas dnia skupienia wygłosił oraz mszy św. przewodniczył bp pomocniczy diecezji kijowsko-żytomierskiej, Ołeksandr Jazłowecki. Prawie wszyscy oblaci z Delegatury zdołali przybyć do centralnego domu w Obuchowie k. Kijowa, aby wziąć udział we wspólnym świętowaniu i ważnych wydarzeniach związanych z przekazaniem urzędu superiora. Zabrakło kilku ojców aktualnie chorych, nie zdołali także przybyć współbracia posługujący na Krymie oraz jeden ze współbraci pracujący w Rosji.
Rzecz oczywista, posługę oblatów w kończącym się 3-leciu naznaczyła pandemia koronawirusa. Wspólnota przeżyła bardzo boleśnie nagłą śmierć brata Jana Matuszyka OMI, którego pokonała ta nieznana wcześniej choroba – w pełni misjonarskich sił i zaangażowania. Kilku współbraci odczuło poważne konsekwencje zdrowotne, spowodowane przez Covid. Pośród tych nieraz bardzo wielkich zmartwień kontynuowano jednak pracę duszpasterską, systematycznie wspierając ubogich – duchowo i materialnie – oraz podejmując liczne inicjatywy misjonarskie. Do najważniejszych należało otwarcie nowej placówki w Rokitnem na Wołyniu, w miejscu związanym z posługą Sługi Bożego o. Ludwika Wrodarczyka OMI, a także stałe zaangażowanie medialne, które stało się tym potrzebniejsze w czasie pandemii. Ważnym przedsięwzięciem oblatów było wyprodukowanie fabularnego filmu pt. „Wierzyć”, o prześladowaniu chrześcijan na Ukrainie. Film spotkał się z bardzo dobrym odbiorem widzów w całym kraju, zdobywając nawet wyróżnienia podczas festiwali filmowych. Radością minionych lat było ustanowienie sanktuariów w dwóch miejscach oblackiej posługi – św. Józefa w Gniewaniu oraz Matki Bożej w Tywrowie, gdzie także znajduje się ważny dla całego kraju Memoriał męczenników za wiarę na Ukrainie. Pożar organów w kościele św. Mikołaja w Kijowie, od wielu lat wykorzystywanym jako sala koncertowa, na nowo ożywił dyskusję o wyczekiwanym przez wspólnotę parafialną powrocie kościoła do wyłącznej funkcji sakralnej, dla której został przed 100 laty wybudowany. Pojawiła się na nowo nadzieja, że te oczekiwania spotkają się z powszechnym zrozumieniem i pozytywną dla katolików decyzją osób odpowiedzialnych.

O godz. 12:00 w kościele parafialnym w Obuchowie rozpoczęła się Eucharystia, której przewodniczył o. prowincjał Paweł Zając. W czasie homilii wypowiedział słowa wdzięczności pod adresem kończącego 9-letnią posługę superiora Delegatury, o. Pawła Wyszkowskiego. Troska o tak różnorodną wspólnotę misjonarską jest ogromną odpowiedzialnością, której o. Paweł przez prawie dekadę starał się sprostać z oddaniem i gorliwością. W świetle słowa Bożego o. prowincjał z nadzieją spojrzał na przyszłość Delegatury. Rozpoczynający dziś posługę przełożonego o. Witalij Podolan będzie cały czas otoczony życzliwością współbraci oraz niezbędnym wsparciem Polskiej Prowincji, aby mógł owocnie kierować oblacką misją na Ukrainie i w Rosji.

Objęcie urzędu superiora Delegatury przez o. Witalija Podolana odbyło się podczas wspólnotowego nabożeństwa o 15:30. Po złożeniu wyznania wiary przez nominata, o. prowincjał odczytał dekret ustanawiający o. Witalija wyższym przełożonym. Wszyscy życzyli o. Witalijowi Bożego błogosławieństwa, darów Ducha Św., opieki Matki Bożej. Jeszcze tego samego popołudnia, z udziałem o. prowincjała odbyło się pierwsze spotkanie nowej administracji Delegatury – superiora oraz radnych, którymi zostali: o. Paweł Tomys, o. Paweł Wyszkowski, o. Krzysztof Buzikowski.
Niech Bóg błogosławi nowemu superiorowi i nowej administracji Delegatury, wszystkim należącym do niej oblatom oraz ludziom, którym posługują, niech umacnia na drodze powołania kleryków, nowicjuszy i prenowicjuszy, niech darzy nowymi powołaniami!
o. Paweł Zając OMI – prowincjał
Ghana: Dobry początek w Abenoxoe
W niedzielne popołudnie 28 listopada postawiliśmy pierwszy raz nasze stopy na ziemi ghańskiej. Ten lot z Rzymu przez Lizbonę zapewne zapamiętamy do końca życia – to wielki krok ku nowej misji oblackiej na Czarnym Lądzie. Po prawie dwumiesięcznym przygotowaniu w Rzymie, Lourdes i Aix nasza pionierska ekipa rozpoczyna nowe dzieło w tym prawie trzydziesto milionowym kraju w zachodniej Afryce.

