22 listopada 2021
BEZ WZGLĘDU NA TO, JAK PIĘKNE MOGĄ BYĆ SŁOWA KAZNODZIEI, SĄ ONE BEZ ZNACZENIA, JEŚLI NIE TOWARZYSZY IM CODZIENNA, INTENSYWNA MODLITWA
W głoszeniu misji ludowych Eugeniusz zawsze podkreślał pierwszorzędne znaczenie świadectwa stylu życia misjonarzy jako podstawowego środka nawracania ludzi. Regularny program modlitwy jest jedyną drogą do osiągnięcia integralności życia, która następnie znajduje odzwierciedlenie w słowach i czynach.
Bez względu na to, jak piękne mogą być słowa kaznodziei, są one bez znaczenia, jeśli nie towarzyszy im codzienna, intensywna modlitwa.
Jeśli ktoś codziennie odprawia rozmyślanie, codziennie dwa razy robi dokładnie rachunek sumienia i półgodzinną orację przed Najświętszym Sakramentem, a nie poprawia się ze swoich niedoskonałości i nie robi żadnego postępu w doskonaleniu swego stanu, to uważam go za bardzo godnego pożałowania i za bardzo bliskiego zguby, choćby głosił kazania, aby nawrócić innych…
List do ojca Jeana-Baptiste Honorata, 01.03.1844, w: EO I, t. I, nr 32.
22 listopada 2021
MŁODY FABRE
Młody Fabre, najlepszy seminarzysta, został przyjęty do nowicjatu.
Dziennik, 17.02.1844, w: EO I, t. XXI.
To krótkie zdanie z dziennika Eugeniusza przedstawia nam dwudziestoletniego Józefa Fabre'a, który od dwóch lat będąc w diecezjalnym seminarium w Marsylii, rozpoczął swoją formację, aby zostać misjonarzem oblatem. Przez następne siedemnaście lat był w stałym kontakcie z biskupem Eugeniuszem i ojcem Tempierem, którzy darzyli go wielkim szacunkiem. Dzięki temu bliskiemu kontaktowi mógł przesiąknąć ich oblackim duchem. Po śmierci Eugeniusza, jego następcą na stanowisku przełożonego generalnego, został trzydziestosiedmioletni Józef Fabre.
Kiedy został wybrany na następcę Eugeniusza, kapitułę z 1861 roku zakończył następującymi słowami:
Czuję obecność naszego ukochanego ojca, on nas nie opuścił. Byłem przy jego łóżku, kiedy był bliski końca życia i powiedziałam mu: «Zawsze będzie ojciec z nami». «Tak» - odpowiedział. I dotrzymał obietnicy. Pozostaje z nami poprzez Świętą Regułę, którą nam zostawił i która jest wyrazem jego miłości do Boga i do zbawienia dusz. Jest ona chwalebnym testamentem Jego wielkiego serca i w jej przestrzeganiu znajdziemy naszą siłę.
Pierwszy okólnik ojca Fabre'a jako Superiora Generalnego oblatów zawiera zaproszenie skierowane do nas wszystkich, członków Rodziny mazenodowskiej, inspirowane duchem Świętego Eugeniusza:
Miejmy jedno serce i jednego ducha, a będziemy mieli siłę, by czynić to, co słuszne. Łączmy się w pamięci o kochanym na zawsze ojcu.
(Więcej informacji: https://www.omiworld.org/fr/lemma/fabre-joseph-fr/)
Kodeń: Modlitwa za polskich funkcjonariuszy na granicy
Podczas wieczornego czuwania w kodeńskim sanktuarium modlono się za polskich funkcjonariuszy strzegących granic państwa oraz o ustanie kryzysu migracyjnego. Modlitwę poprowadził o. Dariusz Galant OMI z kodeńskiej wspólnoty oblackiej. Wśród zgromadzonych w bazylice był m. in. ks. Wiaczysław Barok z diecezji witebskiej na Białorusi. Przyjechał do Kodnia wraz z Żołnierzami Chrystusa, którzy są inicjatorami akcji „Szturm różańcowy w intencji Ojczyzny”.
