Lwów: 90 lat "okupowanych" organów

W 2022 roku z okazji 89. lecia organów w kościele św. Marii Magdaleny Lwowska Sala Muzyki Organowej i Kameralnej zaprosiła na wydarzenie "89 urodziny lwowskich organów", sugerując, że jest ich fundatorem i historycznie prawnym wydarzeniem. W maju br. mija 90. rocznica powstania instrumentu, ale rocznica staje się przyczynkiem do przypomnienia trudnej relacji państwo - Kościół rzymskokatolicki we Lwowie. Parafianie wciąż nie odzyskali swojej świątyni.

Skandal we Lwowie – „Tak wygląda wdzięczność wobec Kościoła”

"89 urodziny lwowskich organów" - ten interesujący tytuł przykuł natychmiast uwagę kilku osób we Lwowie, którzy znają trochę historię budynku kościoła pw. św. Marii Magdaleny przy ulicy Bandery 10. Mamy tutaj do czynienia z dwoma poważnymi błędami dotyczącymi podmiotu i daty. Nie wiadomo, czy jest to błąd zawiniony i manipulacja czy tylko ignorancja, wynikająca z braku znajomości źródeł historycznych.

Trudno jest zrozumieć sens lub raczej bezsens tego tytułu, ponieważ Lwowska Sala Muzyki Organowej istnieje od 1969 r. więc nie mogła w żaden sposób być instytucją, która ufundowała bądź też otrzymała taki wspaniały instrument. Czy Sala ma rachunki na zakup i montaż tego instrumentu? A może po prostu ktoś kiedyś je sprezentował Sali? Czy raczej jest to pozostałość po sowieckim zaborze, rabunku budynku kościoła i znajdujących się tam organów?

W 1932 r. rzymsko-katolicka parafia pw. św. Marii Magdaleny rozpoczęła prace nad zakupem i montażem organów wykonanych przez znaną w całej Europie i cenioną firmę braci Rieger. To jeżeli chodzi o błąd dotyczący podmiotu, czyli kto ufundował ten instrument! Obecnie grzmi się na cały świat, jak to Rosjanie rabują dobra kultury Ukrainy. Zapomina się, że obecna sytuacja budynku kościoła i samych organów jest, niestety, przedłużeniem sowieckiego rabunku z 1962 r. Ukraina odcina się oficjalnie w wypowiedziach polityków od sowieckiej przeszłości, ale w rzeczywistości ten stan nadal trwa i nie ma zwrotu zagrabionego Kościołowi dobra.

Gdyby nie fundacja parafii św. Marii Magdaleny przed II wojna światową, okupiona ogromnym wysiłkiem finansowym mieszkańców Lwowa wyznania rzymsko-katolickiego, to obecnie lwowscy artyści graliby na elektrycznych organach przenośnych, bo tyle zostało z fundacji sowieckich w tym mieście! Jakim prawem sala organowa używa zwrotu „nasze organy”? Gdzie są dokumenty, które uwierzytelniają prawo do takiego określenia?

Umowa na budowę organów między firmą Rieger a parafią rzymskokatolicką pw. św. Marii Magdaleny we Lwowie (arch. OMI Lwów)

Jeżeli zaś chodzi o datę narodzin, to należałoby przyjąć nie ten nagłaśniany obecnie dzień 5 czerwca (w artykule Sali organowej z 2023 roku podaje się datę 4 kwietnia), ale udokumentowaną datę 10 maja 1933 r., jak pokazuje to protokół z kolaudacji instrumentu.

Lwów: W ciągu roku mogą sprawować zaledwie około 390 nabożeństw. Wciąż nie odzyskali swojej świątyni [ROZMOWA]

Kolaudacja ma wiele znaczeń. Jedno z nich to komisyjne sprawdzenie zgodności wykonanych robót z planem i kosztorysem – to dla wyjaśnienia dla redaktorów stron na mediach społecznościowych Sali.

Kolaudacja komisja to moment wyjątkowy w pracy każdego wykonawcy. Będąc podsumowaniem jego starań i wysiłków na rzecz dzieła, stanowi wynik jego zaangażowania, wkładu myśli twórczej oraz doświadczenia. To moment, w którym jego pracę oceniają inni. Kolaudacja poprzedza inaugurację i jest tak naprawdę pierwszym dniem życia nowego dzieła. Technicznie rzecz biorąc, to kolaudacja jest prawdziwym dniem narodzin, szczególnie, jeżeli nie ma oficjalnej inauguracji czy uroczystego poświęcenia, jak ma to miejsce w budynkach sakralnych, gdy chodzi o przedmioty związane ze sprawowaniem kultu.

Protokół kolaudacji (arch. OMI Lwów)

Dokument wymienia członków komisji kolaudacyjnej: profesorów Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie – ks. Stanisława Żukowskiego, ks. Michała Wyszyńskiego, Adolfa Chybińskiego, muzyków: prof. Walentego Adamczaka, prof. Józefa Rubingera, organistę z kościoła św. Marii Magdaleny, prof. Józefa Nowakowskiego, organistę z Bazyliki Archikatedralnej we Lwowie oraz dr Adama Sołtysa, dyrektora Towarzystwa Muzycznego.

