22 stycznia - WSPOMNIENIE O DNIU ZAŁOŻENIA

22 stycznia - JUBILEUSZ DWUSTULECIA: 25 STYCZNIA 1816 - WSPOMNIENIE O DNIU ZAŁOŻENIA

Pierwszy dzień życia wspólnoty misjonarzy rzeczywiście ukazuje historię mającą istotne znaczenie, często powtarzaną ze wszystkimi jej szczegółami. W swoich wspomnieniach ojciec Tempier opisał go w następujący sposób: To godny zapamiętania dzień, którego nie zapomnę tak długo jak będę żył.

Eugeniusz pisze do nowicjuszów i scholastyków w Billens w Szwajcarii, gdzie przebywają, aby uniknąć niebezpieczeństwa prześladowań ze strony przeciwnego religii rządu Ludwika Filipa. Opowiada o początkach swej rodziny zakonnej, a na koniec wspomina o ślubie ubóstwa i wezwaniu do prostoty.

Jutro obchodzę rocznicę tego dnia, kiedy to szesnaście lat temu opusz­czałem rodzinny dom, udając się na misję. Ojciec Tempier uczynił to kilka dni wcześniej. Nasza siedziba nie była tak okazała jak zamek w Billens, a w porównaniu z waszym niedostatkiem, mieliśmy o wiele gorszą sytua­cję. Moje niewygodne łóżko umieszczono w wąskim przejściu prowadzą­cym do biblioteki, która wtedy była dużym pomieszczeniem służącym za sypialnię ojcu Tempierowi i drugiemu, ale jego nazwiska nawet nie wy­mieniamy pośród nas; stanowiła ona również naszą salę wspólnotową. Za całe oświetlenie służyła nam tylko jedna lampa, jak szliśmy spać, stawiali­śmy ją na progu drzwi, tak aby korzystali z niej wszyscy. Stołem ozdabia­jącym nasz refektarz były deski ułożone obok siebie na dwóch starych beczkach. Od chwili złożenia ślubu ubóstwa nigdy nie mieliśmy szczęścia tak intensywnie go zakosztować.

Nie przypuszczaliśmy, że było to preludium do osiągnięcia stanu do­skonałości, kiedy to żyliśmy w sposób tak mało doskonały. Uważam, nie bez przyczyny, że było to ubóstwo zamierzone, ponieważ aby z nim skończyć, wystarczyłoby przywieźć potrzebne rzeczy od mojej matki; wyciąg­nęliśmy stąd wniosek, że od tej chwili dobry Bóg ukierunkowuje nas na zalecenia ewangeliczne, które w przyszłości miały być podstawą naszych ślubów zakonnych, chociaż wtedy jeszcze o tym nie myśleliśmy. Stosując te zalecenia, poznaliśmy ich cenę. Zapewniam was, że cały czas byliśmy radośni; powiem więcej: ten nowy styl życia stanowiący ogromny kontrast z tym, co pozostawiliśmy za sobą, powodował, że często śmialiśmy się z niego naprawdę z całego serca. Zawdzięczam to miłe wspomnienie świę­tej rocznicy pierwszego dnia naszego wspólnego życia. Jakże byłbym szczęśliwy, gdybym mógł kontynuować je z wami!

List do Jeana-Baptiste’a Milleoraz nowicjuszów i scholastyków, 24.01.1831, w: EO I, t. VIII, nr 383.


21 stycznia - PIERWSZY DZIEŃ ŻYCIA WE WSPÓLNOCIE

21 stycznia - JUBILEUSZ DWUSTULECIA: 25 STYCZNIA 1816 - PIERWSZY DZIEŃ ŻYCIA WE WSPóLNOCIE

25 stycznia 1816 roku, po przybyciu pierwszych trzech towarzyszy, misjonarze spędzają pierwszy dzień życia we wspólnocie. Eugeniusz zakupił część klasztoru karmelitanek; porozumiał się z byłą właścicielka panią Gontier, która nadal w budynku mogła prowadzić swój internat dla dziewcząt. W swoich wspomnieniach Eugeniusz mówi, że udostepniła nam po to, aby nas nie więzić zbyt mocno w pomieszczeniach, jakie nam przekazała; ale by dojść do pokojów w górnej części domu, gdzie aż dotąd jest biblioteka, trzeba było przejść małymi, wychodzącymi na zewnątrz schodami.