Kiedy dowiedziałem się, że jest planowana taka modlitwa tutaj w Kodniu, bardzo ucieszyłem się – mówi duchowny z Białorusi – Uważam, że musimy modlić sie o pokój pomiędzy Białorusią a Polską. Niestety jestem bardzo negatywnie przerażony, kiedy słyszę, jak dziennikarze mówią, że to Białorusini coś tam prowokują, Białorusini próbują, a ja chcę powiedzieć, że to wcale nie Białorusini. Być może to reżim Łukaszenki, owszem prowokuje, ale Białorusini, naród białoruski nie chce wojny z Polską.
W czuwaniu uczestniczyli także Rycerze Zakonu św. Jana Pawła II. Przełożony Komandorii Siedleckiej – Wacław Jopek, powiedział, że mężczyźni przyjechali do Kodnia, aby wspólnie modlić się na różańcu w intencji żołnierzy i funkcjonariuszy pełniących służbę na granicy.
(pg/Podlasie24/zdj. Podlasie24)
Nie chciał wziąć ofiary za posługę. Poruszające wnioski kenijskiego oblata
Jest misjonarzem w Kenii. Zadzwoniła do niego siostra zakonna z zapytaniem, czy mógłby poświęcić trochę czasu na namaszczenie i udzielanie komunii świętej ojcu jednej z ich sióstr. Powiedziała: „Szukaliśmy księdza, najlepiej takiego, który mówiłby w jego języku, ale nikt nie jest dostępny”. Ojciec Cosmas Kubai OMI zgodził się natychmiast. Kiedy udzielił odpowiedzi, usłyszał pytanie o stypendium za jego posługę. Wysłuchał jednocześnie tragicznej historii rodziny:
Mężczyzna mieszka w mieście z synem, leczy się na śmiertelną chorobę, żyje dzięki drogim lekom i odwiedza specjalistyczną klinikę prawie co tydzień. Syn musiał rzucić swoją normalną pracę o niskich dochodach, aby mieć czas na zabieranie go do szpitala. Prowadzi teraz mały sklepik, z którego płaci czynsz za rodzinę, edukację dzieci i leczenie ojca.
Po wysłuchaniu tej historii ojciec Cosmas odpowiedział:
Jako misjonarze jesteśmy tutaj dla ludzi, a kiedy on walczy o życie, powinniśmy go wspierać. W końcu oddał swoją córkę, aby służyła w Kościele jako siostra zakonna. Żal mi, gdy ludziom brakuje sakramentów, a w tym przypadku jeszcze smutniej, gdy osoba konsekrowana, która na co dzień służy Ludowi Bożemu, nie może znaleźć nikogo, kto by udzielił posługi jej tacie!
Misjonarz oblat zarezerwował niedzielne popołudnie i wraz z siostrami zakonnymi udali się do cierpiącego ojca jednej z nich. W domu wysłuchał jego spowiedzi, udzielił sakramentu namaszczenia chorych oraz komunii świętej. Na jednej wizycie się nie skończyło.
Od tego czasu kilkukrotnie odwiedzałem go z siostrami. Ilekroć przyjeżdżamy, łączymy się z jego córką, która posługuje w odległej części kraju. Ona zawsze wyraża wdzięczność swoim współsiostrom. Bliskość i więź tych zakonnic głęboko mnie poruszyły. Dbają o to, by ojciec jednej z nich otrzymywał duchową opiekę, jakiej potrzebuje. Czy tak bardzo troszczymy się o naszych przyjaciół oblatów i współbraci?

Podczas jednej z wizyt, jakie oblat złożył choremu, ojciec zakonnicy zwierzył się mu: "Kiedy na ciebie patrzę, widzę, że moje poświęcenia w życiu nie poszły na marne”. Wspomniał, jak walczył o edukację swoich dzieci, a w pewnym momencie o opiekę nad starym i umierającym ojcem.
Ale Bóg pobłogosławił mnie księdzem oraz siostrą zakonną w mojej rodzinie i przez nią teraz mam was wszystkich jako moje dzieci.
Widziałem w nim człowieka bardzo wdzięcznego i zadowolonego. Jakaż to łaska osiągnąć ten etap życia z poczuciem zadowolenia i spełnienia! Nie ma zbyt wielu bogactw materialnych, którymi mógłby dysponować, ale jest radosny i wdzięczny!