Instrument składający się z 71 głosów, 4 manuałów, pedału, 61 rejestrów pomocniczych, 3 kontuarów: dwóch na chórze i 1 przy ołtarzu głównym, uzyskał od komisji entuzjastyczne opinie: „robi imponujące wrażenie tak swoją konstrukcją, jak i potęgą tonów”; „intonacja poszczególnych tonów oraz całości jest przemiła, łagodna a zarazem głęboka. Wykonawcy dziwnie dostosowali instrument do akustyki lokalnej!”.

Lwów: Modlitwa w intencji zwrotu kościoła wspólnocie katolickiej

Tak wspaniały instrument służył parafii św. Marii Magdaleny przez prawie 30 lat, aż do jesieni 1962 r., do momentu zamknięcia kościoła dla społeczności wiernych. Jakoś nigdzie nie wspomina się o wkładzie lub roli Sali Organowej, bo też po prostu jej nie było w tym podstawowym momencie istnienia organów w kościele św. Marii Magdaleny. W przeciwieństwie do kościoła św. Mikołaja w Kijowie, gdzie organy zostały wstawione przez władzę sowiecką do zabranego budynku kościoła, we Lwowie to władza sowiecka zabrała budynek z istniejącym instrumentem. Powstała kilka lat później Sala była narzędziem w tym rabunku. Obecnie, niestety, Sala kontynuuje tę niechlubną pozostałość sowieckiej polityki.

(M. Rostkowski OMI/zdj. główne Credo.pro)


Łukasz Krauze OMI: Psychoterapia pomogła mi zrzucić z ramion olbrzymi ciężar [PODKAST]

Ojciec Łukasz Krauze OMI w rozmowie z Michałem Jóźwiakiem z misyjne.pl dzieli się swoim osobistym doświadczeniem psychoterapii.

Czuję się dzięki niej bardziej zintegrowany i lżejszy. Rozumiem bardziej strukturę swojej osobowości, swojego działania – podkreśla misjonarz oblat.

Duchowny zaznacza, że należy bardzo wyraźnie rozdzielać sferę psychiki od sfery duchowości. Czasem księża jako najlepszą receptę na depresję podają modlitwę, a zamiast tego powinni podać namiar do specjalisty.

Łukasz Krauze OMI: Alternatywne Historie [blog]

Kiedy ktoś ma depresję, nie powinien dostać od nas komunikatu: więcej się módl, tylko będę się za ciebie modlić – mówi ojciec Krazue.

Podkreśla, że w przypadku niektórych odmian tej choroby konieczne jest podjęcie również terapii farmakologicznej. Sama psychoterapia może okazać się niewystarczająca.


NINIWA: Ruszyli rowerami, sprawdzić kondycję w górach

Kolejna wyprawa rowerowa NINIWA Team pojedzie do Portugalii na Światowe Dni Młodzieży. Ekspedycja WE – Rowerami do Lizbony wyruszy z Kokotka 10 lipca. Aby dotrzeć na spotkanie papieża z młodzieżą z całego świata, rowerzyści muszą w mniej niż 28 dni pokonać około 3500 km przez 11 krajów. Przygotowania do wyjazdu już trwają. Rowerzyści odbyli pierwszą wyprawę przygotowawczą do Lizbony w Wielkopolsce, pokonując ponad 600 kilometrów. Mając na uwadze, że w drodze do portugalskiej Lizbony będą musieli sforsować Pireneje, obecna wyprawa przygotowawcza przebiega po terenach górskich.

NINIWA: Rowerzyści ruszyli do Lizbony… w Polsce

Rowerzyści wyruszyli z Oblackiego Centrum Młodzieży w Lublińcu-Kokotku 12 maja br. Wyprawa potrwa dwa dni.

(pg/zdj. N. Skrzypiec-NINIWA)


Kodeń: Fatimskie pielgrzymki pokutne

Każdego 13 dnia miesiąca od maja do października pielgrzymi z Białej Podlaskiej będą przychodzić do kodeńskiego sanktuarium w nocnej pielgrzymce pokutnej. Inicjatywa związana jest z objawieniami w Fatimie.

Wyruszamy, aby wśród nocnej ciszy rozważać fatimskie przesłanie Maryi. Tylko różaniec i cisza na całą noc - wyjaśniają organizatorzy.

To już kolejny rok, w którym pielgrzymi z Białej Podlaskiej i okolic podejmują comiesięczny trud wędrowania do Sanktuarium Matki Bożej Kodeńskiej.

(pg/zdj. Sanktuarium Maryjne w Kodniu)


Opole: Dzień pielęgniarek i położnych w oblackiej parafii

Z okazji Międzynarodowego Dnia Pielęgniarek i Położnych w oblackiej kaplicy pw. św. Jana Pawła II w Opolu spotkali się przedstawiciele służby zdrowia związani z powyższymi zawodami. Rok wcześniej w świątyni zainstalowano relikwie bł. Hanny Chrzanowskiej – pielęgniarki i patronki środowisk medycznych. Modlitwie przewodniczył bp Paweł Stobrawa – biskup pomocniczy diecezji opolskiej.