Mieliśmy wielkie trudności, aby się ulokować; dwaj misjonarze spali również w tym pomieszczeniu, które stało się biblioteką, a ja spałem w małej kiszce, która służyła za przejście, aby do niej dotrzeć. Skoro na początku nie mieliśmy zbyt wielu mebli, przy drzwiach postawiliśmy lampę, która służyła trzem z nas, aby się rozebrać i zasnąć.

Tak zwany prowizoryczny refektarz przez długi czas był bardzo źle umeblowany, na dwóch beczkach położyliśmy deskę, które służyły nam za nogi tego zorganizowanego na poczekaniu stołu. Kominek, na którym stał garnek dymił do tego stopnia, że nic nie było widać w tej lisiej jamie, gdzie z dość dobrym apetytem jedliśmy przysługującą każdemu skromną porcję. To bardziej, odpowiadało nastawieniu, jakie Bóg złożył w naszych sercach niż wystawne kolacje, jakimi moja mama chciała oczywiście podejmować nas u siebie.

Bóg obficie wynagrodził swych apostołów, jak ma to z zwyczaju czynić względem tych, którzy opuścili wszystko, aby Mu służyć. Ich dusze obdarzał obfitością duchowych radości oraz przewyższającym wszelkie uczucia pokojem ... Nie utraciliśmy niczego z naszej radości, wręcz przeciwnie, skoro ten sposób życia ukazywał dość wyraźny kontrast z tym, które właśnie porzuciliśmy, często zdarzało się nam, że z głębi serca śmialiśmy się z tego.

T. Rambert, La vie de Monseigneur Charles-Joseph-Eugene de Mazenod, t. I, s. 177.


20 stycznia - LUDZKIE OBLICZE TYCH, KTÓRZY ZOSTALI ZAPROSZENI PRZEZ EUGENIUSZA

20 stycznia - JUBILEUSZ DWUSTULECIA: LUDZKIE OBLICZE TYCH, KTóRZY ZOSTALI ZAPROSZENI PRZEZ EUGENIUSZA DO WŁĄCZENIA SIĘ W RELIZACJĘ JEGO WIZJI

Ci wszyscy, którzy zbliżyli się do Eugeniusza, nie mieli takich samych odczuć, jak Henryk Tempier. W liście do swego przyjaciela, Forbina Jansona, Eugeniusz daje upust swoim uczuciom oraz szczerze i w dość humorystyczny sposób opisując reakcje niektórych swych przyszłych towarzyszy:

Dom jest kupiony od dawna; kościół wynajęty i częściowo wyremontowany; cały materiał jest gotowy, ale osoby są bardzo niepewne i nieliczne. Ten, na którego liczyłem najbardziej pozwala się zamroczyć paplaniną dewotek swojej parafii; jest przekonany, że robi dużo dobrego w swojej dziurze; waha się czy ją opu­ścić i martwi mnie swoim brakiem zdecydowania. Inny, który ma wspa­niałą wprawę w głoszeniu ludowi słowa Bożego, jest przywiązany do dzie­ła bardzo powierzchownie w przekonaniu, że robi wystarczająco dobra, pracując samotnie w czasie wypraw z regionu do regionu. Trzeci, nazbyt gorliwy, gniewa się na opieszałość pozostałych i grozi mi, że odejdzie, je­żeli oni szybko się nie przyłączą. Czwarty jest aniołem, który wydaje się stworzonym po to, aby być szczęściem wspólnoty, ale nie może otrzymać zwolnienia z wikariatu, mimo że nie może tego znieść i że chce pracować tylko na misjach itd. Ja, przywalony troskami i zmęczeniem, prowadzę wojnę niechętnie, opierając się w tych zmartwieniach na wizji nadprzyro­dzonej, która mnie ożywia, ale nie przeszkadza mi odczuwać całego cięża­ru mojej sytuacji, tym bardziej przykrej, że nie pomaga mi ani ochota, ani pociąg, które wprost przeciwnie we mnie całkowicie są sprzeczne z życiem, które prowadzę. Oto składniki, które dobry Bóg daje mi do rąk, aby zabrać się do tak trudnej sprawy. Jak liczyć na księdza, który daje ci sło­wo, obiecując całkowite poświęcenie, a potem przychodzi wycofać się, mówiąc, że matka, która od dziesięciu lat przebywała osobno, nie może żyć bez niego, że uważałby się za matkobójcę, gdyby jej nie pocieszył przez jadanie z nią i opowiada inne tego rodzaju brednie.