To doświadczenie nauczyło mnie kilku lekcji:
- Dobro, które czynimy, wróci do nas;
- Jako misjonarze, powinniśmy zawsze przyglądać się potrzebom naszych ludzi, niezależnie od tego, jak małe mogą się wydawać;
- Wiele bogactw materialnych nie jest koniecznych do życia w radości i wdzięczności;
- Braterstwo – warto dbać o naszych przyjaciół i współbraci, a nawet ich rodziny. Czasem małe gesty niosą wiele dobrego.
(pg/omiworld)
Papież spotkał się ze Współpracowniczkami Oblatkami Misjonarkami Niepokalanej
„Trzeba żyć duchem Wcielenia w czasie i miejscu, gdzie Bóg nas postawił, przyjmując rzeczywistość z otwartym sercem, aby zasiewać miłość Ojca, Syna i Ducha Świętego” – te słowa Papież skierował do przedstawicielek Instytutu Świeckiego Współpracowniczek Oblatek Misjonarek Niepokalanej z okazji 70-lecia istnienia oraz 20-lecia zatwierdzenia go na prawach papieskich. Towarzyszyły im podczas spotkania z Franciszkiem także Misjonarki Oblatki Maryi Niepokalanej.

Ojciec Święty zwrócił uwagę, że założycielem Instytutu był o. Gaetano Liuzzo OMI, który przekazał mu charyzmat św. Eugeniusza de Mazenoda, założyciela Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. Podkreślił, że bycie konsekrowanym w Instytucie świeckim nie oznacza ukrycia się w bezpiecznym miejscu, ale dzielenie na wzór Jezusa zwyczajnego życia ludzi, codziennej pracy, domu, relacji sąsiedzkich. Chodzi o przenikanie ziemskiej rzeczywistość światłem wiary, ciepłem miłosierdzia oraz perspektywą nadziei. Jezus w swoim ukrytym życiu jest wzorem dla wszystkich. Również jego codzienne działania miały wartość boską, wypływający z Jego osoby, z jedności z Ojcem, z odkupienia, dla którego się wcielił. Podobnie jest z członkami Instytutów świeckich oraz ze świeckimi z nimi stowarzyszonymi. Ich codzienne wspólne działania zyskują szczególną wartość apostolską z racji osobistego poświęcenia w zjednoczeniu z Bogiem jako celu przyjętemu w życiu. Aktywność świecka może stać się formą apostolatu bezpośredniego.

Święty Eugeniusz de Mazenod powtarzał często oblatom: „W imię Boga bądźcie święci”. Tutaj Franciszek wskazał na trzy postawy wyrażające to dążenie do świętości. Pierwsza z nich wyraża się w gotowości.
To znaczy, żyć w pełni w teraźniejszości, chwytając się obietnicy wieczności. Całe nasze życie jest dążeniem do życia wiecznego i musimy być na to gotowi. Człowiek jest gotowy, gdy jest całkowicie oddany Bogu oraz swoim braciom i siostrom. Nie wtedy, gdy pojawiają się oklaski i sukcesy, nie, życie jest czymś więcej. Jest to bycie w świecie w pełni, w prawdzie i wolności dzieci Bożych oraz w relacji braterstwa z innymi – podkreślił Papież. Tę intensywność relacji z Ojcem i z naszymi braćmi oraz siostrami karmi modlitwa, która pozwala Bogu być blisko nas, wyzwala z samotności i napełnia nadzieją. Modlitwa dotlenia życie: tak jak nie można żyć bez oddychania, tak nie można żyć jako chrześcijanie, a tym bardziej jako osoby konsekrowane, bez modlitwy.
Drugą postawą przywołaną przez Ojca Świętego jest ofiarowanie się, poświęcenie swojego życia. Chodzi o całkowite oddanie siebie Chrystusowi, aby utożsamić się z Nim duchowo. Wyraża ono pełną, hojną i nieograniczoną przynależność. Tutaj Franciszek zaznaczył, że należy przede wszystkim skupić się na Jezusie, a nie na sobie, ale na łasce jego daru. On jest Ofiarą, w której inni się ofiarują. Jezus przychodząc do nas jako sługa, umierając na krzyżu między dwoma złoczyńcami, wyjaśnia nam na czym polega życie: miłość przyzywa miłość, łaska pociąga za sobą bezinteresowność. Trzecią postawą wskazaną przez Papieża jest zaufanie do Boga na wzór Maryi.