Abenoxoe znaczy „miejsce do życia”
Ghana skolonizowany przez Wielką Brytanię odzyskała swą niepodległość zaledwie 64 lata temu. Najbardziej znanym Ghańczykiem jest chyba były sekretarz generalny ONZ Kofi Annan.
To tutaj nad największym sztucznym jeziorem na świecie – jeziorem Wolta, i nad główną rzeką tego kraju, także Woltą, w małej wiosce o wdzięcznej nazwie Abenoxoe (tłumaczenie z lokalnego języka Ewe to: „miejsce do życia”) będziemy posługiwać miejscowej wspólnocie katolików oraz opiekować się jednym z nielicznych w tym kraju sanktuarium maryjnym – Pani z Groty – Matki Bożej z Lourdes.

To misja naprawdę oblacka, wśród najbardziej ubogich, dla których schronienie to małe domki, często oblepione gliną z blaszanym dachem chroniącym zwłaszcza w porze deszczowej. To misja w naszym maryjnym charyzmacie, w miejscu, do którego licznie pielgrzymują Ghańczycy i odwiedzający to miejsce turyści. To misja naprawdę na krańcu świata, bo do pobliskich kaplic dojazdowych można dotrzeć tylko łodziami. To misja w duchu naszego Założyciela, bo otwarta na prośbę lokalnego biskupa, który widzi w diecezji potrzebę nowego zgromadzenia maryjnego.

Dobry początek to połowa sukcesu, czyli tętniąca życiem wspólnota
Okres pandemiczny związany z Covid-19 nie pozwolił na otwarcie tej misji wcześniej, a już w 2019 diecezję Ho odwiedzili członkowie administracji generalnej na zaproszenie miejscowego biskupa, aby następnie podjąć decyzję o otwarciu nowej misji – podległej bezpośrednio ojcu generałowi.

Nową wspólnotę tworzy trzech oblatów, trzech narodowości (Nigeria, Polska, Senegal). Od 1 października oficjalnie przynależymy do wspólnoty przy administracji generalnej. Przed rozpoczęciem tego nowego dzieła mieliśmy wspaniały czas przygotowania, w Rzymie, Lourdes, Aix i samej Ghanie. Konferencje, wykłady, spotkania, przeżyte rekolekcje, czy wreszcie doświadczenie i pobyt w miejscu przyszłej posługi pozwolił dobrze przygotować się do pracy w Dolnej Wolcie, we wschodniej części Ghany. Misja w Ghanie jest pierwszą oblacką misją w nowym tysiącleciu chrześcijaństwa, a także pierwszą w trzecim stuleciu istnienia Zgromadzenia. Stąd bardzo bogaty program ku jej otwarciu. Mogliśmy w naszym domu generalnym brać udział w sesjach na temat interkulturowości, międzynarodowości, budowaniu nowej wspólnoty, historii misji. Wspólnie przeżywaliśmy rekolekcje w Lourdes, a także odwiedziliśmy wspólnotę w naszym domu macierzystym w Aix. W Ghanie na zaproszenie biskupa diecezji Ho, Emmanuela Fianu SVD mogliśmy przyjrzeć się pracy w wielu parafiach, a co najpiękniejsze wziąć udział w odpuście w sanktuarium, którego będziemy kustoszami. To doświadczenie jeszcze bardziej umocniło w nas świadomość o właściwie podjętej decyzji, a także o wielkich potrzebach Kościoła Misyjnego w Afryce.
Rafał Dąbkowski OMI – misjonarz w Ghanie.