... Ten, który miał nam oddać najwięcej usług, nie dotrzymał słowa; pozostaje w swej para­fii, którą pobudził do czułości przez śmieszne pożegnanie, którym skłonił tamtejszych ludzi do przeciwstawienia się jego wyjazdowi.

List do Forbina-Jansona, 19.12.1815, w: EO I, t. VI, nr 8.

KIM BYLI PIERWSI MISJONARZE PROWANSJI?

Eugeniusz de Mazenod miał 33 lata i był inspiratorem nowej misyjnej przygody. Jego trzej pierwsi towarzysze byli seminarzystami w Aix, kiedy, począwszy od 1812 roku, Eugeniusz był dochodzącym spowiednikiem i kierownikiem duchowym.

August Icard miał 25 lat, od dwóch lat był kapłanem diecezji Aix i pracował jako wikariusz w parafii w Lambesc koło Aix. i

Henryk Tempier miał 27 lat, od dziesięciu lat był kapłanem i pracował jako wikariusz w Arles.

Sebastian Deblieu miał 27 lat, od trzech lat był kapłanem i wikariuszem w parafii św. Jana za Murami w Aix; od roku był proboszczem w Peynier. Kilka dni po pozostałych przybył, aby zamieszkać w byłym karmelu.

Emanuel Maunier miał 46 lat, był wdowcem i od 18 lat kapłanem, pracował w Marsylii. Pomimo że wchodził w skład założycielskiej wspólnoty i podpisał prośbę z 25 stycznia, do wspólnoty dołączył dopiero w marcu.

Piotr Mie miał 47 lat i od 18 lat był kapłanem, pracował w różnych parafiach, głosił również rekolekcje i misje. Wydaje się, że od początku aktywnie uczestniczył w życiu misjonarzy, ale do Aix przybył zdecydowanie później.

Dwaj najstarsi kapłani, Maunier i Mie, doświadczyli prześladowania podczas rewolucji. Nie zważając na grożące im niebezpieczeństwo potajemnie służyli ludziom. To doświadczenie sprawiło, że byli bardzo otwarci na zrozumienie spustoszeń wywołanych przez rewolucję, zwłaszcza tych, o których była mowa w Przedmowie.


19 stycznia - WOLA I ODWAGA, BY IŚĆ ŚLADAMI APOSTOŁÓW

19 stycznia - POWOŁANIE: WOLA I ODWAGA, BY IŚĆ ŚLADAMI APOSTOŁóW

Jeżeli - jak się tego spodziewam - zechce ksiądz przyłączyć się do nas, nie znajdzie się w kraju nieznanym; będzie ksiądz miał czterech współbraci. Na razie nie ma nas więcej, bo chcemy wybrać mężów mają­cych wolę i odwagę, by pójść śladami apostołów. Ważne jest położenie mocnych fundamentów

List do Henryka Tempiera, 9.10.1815, w: EO I, t. VI, nr 4.

Zakładając wspólnotę misjonarzy Eugeniusz posłużył się wzorem wspólnoty Jezusa z apostołami. Powołanie misyjne powinno być apostolskie. W następujący sposób wyraził się w napisanej przez siebie pierwszej Regule:

Jak bowiem postąpił nasz Pan, Jezus Chrystus, gdy pragnął nawrócić świat? Wybrał pewną ilość apostołów i uczniów, zaprawił ich do pobożności, napełnił swoim duchem, a kiedy wykształcił ich w swojej szkole, wysłał na podbój świata, który w niedługim czasie mieli poddać Jego świętym prawom.

Nota Bene, Reguła z 1818 roku

Członkowie mazenodowskiej rodziny, tak samo jak Henryk Tempier, starają się podążać śladami apostołów i odważnie działać bez względu na konsekwencje. Odpowiedź Henryka Tempiera na zaproszenie Eugeniusza była źródłem wielkiej radości dla Założyciela. List Tempiera jest wyrazem jednego serca i jednej duszy, które naznaczyły jego relację z Eugeniuszem:

Mój drogi współbracie, Uwielbiony niech będzie Pan, iż Cię natchnął do założenia domu misyjnego, który się zajmuje ubogimi, mieszkańcami naszych wsi, tymi, którzy najbardziej potrzebują pouczenia religijnego, a więc domu misjonarzy, którzy będą głosili prawdy. Podzielam w pełni Twoje zdanie. Z drugiej strony dobrze zdaję sobie sprawę z tego, jakich współpracowników poszukujesz. Pragniesz znaleźć kapłanów, którzy by nie działali tylko schematycznie, (...) lecz byli gotowi do kroczenia drogą apostołów, pracować nad zbawieniem dusz, nie oczekując innej nagrody tu na ziemi jak tylko trosk i zmęczenia. Z łaski Bożej czuję to pragnienie, a nawet gdybym go nie odczuwał, to chciałbym je przecież posiąść. A zresztą u Twego boku wszystko się stanie o wiele łatwiejsze. Możesz więc na mnie liczyć z zamkniętymi oczyma.