Trzeba naśladować Ją w słuchaniu i przyjmowaniu woli Bożej, aby i w nas Jego Słowo stało się ciałem. Dzięki jej wierze, dzięki jej «tak», dzięki jej «oto jestem», wypełnił się plan Ojca dotyczący powszechnego zbawienia. Dlatego bezpieczną drogą, także dla was, którzy jesteście z «Niepokalanej», jest ta, którą Ona przebyła – zaznaczył Papież. Tę drogę dobrze opisują żarliwe słowa, które wasz historyczny założyciel pozostawił wam w swoim testamencie: «Waszym powołaniem jest miłość, waszym prawem jest miłość, waszym lekarstwem jest miłość. Trynitarna miłość chrystocentryczna i powszechna miłość misyjna, w domu i na całym świecie, wcielająca się na nowo w miłość Matki, jako prawdziwe nowe Maryje z Nazaretu, żarliwe i wielkoduszne jak Ona, i z Nią».
Zobacz: [Świecki Instytut Współpracowniczek Oblatek Misjonarek Niepokalanej obchodzi 70 lat istnienia]

Instytut powstał we Florencji 22 sierpnia 1951 r. dzięki proroczej intuicji włoskiego oblata, o. Gaetano Liuzzo OMI. Zwróciła się do niego grupa młodych kobiet, które chciały żyć po oblacku. Misjonarz z misyjną gorliwością, żarliwą miłością do Kościoła i Zgromadzenia, ukazywał im charyzmat św. Eugeniusza de Mazenoda. Z czasem kobiety przyjęły formę konsekracji, żyjąc w świecie. Po zatwierdzeniu diecezjalnym, 21 listopada 2001 r. Instytut uzyskał papieską aprobatę nowych Konstytucji. Charyzmat ewangelizacyjny prowadzi członków Instytutu do głoszenia Chrystusa wszędzie, poprzez świadectwo, pracę i profesję przeżywaną jako misję, animację misyjną w społeczeństwie, pracę z młodzieżą oraz różne działania w krajach misyjnych. Członkowie COMI, poza tym, że mieszkają samotnie lub w rodzinach, mogą żyć w małych wspólnotach, aby uwidocznić wymiar braterstwa i ducha rodzinnego.
(pg/vaticannews.va)
Ukraina: Katolicy zaniepokojeni bezczynnością władzy. Jeden z 7 cudów Ukrainy niszczeje
Od tragicznego pożaru kościoła pw. św. Mikołaja w Kijowie upłynęło blisko dwa miesiące. Nadchodzi zima, a kijowscy katolicy zgromadzeni w oblackiej parafii coraz bardziej się martwią o los niszczejącej świątyni.
Wczoraj rano minus osiem na dworze, dzisiaj deszcz, a świątynia św. Mikołaja, po prawie 80 dniach od pożaru, dalej stoi spalona, z wybitymi i pustymi oknami. Nic z tym jeszcze nie zrobiono – donosi o. Paweł Wyszkowski OMI, superior Delegatury misjonarzy oblatów na Ukrainie i w Rosji.
Biorąc pod uwagę fakt, że nadchodzi zima, sytuacja wydaje się coraz bardziej dramatyczna. Niezabezpieczona świątynia będzie narażona na ekstremalne warunki atmosferyczne – w tym niskie temperatury i wilgoć. Ministerstwo Kultury tłumaczy się potrzebą dokończenia przetargu na zakrycie okien sklejką, jedyne kroki ze strony władz to postawienie kolejnego już ogrodzenia z napisem „Strefa niebezpieczeństwa”.
Wygląda na to, że im więcej starań parafii o uratowanie kościoła, tym więcej opóźnień ze strony władzy – dodaje ojciec Wyszkowski.