Opole: Powstało Katolickie Stowarzyszenie Pielęgniarek i Położnych

Na Eucharystii byli obecni: o. Damian Dybała OMI – proboszcz oblackiej parafii, ks. Piotr Bałos – diecezjalny duszpasterz służby zdrowia i opiekun opolskiego oddziału Katolickiego Stowarzyszenia Pielęgniarek i Położnych, o. Jerzy Kotowski OMI – misjonarz z Turkmenistanu oraz ks. Zbigniew Bienkiewicz – proboszcz parafii pw. św. Karola Boromeusza w opolskich Chabrach.

Zebranych na liturgii przywitał diecezjalny duszpasterz służby zdrowia.

Gromadzi nas dzisiaj w tej świątyni uroczystość bardzo ważna, bo składa się z wielu części. Pierwsza to Światowy Dzień Pielęgniarek, który obchodzicie państwo jako dzień swój patronalny. Ale gromadzimy się tutaj też w kolejnej sprawie, bo dziękujemy Panu Bogu za pierwszą rocznicę sprowadzenia relikwii błogosławionej Hanny Chrzanowskiej, za to, że przez ten rok czasu mogliśmy wiele łask tutaj wypraszać przez jej wstawiennictwo – mówił ks. Piotr Bałos. – Dzisiejsza uroczystość pokazuje nam też, że ten rok czasu pobytu relikwii błogosławionej Hanny Chrzanowskiej zaowocował powstaniem Katolickiego Stowarzyszenia Pielęgniarek i Położnych z oddziałem w Opolu. W czasie tej Eucharystii pragniemy Panu Bogu za ten dar dziękować i prosić, aby przynosił jak najpiękniejsze owoce.

Opole: Wprowadzenie relikwii patronki środowisk medycznych [ZDJĘCIA]

Kazanie wygłosił biskup pomocniczy senior diecezji opolskiej – Paweł Stobrawa. Nawiązując we wstępie do czytania mszalnego z Listu św. Pawła do Efezjan, powtórzył za Apostołem Narodów wezwanie do „postępowania w sposób godny powołania” (zob. Ef 4,1).

Do każdego stanu Pan Bóg powołuje człowieka, wzywa go. (…) Możemy mówić o powołaniu nauczyciela, prawnika, lekarza, pielęgniarki. (…) Patrząc na tę różnorodność ludzkich powołań, wezwań, które jednak ludzi różnicują – inna jest sytuacja społeczna lekarza i rolnika, prawnika i robotnika – te wezwania jednak ludzi różnicują. Patrząc na tą różnorodność, stawiamy sobie pytanie: czy jest jakieś powołanie wspólne nam wszystkim, które nas wszystkich czyniłoby równymi sobie? Jest takie powołanie, a jest to wezwanie do świętości – mówił hierarcha.

Sięgając do Biblii, kaznodzieja przypomniał, że już na kartach Starego Testamentu Bóg zwrócił się do człowieka nie tyle z propozycją, ale wręcz nakazem: „Świętymi bądźcie, bo Ja, Bóg wasz, jestem święty”. Chrystus ukazał zaś świętość na podobieństwo doskonałości Ojca niebieskiego, do której mamy dążyć.

Patrząc w historię Kościoła, bardzo bogatą historię Kościoła, możemy się przekonać, że nie brakowało ludzi, którzy te biblijne wezwania uczynili programem swojego życia. (…) Swoje życiowe powołanie realizowali według zasad Ewangelii, a przez to uświęcali siebie i otoczenie, w którym postawiła ich Boża Opatrzność.

Biskup Paweł Stobrawa przywołał postać błogosławionej Hanny Chrzanowskiej – pielęgniarki, patronki środowisk medycznych.

„Już w dzieciństwie nauczyła się od rodziców żyć według podstawowych wartości ludzkich i chrześcijańskich, takich jak: szacunek dla człowieka, pracowitość, uczciwość, wyczulenie na potrzeby biednych, chorych, ludzi z marginesu społecznego. To wszystko ukierunkowało ją na wybór zawodu pielęgniarki” – biskup przywołał słowa kardynała Angelo Amato z Mszy beatyfikacyjnej w krakowskich Łagiewnikach.

Wasza obecność na tej Eucharystii w tym szczególnym miejscu jest okazją, by podziękować wam za waszą trudną i odpowiedzialną pracę. Przez swoją posługę wpisujecie się w wielką rzeszę tych ludzi, którzy jak błogosławiona Hanna, swoje powołanie realizowali i realizują przez posługę chorym i ciepiącym. Piękno waszego powołania określa samo słowo „pielęgniarka” – ta, która troszczy się o to, co słabe, umacnia, pielęgnuje.