List z 27 października 1815, Teksty wybrane, nr 3, s. 17.

Jakiż cel może być wznioślejszy niż cel ich Instytutu?! Ich Założycielem jest Jezus Chrystus, Syn Boga samego; ich pierwszymi ojcami - Apostołowie. Są oni powołani, aby być współpracownikami Zbawiciela, współodkupicielami rodzaju ludzkiego. Chociaż z uwagi na obecnie zbyt szczupłą ich liczbę oraz na bardziej naglące potrzeby otaczającego ich ludu muszą na razie ograniczyć swą gorliwość do ubogich z naszych wiosek i miast, to jednak ich ambicje powinny ogarniać świętymi pragnieniami rozległy obszar całej ziemi. Kościół, wspaniałe dziedzictwo Zbawiciela, nabyte przez Niego za cenę Krwi, za dni naszych został okrutnie spustoszony.

Nota Bene, Reguła z 1818 roku.


18 stycznia - BYĆ, ABY DZIAŁAĆ

18 stycznia - JUBILEUSZ DWUSTULECIA: BYĆ, ABY DZIAŁAĆ

Od początku Eugeniusz zwraca uwagę na fakt, że niezależnie od pracy, jaką się wykonuje, ich sukces zależy od jakości życia, tych, którzy je prowadzą. Przykład życia misjonarzy przemawia mocniej niż jakiekolwiek słowo. To dlatego dla Eugeniusza życie wspólnotowe i reguła zaakceptowane przez wszystkich są elementem naszego powołania, które nie podlegają dyskusji.

W naszej dwustuletniej historii świeccy, którzy przyłączyli się do oblatów, aby żyć powołaniem misjonarskim, w wieloraki sposób, uzależniony od ich stanu, dawali wyraz temu powołaniu.

Powołaniem członków mazenodowskiej rodziny jest być (przykładne życie), aby działać (ewangelizacja i pomoc ludziom w odkryciu miejsca Jezusa Chrystusa w ich życiu).

Henryk Tempier został zaproszony, aby zaangażować się w

...dzieło, które stale będzie dostar­czać naszym wioskom gorliwych misjonarzy. Będą oni nieustannie zajmo­wać się burzeniem królestwa szatana, dając jednocześnie przykład życia na­prawdę kapłańskiego we wspólnocie, którą będą tworzyć. Będziemy bowiem żyć razem w jednym zakupionym przeze mnie domu, kierując się regułą, którą wszyscy dobrowolnie przyjmiemy...

Tworzyć jedno serce i jedną duszę - to myśl droga sercu Założyciela. Kiedy Zgromadzenie rozrastało się, wówczas coraz większą uwagę zwracał na jedność. Dla Eugeniusza jego rodzina zakonna była najpiękniejszą na świecie i pragnął, aby żyła w najdoskonalszej jedności. Posiadanie jednego serca i jednej duszę zapewniało równowagę pomiędzy sposobem życia i ciągłym wezwaniem Eugeniusza i było poszukiwaniem lepszej równowago - być, aby działać.

W tym świętym Stowarzyszeniu, które będzie miało tylko jedno serce i jedną duszę, czeka nas szczęście. Jedna część roku będzie poświęcona na nawracanie dusz, a druga na rekolekcje, studium i osobiste uświęcenie. Chwilowo nie mówię księdzu więcej na ten temat. To wystarczy, aby dać księdzu przedsmak duchowych rozkoszy, które wspólnie będziemy prze­żywać.

List do Henryka Tempiera, 9.10.1815, w: EO I, t. VI, nr 4.