Katolicka wspólnota wciąż gromadzi się na modlitwie przed świątynią, domagając się interwencji ze strony osób odpowiedzialnych. Przypomnijmy, że w wyniku porozumienia zawartego między Ministerstwem Kultury Ukrainy a parafią rzymskokatolicką w Kijowie, kościół ma być zwrócony wspólnocie wyznaniowej najpóźniej do 1 czerwca 2022 roku.
Zobacz: [Jest decyzja rządowa w sprawie kościoła św. Mikołaja w Kijowie]
Kościół św. Mikołaja w Kijowie zaliczany jest do tzw. siedmiu cudów Ukrainy. Wzniesiony w latach 1899-1909 w stylu neogotyckim według projektu Władysława Horodeckiego. Jego budowa została zainicjowana poprzez starania o pozwolenia, które podjął hrabia Władysław Michał Pius Branicki, Powstał z ofiar pieniężnych katolików mieszkających w Kijowie. Społeczność katolicka użytkowała świątynię do 1936 roku, kiedy obiekt został zawłaszczony przez władze radzieckie. Od lat 70-tych w kościele znajduje się sala organowa, urządzona w stylu republikańskim. Nabożeństwa katolickie mogły odbywać się jedynie w czasie, gdy ze świątyni nie korzystali muzycy. W praktyce wspólnota parafialna najczęściej wykorzystywała podziemia. Starania o zwrot świątyni trwają od lat 90-tych, kiedy opiekę nad świątynią objęli misjonarze oblaci. 25 czerwca 2001 roku, podczas swego pobytu w Kijowie, odwiedził to miejsce Jan Paweł II.
(pg/portal społecznościowy)
Andrzej Madej OMI: "Powrót do Grecji" [poezja]
POWRÓT DO GRECJI
Coraz to nowe mity wymyślając
straszą się ludzie
że im zagraża to i owo
wśród przyczyn nieszczęść które spaść miały
na ludzi którzy pragnęliby szczęścia
czego i kogo na listach nie było
na czele zagrożeń do dzisiaj się stawia
Boga winowajcę wszelkiego złego
a zaraz po Nim mówi się otwarcie
że tym który może szczęście ludziom wykraść
jest nie kto inny ale drugi człowiek
pomińmy inne niebezpieczeństwa
które się mitów doczekały
na wzór prastarych z klasycznej Grecji
i tak by straszyć ludzką rodzinę
przez cały czas trzeba knuć nowe spiski
układać bajki by się stało zadość
szyderczym słowom - strasz i rządź
UKSW Warszawa: Kościół w Amazonii stanowi piękną epopeję misyjną
W czwartek, 18 listopada, odbyło się sympozjum misjologiczne: „Kościół w Amazonii czasu synodalnego”. Uczestnicy dzielili się refleksjami na temat posynodalnej adhortacji „Querida Amazonia”.
Pierwszy z prelegentów, ks. prof. Tomasz Szyszka SVD, wskazywał, że Kościół w Amazonii nie jest młody, ale dzięki obecnym tam zgromadzeniom zakonnym od XVI w., stanowi „piękną epopeję misyjną”. Mówiąc o przyszłości Kościoła na tamtejszym terenie, werbista przedstawił trzy perspektywy: urbanizacja, której skutkiem będzie utrata zmysłu religijnego; pentekostalizacja i aktywność sekt oraz odnowa duszpasterska.
Sytuację w Boliwii opisywał bp Stanisław Dowlasiewicz OFM Conv. Ludzie w tym kraju zmaga się z wieloma problemami, m.in. mafie narkotykowe, wyniszczanie przyrody, obrona przed koncernami. W tych sytuacjach wsparcie daje Kościół. Duchowny podkreślił znaczenie kobiety w tamtejszym kościele:
Zajmuje bardzo ważne miejsce. Mamy w Boliwii takie miejsca gdzie nie ma kapłana i to kobiety, siostry idą: mogą chrzcić, być przy błogosławieniu małżeństw, rozdzielają Komunię świętą. Ludzie zwracają uwagę ze nie chcą księży „turystów”, co przyjadą i msze odprawią, a potem przez kolejne miesiące ich nie ma. Proszą o kapłana który będzie z nimi, będzie znał ich język, dzielił ich życie.