Kaznodzieja nawiązał do Chrystusowego obrazu sądu ostatecznego, gdzie porównał się do chorych, cierpiących, opuszczonych, a gest miłosierdzia wobec człowieka nabiera zbawczego wymiaru w odniesieniu do Boga.

Wy, drogie pielęgniarki, pochylone nad ludzkim krzyżem i cierpieniem, pełnicie rolę Weroniki i Szymona, którą oni wypełnili na krzyżowej drodze naszego Zbawiciela. O pełnej poświęcenia posłudze służy zdrowia święty Jan Paweł kiedyś w Krakowie powiedział: „Żywię wielki szacunek i uznanie dla waszej pracy. Wymaga ona poświęcenia, oddania choremu człowiekowi, a przez to ma tak głęboko ewangeliczny wymiar. W perspektywie wiary, wasza posługa jawi się jako służba samemu Chrystusowi, tajemniczo obecnemu w doświadczonym cierpieniem człowieku. Dlatego zawód wasz jest godny najwyższego szacunku. Jest to misja, którą najlepiej określa słowo powołanie”.

Podczas tej Eucharystii razem z wami dziękujemy Panu Bogu za łaskę waszego pięknego powołania i prosimy o potrzebne łaski, Boże błogosławieństwo w waszej pracy. Nie ustawajcie w czynieniu dobra, bo przecież posługujecie tym, którzy sami sobie pomóc nie mogą – apelował biskup.

Posłuchaj całego kazania biskupa Pawła Stobrawy:

Pod koniec liturgii w imieniu zgromadzonych w świątyni głos zabrała dr Marta Gawlik, dziękując biskupowi Pawłowi Stobrawie oraz o. Damianowi Dybale OMI. Przez ręce obecnego na liturgii biskupa pielęgniarki przekazały zapewnienie o pamięci i modlitwie za chorego ordynariusza diecezji opolskiej – bp. Andrzeja Czai.

Bardzo serdeczne podziękowania chciałabym złożyć ojcu Damianowi za otwarte serce, za to, że możemy się tutaj co miesiąc gromadzić. Przyjmuje nas, wszystkie nasze pomysły i razem z nami się modli.

Po zakończeniu celebracji eucharystycznej odbyło się indywidualne błogosławieństwo relikwiami błogosławionej Hanny Chrzanowskiej.

Więcej zdjęć w lepszej rozdzielczości można znaleźć tutaj:

(pg)


Z listów św. Eugeniusza

ŚWIĘTY EUGENIUSZ PIELGRZYM NADZIEI W MIŁOSIERNEJ I GORLIWEJ WSPÓLNOCIE

Piąty drogowskaz Eugeniusza dla pielgrzyma: Cechy charakterystyczne mazenodowskiego pielgrzyma znajdujemy w ostatnim testamencie świętego Eugeniusza dla jego misjonarskiej rodziny:

Zachowujcie między sobą miłość, miłość, miłość, a na zewnątrz gorliwość o zbawienie dusz.

Od samego początku był to jeden z wyróżniających nas znaków:

Po dwóch tygodniach intensywnych doświadczeń związanych z głoszeniem pierwszej wspólnej misji ludowej - gdzie prawie non stop pracowali dzień i noc - Eugeniusz zawołał: My, misjonarze mamy jedno serce, jedną duszę i jedną myśl. To godne podziwu! Nasze pociechy są takie jak nasze zmęczenie – niezrównane.

List do Henryka Tempiera, 24.02.1816, w: PO I, t. VI, nr 10.

Wspólnota nie jest rzeczywistością geograficzną, ale praktykowanym sposobem życia, uwzględniającym nawet odległość i fizyczną separację:

To jedyny sposób, aby pokonać odległość, w tej samej chwili przebywać w obecności naszego Pana, spotykać się twarzą w twarz. Nie widzimy się, ale czujemy, słyszymy, jednoczymy się w tym samym centrum.

List do ojca de l'Hermite, 10.01.1852, w: PO I, t. XI, nr 1096.

SŁOWO BOŻE

Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich (Mt 18,20).

do Kościoła Bożego w Koryncie, do tych, którzy zostali uświęceni w Jezusie Chrystusie i powołani do świętości wespół ze wszystkimi, którzy na każdym miejscu wzywają imienia Pana naszego Jezusa Chrystusa, ich i naszego Pana. Łaska wam i pokój od Boga Ojca naszego, i od Pana Jezusa Chrystusa! (1 Kor 1,2-3)

Paweł dziękuje Bogu za Koryntian:

Bogu mojemu dziękuję wciąż za was, za łaskę daną wam w Chrystusie Jezusie. W Nim to bowiem zostaliście wzbogaceni we wszystko: we wszelkie słowo i wszelkie poznanie, bo świadectwo Chrystusowe utrwaliło się w was… A przeto upominam was, bracia, w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa, abyście byli zgodni, i by nie było wśród was rozłamów; byście byli jednego ducha i jednej myśli (1 Kor 1,4-6. 10).