15 stycznia - JESTEŚMY KONIECZNI DZIEŁU

15 stycznia - JUBILEUSZ DWUSTULECIA: PRZYPOMNIENIE, ŻE JESTEŚMY KONIECZNI DZIEŁU, DO PODJĘCIA KTóREGO BóG NATCHNĄŁ EUGENIUSZA

Bóg natchnął Eugeniusza, aby założył misyjne zgromadzenie. Ten sam Bóg zaprasza innych do odegrania koniecznej roli dla dobra misji. Zaproszenie skierowane do księdza Tempiera na przestrzeni lat powraca niczym echo w życiu tych, którzy czują się wezwani do uczestnictwa w charyzmacie i duchowości Eugeniusza. To nie kwestia przejściowego kaprysu; wręcz przeciwnie, chodzi o przekonanie, że najbardziej opuszczeni potrzebują nas, aby w ich życiu dokonała się zmiana.

A zatem, mój drogi, nie wchodząc w szczegóły, mówię księdzu, że ksiądz jest potrzebny do dzieła, które Pan nam zlecił. Ponieważ głowa Ko­ścioła jest przeświadczona, że w nieszczęsnym stanie, w jakim znajduje się Francja, tylko misje mogą ponownie sprowadzić ludzi do wiary, którą fak­tycznie utracili, gorliwi duchowni z różnych diecezji jednoczą się, aby wspie­rać zamysł najwyższego pasterza. Poczuliśmy nieodzowną konieczność po­służenia się tym środkiem na naszych terenach i, pełni ufności w dobroć Opatrzności, położyliśmy fundamenty pod dzieło, które stale będzie dostar­czać naszym wioskom gorliwych misjonarzy.

List do Henryka Tempiera, 9.10.1815, w: EO I, t. VI, nr 4.

W ciągu naszego życia papieże mówili o miejscach i okolicznościach, gdzie sytuacja woła o nadzieję. Dzisiaj papież Franciszek bezspornie kontynuuje tę tradycję. Za każdym razem, gdy słyszę, jak zaprasza nas do bycia wrażliwymi na potrzeby naszych czasów i odpowiadania na nie, słyszę echo głosu Eugeniusza. Ci dwaj ludzie swój wzrok utkwili w krzyżu i w miłości Zbawiciela względem najbardziej opuszczonych. Oto dlaczego Eugeniusz położył fundamenty pod dzieło, które stale będzie dostarczać naszym wioskom gorliwych misjonarzy. Eugeniusz i Franciszek zapraszają nas, abyśmy jubileusz dwustulecia naszego istnienia świętowali z odnowionym zaangażowaniem wobec krzyża i miłością Zbawiciela wobec najbardziej opuszczonych.

Wezwanie Jezusa Chrystusa, posłyszane w Kościele poprzez potrzeby zbawienia ludzi, jednoczy Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. K 1

W rzeczy samej wszędzie nasze posłannictwo polega na tym, aby najpierw iść do tych ludzi, których sytuacja woła o nadzieję i zbawienie, jakie w pełni może przynieść tylko Jezus Chrystus. Są to różnego rodzaju ubodzy - im dajemy pierwszeństwo. K 5


14 stycznia - U STÓP KRZYŻA SŁUCHAJ TEGO, O CO PROSI CIĘ BÓG

14 stycznia - JUBILEUSZ DWUSTULECIA: U STóP KRZYŻA SŁUCHAJ TEGO, O CO PROSI CIĘ BóG

List Eugeniusz do Henryka Tempiera, kapłana diecezjalnego, jest zasadniczym i założycielskim dokumentem dla nas. Zawiera bowiem zalążki tego, co zasadnicze w naszym powołaniu. List ukazuje fundamentalny punkt wyjścia powołania wszystkich członków mazenodowskiej rodziny, które bierze swe źródło w doświadczeniu bożej miłości na krzyżu. Proszę czytać ten list u stóp krzyża - to nie jakieś pobożne życzenie, ale konieczna postawa: Eugeniusz doświadczył bożej miłości wobec siebie i swe powołanie zrozumiał u stóp krzyża. Konieczne jest, aby każda osoba, która czuje się wezwania do podążania wraz z Eugeniuszem za punkt wyjścia i centrum obrała miłość bożą wyrażoną na krzyżu.

W jego pragnieniu, aby żyć całkowicie dla Boga, Tempier powinien usłyszeć, że Bóg wzywa go do zmiany miejsca dla bożej chwały i zbawienia opuszczonego ludu Prowansji.

Mój drogi przyjacielu, proszę czytać ten list u stóp swego krzyża z za­miarem słuchania tylko Boga, aby poznać, czego od takiego kapłana jak ksiądz wymaga sprawa Jego chwały i zbawienia dusz.