Zobacz: [Amazonia: Świadectwo biskupa-oblata (wideo)]
Dr Alicja Fijałkowska Myszyńska z Uniwersytetu Warszawskiego zwróciła na sytuację społeczno-polityczną Amazonii. Wskazała, że na jej terenie mieszka ok. 3 mld ludzi, którzy tworzą 400 plemion, z których „część została poddana asymilacji, część żyje w odosobnieniu”. Prelegentka przypomniała różnice konstytucyjne państw należących do obszaru Amazonii.
O drogach inkulturacji, mówił w swoim wystąpieniu ks. prof. Władysław Strózik (IPJPII). Odwołując się do papieża Franciszka, wskazał, że te drogi to: „wsłuchiwanie się w mądrość przodków, poszanowanie kultury przedkolumbijskiej, wsłuchiwanie się w wartości tradycyjne, otwartość na Boga, sakralny charakter życia ludzkiego, szacunek dla rodziny, poczucie solidarności, uszanowanie harmonii, osobistej, rodzinnej, wspólnotowej, zdolność do radości w życiu surowym i prostym, odpowiedzialna troska o przyrodę”.

O nawróceniu ekologicznym mówił ks. dr hab. Piotr Piasecki (UAM). Zwrócił uwagę na rozróżnienie: albo zwracamy się ku ziemi, albo ku Bogu uznając nasze ekologiczne grzechy. Podkreślił, że „Synod jasno mówi ze katecheza katolicka powinna mówić o grzechach ekologicznych”.
Zobacz: [Amazonia: W Wielki Czwartek oblacki biskup udał się do więzienia]
Na odniesienia papieża Franciszka do prozy i poezji w adhortacji „Querida Amazonia” zwrócił uwagę ks. prof. Jan Górski (UŚ). – Poezja to wymiana do dialogu. Przez stulecia ludy Amazonii przekazywały mądrość kulturową ustnie. Poznanie tego bogactwa jest w warunkiem prawdziwej inkulturacji. Owocem tego jest odkrycie poezji rodzimej i wyrażenie za jej pomocą dialogu chrześcijaństwa z rodzimą kulturą. Papież wychodząc od ludów ukazuje tez poezję latynoamerykańska. Ale pierwotna twórczość stała się natchnieniem – mówił ks. prof. Górski.
(misyjne.pl)
Przeszedł długą drogę - do bierzmowania przygotowała go Wspólnota Dobrego Pasterza
18 listopada w archikatedrze Chrystusa Króla w Katowicach odbyła się uroczystość bierzmowania. Wśród kandydatów do sakramentu stanął Adam, który przebył długą wewnętrzną drogę, aby się tutaj znaleźć. Wielką pomocą okazała się dla niego Wspólnota Dobrego Pasterza w Katowicach, do której trafił z problemami jakiś czas temu. Najpierw korzystał z pomocy Punktu Misyjnego przy ul. Opolskiej, ale z biegiem czasu zaczął również czynnie angażować się w posłannictwo wspólnoty. Pomagał w przygotowywaniu zupy dla ubogich i bezdomnych, przychodził do klubu Wysoki Zamek. W pewnym momencie podjął decyzję o podjęciu walki z nałogiem i przejścia terapii.
Przy samym wyjeździe do ośrodka dosłownie była walka, aby tam dotarł, bo było mu ciężko, bał się, lecz jak już dotarł, wszystko się zmieniło – wspominają członkowie wspólnoty.
Po odbyciu terapii trafił do programu mieszkania treningowego, stale utrzymując kontakt ze wspólnotą. W trakcie rozmów okazało się, że nie przyjął sakramentu bierzmowania, a bardzo by chciał to uczynić. Prowadzeniem duchowym zajął się o. Andrzej Kordek OMI, duszpasterz Wspólnoty Dobrego Pasterza. Adam miał również wsparcie w samej wspólnocie, nie tylko jako zaplecze modlitewne, ale także miejsce dyskusji o wierze. Świadkiem sakramentu został również członek Wspólnoty Dobrego Pasterza – Marek.
Widzimy jaką Adaś przeszedł drogę do tego, aby stać się tym, kim jest dzisiaj. Jest to niesamowita przemiana – przyznają członkowie wspólnoty.
(pg/zdj. WDP)