MODLITWA

Boże, nasz Ojcze, przez łaskę Ducha Świętego powołałeś świętego Eugeniusza de Mazenoda, aby założył misjonarską rodzinę, aby stała się wspólnotą serca i ducha. Niech sami wzrastamy w jedności i dajemy świadectwo wobec świata, że Jezus żyje wśród nas i jednoczy nas, aby nas posłać, byśmy głosili Królestwo Boże. Niech za wstawiennictwem świętego Eugeniusza otrzymamy szczególne łaski, o które prosimy jako pielgrzymi nadziei.


Komentarz do Ewangelii dnia

Bycie uczniem, a nawet bardziej bycie naśladowcą Jezusa Chrystusa, w świecie natrafia na wiele przeciwności, a nawet wrogości. Z każdej strony możemy doświadczyć i doświadczamy różnych stopni wrogości. Im więcej chcemy ukazywać miłość Boga do nas przez nasze słowa, świadectwa, czyny; tym mocniej świat nas stawia w opozycji, podejmując wyrafinowaną strategię zwalczania wszystkiego co „boskie”. Odrzuca chrześcijaństwo jako coś, co stanowi zagrożenie dla układów człowieka ze światem czysto materialnym i zagubionym w swojej pysze. Stawiając ponad Boga i Jego Miłość do nas wszystko inne. Mamy być czujnymi i gotowymi do składania świadectwa wierze jako uczniowie i świadkowie życia w Jezusie Chrystusie, On zwyciężył świat. Zatem nie lękajmy się niczego poza utratą naszej łączności z naszym Mistrzem i Panem, Jezusem Chrystusem.


Luksemburg: Piesza pielgrzymka Polonii

W maju, w liturgii Kościoła miesiącu szczególnie poświęconemu Maryi, wspólnota polonijna w Luksemburgu udała się w pieszej pielgrzymce do narodowego sanktuarium Matki Bożej Pocieszycielki Strapionych. Piesza pielgrzymka odbyła się po raz pierwszy w historii polonijnego duszpasterstwa w Neudorfie. Uczestniczyło w niej ponad sto osób.

„Jest taka parafia…” [WIDEO]

Z modlitwą i śpiewem wyruszyliśmy drogą przez naszą dzielnicę, dając świadectwo żywej i radosnej wiary. Przed katedrą pielgrzymi zostali powitani przez księdza kardynała Jana Klaudiusza Hollericha, któremu towarzyszył proboszcz katedry ks. kanonik Tom Kerger.

Pątnicy uczestniczyli we Mszy świętej celebrowanej w języku polskim. W liturgiczną modlitwę włączył się pasterz Kościoła w Luksemburgu.

Przed błogosławieństwem ksiądz biskup Leon Wagener pogratulował wspólnocie polskiej niedawno obchodzonego jubileuszu 75 lecia pobytu i posługi Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej w Luksemburgu. Zachęcił Polaków, aby we wszystkich życiowych sytuacjach, nawet w momentach, kiedy odzywają się w nas wewnętrzne syreny, patrzeć na Maryję i u Niej szukać wsparcia – relacjonuje o. Roman Tyczyński OMI, proboszcz polonijnej parafii w Neudorfie.

Abp Stanisław Gądecki: „Polonia musi dbać o swoją młodzież” – uroczystości 75. lecia oblackiej posługi w Luksemburgu

Na zakończenie Eucharystii, śpiewając tradycyjną pieśń O Mamm, leif Mamm, zawierzyliśmy się opiece Maryi, prosząc, aby Ona nas wspomagała swoją opieką i umacniała naszą wiarę. Jako duszpasterze serdecznie dziękujemy za tak liczny udział  w pielgrzymce, za świadectwo wiary i umiłowanie Maryi, której szczególnie w maju chcemy oddawać cześć. Mamy nadzieję, że piesze pielgrzymowanie do katedry z okazji oktawy maryjnej stanie się odtąd coroczną praktyką.

(pg/zdj. OMI Luksemburg)


Oblacka prowincja w Kanadzie odchodzi od paliw kopalnianych

Z okazji tegorocznego Dnia Ziemi 31 instytucji religijnych na całym świecie wycofuje się z ropy, gazu i węgla. W Kanadzie wpisuje się to w politykę klimatyczną rządu - podaje Catholic Register. Prowincja Lacombe należąca do Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej postanowiła pozbyć się aktywów w obszarze paliw kopalnianych. Z tego właśnie względu parafia św. Józefa w Ottawie wycofuje swoje fundusze z tego obszaru energetycznego i tworzy nową listę inwestycyjną. Oblacka parafia, niezależna finansowo od archidiecezji ottawskiej, miała stosunkowo niewielkie zaangażowanie środków zainwestowanych w rurociągi i wydobycie ropy.

Przeciwstawienie się efektowi cieplarnianemu było priorytetem dla parafian św. Józefa - powiedział przewodniczący rady parafialnej, Chris Adams, w rozmowie z The Catholic Register. - To kwestia, która ma ogromne znaczenie dla naszych parafian. Ludzie patrzą na te rzeczy. Chcą, abyśmy inwestowali pieniądze w sposób etyczny.