Henryk Tempier został zaproszony, aby oczyma Chrystusa ukrzyżowanego przyjrzeć się religijnej sytuacji najuboższych Prowansji. To zaproszenie, aby do głębi serca wczuć się w ich doświadczenie poczucia braku sensu życia, ponieważ nie ma w nim Boga.

U stóp krzyża, znaku Zbawiciela, który wszystko poświęcił dla innych, jest zaproszony, aby złożyć ofiarę ze swej własnej wygody, aby inni mogli mieć życie.

Sensem oblacji jest spoglądanie na najuboższych oczyma i sercem Zbawiciela oraz dnie odpowiedzi będącej naśladowaniem daru z siebie, jaki uczynił Zbawiciel, aby oni mogli mieć życie w obfitości

Proszę zmusić do milczenia pożądliwość, umiłowanie dostatków i wygód; proszę dobrze przyjrzeć się sytuacji mieszkańców naszych wiosek, stanowi ich religijno­ści, odstępstwom, które coraz bardziej krzewią się z każdym dniem i które dokonują straszliwego spustoszenia. Proszę przyjrzeć się nikłości środków, jakie dotychczas przeciwstawiono temu zalewowi zła; proszę zapytać swe­go serca, co chciałoby zrobić, aby zaradzić tym spustoszeniom, a następ­nie proszę odpowiedzieć na mój list.

List do Henryka Tempiera, 9.10.1815, w: EO I, t. VI, nr 4.

To zaproszenie było powtarzane i niczym echo wracało w ciągu dwustu lat naszej historii. Wielu na nie odpowiedziało, a ich misyjna kreatywność zmieniła życie wielu osób na świecie. Gdy świętujemy jubileusz, dziękujemy i odpowiadamy pragnieniem, aby wezwanie Eugeniusza nadal dźwięczało i przemieniało ludzi.


13 stycznia - UTWORZYĆ OŻYWCZY ZACZĄTEK

13 stycznia - JUBILEUSZ DWUSTULECIA: DZIELONE MARZENIE, ABY UTWORZYĆ OŻYWCZY ZACZĄTEK, KTóRY BĘDZIE ŹRóDŁEM ŻYCIA DLA INNYCH

Dla Eugeniusza nadszedł czas, aby zacząć zapraszać inne osoby do przyłączenia się do jego misyjnego projektu. Jako członkowie mazenodowskiej rodziny, świeccy i zakonnicy, jesteśmy zaproszeni, aby w tych powołaniowych tekstach dostrzec coś z naszego własnego powołania, aby nasz chrzest przeżywać w duchu świętego Eugeniusza.

W poniższym liście Eugeniusz zaprasza Hilarego Auberta, rektora seminarium z Limoges do przyłączenia się i podaje mu główne powody istnienia nowej grupy misjonarzy: tragiczna sytuacja religijna ubogich oraz rzadkość misjonarzy, którzy przez posługę przepowiadania i ich wysiłki pomogliby im zwyciężyć potęgę zła. W naszych czsach to zaproszenie jest ciagle aktualne.

Dobro, które sobie wytyczamy, powinno zaradzić najbardziej naglącemu złu. Tym zajmuje się mniej osób, a nic nie jest bardziej niezbędne.... O, drogi przyjacielu, gdy­by ksiądz zechciał przyłączyć się do nas! Zaczęlibyśmy od księdza ojczy­zny, w której religia niemal wygasła, podobnie jak w niezmiernie wielu miejscach. Ośmielam się niemal powiedzieć, że ksiądz byłby konieczny.

List do Hilarego Auberta z 1815 roku, w: EO I, t. VI, nr 3.

Kontynuując refleksję nad zapraszającym listem Eugeniusza do Hilarego Auberta znajdujemy w nim główny zrąb myśli i działania Eugeniusza - stworzyć wspólnotę, która byłaby ożywczą komórką w świecie. Eugeniusz posługuje się słowem zaczątek, które jest aluzją do wspólnoty będącej źródłem życia dla innych, podobnie jak jest nim jądro w grupie komórek lub zalążek owocu lub serce dla istoty żywej Stowarzyszenie Młodzieży w Aix założył po to, aby ono było zaczynem w społeczeństwie Aix. Również misjonarze mieli być zaczynem w społeczeństwie, ścisłą grupą osób, która byłaby źródłem życia dla innych.

Aby być ożywczą siłą we Francji, misjonarze powinni prowadzić takie życie, aby ono było ożywcze dla innych. Potrzebne było staranie, aby stawać się świętymi, żyć przykazaniem miłości, według Reguły oraz przejrzyste życie na wzór apostołów. Aby być ożywczą siłą we współczesnym świecie, członkowie mazenodowskiej rodziny, świeccy i zakonnicy, są wezwani do prowadzenia takiego stylu życia, aby być rdzeniem społeczeństwa.

Ach, gdybyśmy mogli stworzyć zaczątek, wkrótce przyłączyliby się do niego ci, którzy są w diecezji najgorliwsi. Proszę pomyśleć trochę o tym przed Bogiem. Ksiądz wie, że by realizować dobro w naszych okolicach, potrzeba ludzi miejscowych, którzy znają język. O, proszę nie wątpić, że w naszym Zgromadzeniu nie staniemy się świętymi jako niezależni, lecz jako zjednoczeni więzami najczulszej miłości, przez ścisłe podporządko­wanie się Regule, którą byśmy przyjęli itd., itd. Żylibyśmy ubogo, po apostolsku itd.

List do Hilarego Auberta z 1815 roku, w: EO I, t. VI, nr 3.

(Hilary Aubert nigdy nie wstąpił do Misjonarzy Prowansji).


12 stycznia - BEZ BOŻEJ OPATRZNOŚCI I DOBRODZIEJÓW FUNDACJA BYŁABY NIEMOŻLIWA

12 stycznia - JUBILEUSZ DWUSTULECIA: BEZ BOŻEJ OPATRZNOŚCI I DOBRODZIEJóW FUNDACJA BYŁABY NIEMOŻLIWA

Eugeniusz potrzebował domu i dość dużej posiadłości, aby przyjąć 300 pełnych energii młodych ludzi, którzy w każdy czwartek i niedzielę gromadzili się na modlitwę, naukę i zabawę. Jednocześnie potrzebował dużego domu dla przyszłej wspólnoty misjonarzy, którą zamierzał założyć, aby wraz z nią dzielić posługę, której się podjął.

Wówczas jego uwagę przykuł były pokarmelitański klasztor położony w centrum Aix. Tam urzeczywistniła się charyzmatyczna wizja Eugeniusza.

Moje starania odniosły sukces nieoczekiwany; w czasie jednego spotkania sprawa została załatwiona, a ja stałem się właścicielem większej części dawnego klasztoru karmelita­nek, który znajduje się na początku alei i do którego przylega uroczy ko­ściół, wprawdzie nieco zniszczony, ale można go będzie doprowadzić do porządku za mniej niż sto luidorów.

Stajemy wobec praktycznych problemów, które napotyka: każde marzenie musi opierać się na ziemskich środkach, dzięki którym będzie można je urzeczywistnić. Jak opłacić budynki, z czego opłacić utrzymanie, co zrobić, aby działalność misjonarska była możliwa z materialnego punktu widzenia. Oto niektóre z jego problemów.

Eugeniusz miał szczęście, że pieniądze mógł pożyczyć od swojej rodziny, które musiał zwrócić w kolejnym roku, ale nie była to suma wystarczając.

Tak się przedstawia moja historia. Ale zabawne, że przy tym wszyst­kim nie powstrzymywała mnie myśl, iż nie miałem majątku. Aby mi do­wieść, że nie myliłem się, Opatrzność natychmiast posłała mi dwanaście ty­sięcy franków, które mi pożyczono bez procentu w tym roku. Teraz powiedz mi, jak je zwrócę. Zrobiłem złoty interes, ponieważ całe pomieszczenie łącz­nie z naprawianiem kościoła będzie mnie kosztować 20.000 franków. Ale gdzie znajdę taką sumę? Trudno powiedzieć. Tymczasem misjonarze mnie trapią. Chcieliby rozpoczynać już od jutra. Na próżno mówię im, że trzeba czasu na przygotowanie pokojów, na doprowadzenie domu do stanu nadającego się do zamieszkania. Według nich to potrwa zbyt długo. A dalej, skąd wziąć dochody, aby żyć, kiedy będziemy we wspólnocie?

List do Forbin Jansona, 23.1.10.1815, w: EO I, t. VI, nr 5.

Ojciec Eugeniusza ciągle przebywał w Palermo. Jego syn napisał do niego, aby go poinformować o swym misyjnym projekcie... Eugeniusz, aby dopełnić fundacji, mocno wierzy w bożą opatrzność, ale to nie znaczy, że siedzi oczekując na gwiazdkę z nieba. Z przekonaniem, że Bóg przyjdzie z mu z pomocą przez innych ludzi musiał bardzo ciężko pracować, aby znaleźć środki na utrzymanie misjonarzy.