Parafia zainwestowała niespełna milion dolarów. Jeśli dla parafii oblackiej ważnym jest wymiar ekologiczny inwestycji, to dla samych oblatów jest to również priorytet.

Aktywnie posuwamy się do przodu w rozmowie na temat inwestowania w spółki paliw kopalnianych - napisał w mailu do redakcji Catholic Register, o. Ken Thorson OMI, przełożony Prowincji Lacombe.

To nie pierwszy raz, kiedy oblaci z kanadyjskiej prowincji dokonują rewizji swoich inwestycji pod względem etycznym. Kilka lat temu oblaci z Prowincji Lacombe wycofali inwestycje w kanadyjskich firmach wydobywczych prowadzących działalność w biednych krajach. Jednocześnie mocniej wsparli działalność Caritas-Kanada i rolę kanadyjskiego rzecznika ds. odpowiedzialnej przedsiębiorczości. W sprawie dezinwestycji w paliwa kopalne, władze oblackiej prowincji podchodzą do tej kwestii metodycznie, rozmawiając z odpowiedzialnymi za finanse innych zakonów, w tym Kongregacji św. Józefa, Sióstr Loretanek i jezuitów.

Dostrzegamy, że całkowite wycofanie się z firm zajmujących się paliwami kopalnymi może stać się kolejnym wyrazem naszego misyjnego powołania - powiedział ojciec Thorson.

Pomysł zbycia kapitału w tym obszarze nie ogranicza się do prowincji Lacombe, która obejmuje anglojęzyczne obszary w zachodniej i środkowej Kanadzie. 37. Kapituła Generalna postanowiła, że oblaci muszą „nadawać priorytet nawróceniu ekologicznemu jako fundamentalnej części ich życia i integralnej części ewangelizacji”.

Inicjatywa parafian z Ottawy podoba się prowincjałowi. „To budujące, gdy ludzie świeccy przejmują inicjatywę w jednej z naszych parafii oblackich” – powiedział.

(Catholic Register)


Turkmenistan: Nuncjusz pukał do 28 zgromadzeń - zgodzili się oblaci

O Kościele, który się odradza, tabernakulum z apteczki, czaju, chodzeniu po domach jak apostołowie i wertowaniu książki telefonicznej z przełożonym Kościoła w Turkmenistanie – Andrzejem Madejem OMI – rozmawia o. Marcin Wrzos OMI z portalu misyjne.pl

Marcin Wrzos OMI: Andrzeju, czy wiesz, gdzie leży Turkmenistan?

Andrzej Madej OMI: Ha, tymi słowami przypominasz mi słowa ojca prowincjała Jana Bieleckiego OMI, z 1996 r., który powiedział, że mnie tam wyśle, bo taka jest wola Kościoła – żeby zakładać misje Kościoła katolickiego w Turkmenistanie.

Do tej rozmowy chcę właśnie nawiązać. Co było dalej?

„Do Turkmenistanu? A gdzie leży ten Turkmenistan?” – tak wtedy powiedziałem prowincjałowi. „No zobacz sobie na globusie. Zobacz, dokąd pojedziesz” – odpowiedział. I zobaczyłem. Graniczymy z Iranem, Afganistanem, Kazachstanem i Uzbekistanem. Jesteśmy na wschód od Morza Kaspijskiego. 75-82% powierzchni kraju stanowi pustynia Kara-Kum. Piaski, piaski, piaski…

25 lat temu – Ty i Radek Zmitrowicz OMI – przylatujecie do Turkmenistanu i zaczynacie ewangelizować. Ale nie możemy mówić, że to 25 lat historii chrześcijaństwa w tym kraju – bo byśmy przekreślili całą wcześniejszą historię. Mówi się, że dotarł tam już św. Tomasz, że chrześcijaństwo było tam od samego początku, czyli prawie od 2 tys. lat. Tysiąc lat wcześniej niż w Polsce.

W związku z tym, że mamy rok jubileuszowy naszej obecności, w tych dniach drukowany jest album poświęcony naszej misji. W tej publikacji przypominamy historię Kościoła i chrześcijaństwa na ziemi turkmeńskiej. I to są już pierwsze wieki. To jest potwierdzone przez historyków Kościoła i archeologów. Ci ostatni do dzisiaj coś tam jeszcze odnajdują, np. jedenaście lat temu odnaleziono resztki świątyni nestoriańskiej na ziemi turkmeńskiej w pobliżu miasta Mary, czyli miasta Maryi. Ufam, że ten album będzie dostępny także po polsku. Będziemy czytać o historii, o pierwszych wiekach chrześcijaństwa już za Morzem Kaspijskim.

Prawdopodobnie tamtędy przez Jedwabny Szlak mógł iść do Indii św. Tomasz. W wiekach średnich w Mary nastąpił rozkwit chrześcijaństwa, historia odnotowuje, że żyło wtedy na tym terenie naprawdę wielu chrześcijan. Zatem to jubileusz odrodzenia się chrześcijaństwa, po wielu latach, gdy go na tym terenie nie było.

Andrzeju, pierwsze momenty Waszej misji w Turkmenistanie – jakie były? Chodziliście dwójkami od drzwi do drzwi. Czasem nie trzeba nic więcej wymyślać.

Dokładnie tak jak w Biblii. Żył tu pan Walenty Tyszkiewicz, który miał spis członków nieformalnej organizacji polonijnej. Najpierw nam udostępnił tę listę. Szukaliśmy tych ludzi. Stwierdzaliśmy, że jak ktoś ma korzenie polskie, to może mieć też coś wspólnego z Kościołem. Chodziliśmy od drzwi do drzwi, pukaliśmy. Czasem trafialiśmy na dobry ślad, często jednak nie. Mimo wszystko nigdzie nie powiedziano nam: „Wynoście się”. Raczej pytano nas o to, kim jesteśmy, czego chcemy. Rozmowy z tymi ludźmi dotyczyły wiary w Boga, chrześcijaństwa, Kościoła, różnicy, jaka jest między Jezusem a Mahometem. To były bardzo dobre rozmowy, nawet jeśli rodzina nie miała korzeni polskich lub nie pamiętała, że ma takie korzenie.

Andrzej Madej OMI: „Im mniej jest Boga w człowieku, tym mniej jest człowieka w człowieku!” – o poezji i obecności Kościoła w Turkmenistanie [wywiad]

Na początku Waszego pobytu w Turkmenistanie ważną rolę odegrała apteczka, która służyła za tabernakulum. To ważny symbol – Jezus ratownik, który przychodzi do człowieka.

Tak, to bardzo symboliczne. Mamy tę apteczkę do dzisiaj, ale służy nam już tylko w Wielki Czwartek podczas Triduum Paschalnego, kiedy robimy z niej ciemnicę. W Roku Jubileuszowym 2000 napisałem do papieża Jana Pawła II, że nie mamy tabernakulum. I poprosiłem, by nam takowe podarował. I odpowiedział, że przy najbliższej okazji mam się zgłosić, bo jest dla nas tabernakulum. Do dziś w naszej zakrystii wisi dokument, że tabernakulum to dar Jana Pawła II.

Siedziba przedstawicielstwa Stolicy Apostolskiej w Aszchabadzie (fot. R. Chilimoniuk OMI)

A wracając do apteczki to warto wspomnieć jeszcze o pewnej historii. Przyszedł do nas ktoś na Mszę św., pierwszy raz w życiu. I mówi po niej: „Jakie lekarstwo wy dajecie?”. Pytam się: „Jakie lekarstwo? O co chodzi?”. On mówi, że coś takiego białego dawaliśmy ludziom i myślał, że to lekarstwo. Powiedziałem mu, że to jest Pan Jezus pod postacią chleba. I że bardzo trafiona jest jego intuicja, bo często po Komunii św. jest modlitwa, w której wyznajemy, że przyjęliśmy Najświętszy Sakrament, Jezusa, „Niebieskie lekarstwo”.

Wróćmy na chwilę do Jana Pawła II. Jest rok 1995 r. Przychodzi list z Turkmenistanu i ówczesny nuncjusz w Kazachstanie, arcybiskup Marian Oleś, zaczyna szukać zgromadzenia zakonnego, które zdecydowałoby się wyruszyć do tego kraju.

To było tak. W Krasnowodzku, dzisiaj Turkmenbaszy, w porcie nad Morzem Kaspijskim, była grupa Niemców. Mieli korzenie katolickie. Usłyszeli, że w sąsiednim Uzbekistanie jest już kapłan. Napisali więc list do papieża: „W Turkmenistanie też są katolicy. Prosimy, żeby Ojciec Święty i do nas przysłał kapłana”. Papież wysłał ten list do nuncjusza w regionie, do Ałmaty w Kazachstanie – do abp. Mariana Olesia i poprosił, by on się zorientował w sytuacji. Biskup Oleś pojechał do Krasnowodzka, 3000 km samochodem. Spotkał się z tymi ludźmi. I oni prosili o to, by ochrzcił ich dzieci, by udzielił im sakramentów. Nuncjusz obiecał, że w tym celu przyśle do nich na jakiś czas kapłana. I tak przyjechał do nich marianin, ojciec Henryk. W oczekiwaniu na samolot w Aszchabadzie Henryk zatrzymał się na tydzień u pani Raisy Karimovej, u której – jak się okazało – były potem pierwsze spotkania zainteresowanych Kościołem.

Arcybiskup pojechał po jakimś czasie do Rzymu ze sporządzonym przez ojca marianina raportem. Wtedy papież zdecydował się na wznowienie obecności Kościoła katolickiego na turkmeńskiej ziemi i dał nuncjuszowi następujące zadanie: „Znajdź kapłanów, znajdź kogoś, kto pojedzie do Turkmenistanu”. Jeśli się nie mylę, to nuncjusz „pukał” do drzwi 28 zgromadzeń, żeby znaleźć chętnych, którzy pojechaliby do kraju w Azji Centralnej. Wszyscy mu odmawiali. Dopiero oblaci powiedzieli: „Tak, my weźmiemy tę misję”. Rok był szczególny, tuż po kanonizacji naszego założyciela. Nasz ówczesny generał (superior generalny) o. Marcello Zago (współautor papieskiej encykliki Redemptoris missio) przyjął pewnie tę misje w duchu wdzięczności za ogłoszenie świętym ojca Eugeniusza de Mazenoda.