To jest dobre, że tworzę je od podstaw. Trzeba mocno ufać bożej opatrzności. Gdyby wasi bogacze z Palermo zechcieli się do tego dołożyć, byłoby to najpiękniejsze dzieło, które kiedykolwiek powstało. Nie ma się pojęcia o potrzebach ludzi.

List do Karola Antoniego de Mazenoda, 8.11.1815, w: EO I, t. XIII, nr 1.

Ukazał się folder o Misji, w którym zwrócono się z prośbą do dobrodziejów o finansowe wsparcie ewangelizacyjnej działalności misjonarzy, zobowiązując się do pokrycia kosztów urządzenia domu Misjonarzy Prowansji.

Czy jest możliwe, aby zechcieli pozbawić się łask, których udzielenia Bóg nie może odmówić przy współpracy z tak świętym dziełem?

Czas nie jest dogodny, odczuwa się to, ale niebezpieczeństwo jest zbyt nagłe, aby na później można byłoby odłożyć przyłączenie się do tego dobrego dzieła; jako środek, aby w nie się włączyć, proponuje się bardzo mało kosztowny sposób - wieloletnia wpłata lub abonament według indywidualnych możliwości.

W kościele misjonarzy w Aix codziennie będą modlitwy za dobrodziejów, a w czasie misji do tego samego zachęci się lud.

Formularz wpłaty. Na tyle, na ile pozwalają mi moje możliwości, corocznie przez ..... lat obiecuję wpłacać sumę....., aby przyczynić się do utrzymania domu Misjonarzy Prowansji założonego w byłym karmelitańskim klasztorze w Aix.

Rzym, Archiwum Domu Generalnego, DM-IX-1

Nasze powstanie byłoby niemożliwe bez materialnego wsparcia dobrodziejów. Nasza dwustuletnia historia misyjna byłaby niemożliwa, gdyby nie szczodrość naszych dobrodziejów. Zatrzymajmy się na chwilę, aby wspomnieć o świeckich partnerach naszej misji - dziękujemy za nich i modlimy się w ich intencji.


11 stycznia - SŁUŻYĆ TYM, KTÓRZY NAjBARDZIEJ TEJ POMOCY POTRZEBUJĄ

11 stycznia - JUBILEUSZ DWUSTULECIA: ŚCIŚLE OKREŚLONA STRATEGIA MISJONARSKA - SŁUŻYĆ TYM, KTóRZY NAjBARDZIEJ TEJ POMOCY POTRZEBUJĄ ORAZ W JĘZYKU, KTóRY ROZUMIEJĄ.

Karol Forbin-Janson, kapłan i przyjaciel Eugeniusza, zaprosił go do przyłączenia się do grupy Misjonarzy Francji, którzy w języku francuskim głosili kazania w całej Francji. W krótkim, poniższym fragmencie widzimy naleganie Eugeniusza i jego przyszłych towarzyszy na konieczność głoszenia kazań w języku prowansalskim dla dobra opuszczonych mieszkańców prowansalskich wiosek.

Serce Eugeniusza poruszyła i do dania odpowiedzi pociągnęła sytuacja ludności Prowansji, którzy nie byli w sposób adekwatny objęci normalna posługą Kościoła.

Może teraz zapytasz mnie, dlaczego skoro chcę być misjonarzem, nie przyłączę się do was z małym zespołem, jaki mógłbym zebrać... Jednak musi nas powstrzymywać fakt, że nasze okolice są pozbawione jakiejkol­wiek pomocy i że lud daje pewną nadzieję na nawrócenie, a zatem nie można go opuszczać. Otóż przyłączenie się do was równałoby się ich opuszczeniu, ponieważ tylko my, a nie wy, możemy im się przydać. Trze­ba mówić ich językiem, żeby być przez nich słyszanym; trzeba głosić ka­zania po prowansalsku.

List do Forbin Jansona, 28.1.10.1814, w: EO I, t. VI, nr 2.

Widok tego zła poruszył serca kilku kapłanów gorliwych o chwałę Bożą, kochających Kościół i gotowych poświęcić siebie - gdyby było potrzeba - dla zbawienia dusz.

Przedmowa do Konstytucji i Reguł

Oblaci, będąc bardzo blisko ludzi, wśród których pracują, zawsze pozostaną uważni na ich aspiracje i wartości. Niech się nie boją jasno przedstawiać wymagań Ewangelii. K 8