Jak przez te lata, w czasie których „odtwarzaliście” Kościół na turkmeńskiej ziemi, wyglądała sytuacja wspólnoty?

Gdy już na stałe wylądowaliśmy w Turkmenistanie 10 października 1997, to katolików tu nie było. Zaczynaliśmy od zera – od tego wspomnianego chodzenia po domach. Czytaliśmy spis telefoniczny, odwiedzaliśmy rodziny, których nazwisko kończyło się na „ski”. Mieliśmy nadzieję, że taka rodzina ma polskie korzenie. Nasze początki były bardzo skromne. Ojciec Ryszard Szmydki OMI, wówczas w zarządzie zgromadzenia odpowiedzialny za misje, mówił nam: „Zaczynajcie, nie spiesząc się, od korzeni, powoli, z niskiego profilu”. Ludzie, których spotykaliśmy okazywali zainteresowanie Bogiem. Zapraszaliśmy, by do nas przyszli. Pierwsze owoce naszego „kolędowania” po Aszchabadzie to byli pojedynczy ludzie. Przyszli spotkać się z nami, wypić czaj (herbatę), porozmawiać o Panu Jezusie, pomodlić się, przeczytać trochę Ewangelii. I tak powoli przybywali kolejni. I w ten sposób sformowała się wspólnota katechumenów. Mieliśmy już więc kogo przygotowywać do chrztu.

Dużą pomocą było doświadczenie ojca Radosława z Drogi Neokatechumenalnej. Gdy ktoś nie był ochrzczony lub był ochrzczony, ale nie miał do czynienia z Kościołem, z wiarą – to pomocne były te intuicje z Drogi – żeby zacząć pracować, spotykać się z naszymi katechumenami. Tak to się zaczynało. Mało było tych ludzi. Od 1997 do 2000 r. odprawialiśmy Eucharystię w tygodniu we dwóch, bo nie było ochrzczonych. Pierwsze chrzty były dopiero w Wielkanoc w roku 2000. Wtedy ludzie zaczęli przychodzić w tygodniu na Eucharystię.

(zdj. J. Kotowski OMI)

A jak dzisiaj wygląda Kościół w Turkmenistanie?

Gdybyśmy zliczyli wszystkich ludzi, którzy przyłączyli się do Kościoła, to pewnie byłoby ich ponad 200. Niemniej, na Mszy nie mamy tylu katolików. Ktoś odszedł, ktoś umarł, zachorował, ktoś przestał chodzić do kościoła. Zwłaszcza ostatnie dwa lata były dramatyczne. Nie zamknęliśmy kaplicy, cały czas była odprawiana Msza św. Jednak ludzie się bali. Cerkwie prawosławne i meczety były zamknięte, więc i do nas ludzie bali się przychodzić. Przychodziło ich niewielu. Teraz, po pandemii, widać już, że trochę ludzi nam „odpadło”.

Turkmeni to ludzie pustyni, nomadzi. Jak wyglądają spotkania z nimi?

Co tydzień mamy spotkanie biblijne. Kilka osób odwiedza kolejną rodzinę naszych katolików, a czasem spotykamy się także na misji. Modlimy się na początku do Ducha Świętego, a potem czytamy słowo Boże przeznaczone na nadchodzącą niedzielę, wreszcie każdy z grupy ma prawo podzielić się tym, co usłyszał. Tym, jak słowo Pańskie w nim „pracuje”. Spotkanie kończy się modlitwą. Owocem tych spotkań są m.in. komentarze – wprowadzenia do niedzielnych czytań. To właśnie jeden z kolejnych elementów zaczerpniętych z Drogi. W czasie pandemii się nie spotykaliśmy i jeszcze nie wznowiliśmy spotkań biblijnych. Uda się to zrobić, mam nadzieję, w najbliższym czasie. Choć jest i „ale”, bo słyszymy, że pojawiają się nowe obostrzenia spowodowane strachem, że powróci pandemia. To trudny czas.

25 lat. Czy było warto? To przecież niełatwy teren pracy misyjnej.

To wbrew pozorom niełatwe pytanie. Zawsze warto głosić Ewangelię. W naszym domu oblackim krzyżują się drogi – krajów Europy i Azji , różnych religii, konfesji chrześcijańskich, dyplomatów i polityków (bo jesteśmy tu także dyplomatami). „Człowiek jest drogą Kościoła”. To niezwykłe spotkania. Przez 25 lat uczymy się tu człowieka od Chrystusa: czytamy Ewangelię z ludźmi, którzy szukają prawdy, budzimy wiarę w Chrystusa i sami daje-my się ewangelizować tym, których spotykamy. Uczymy się słuchać i być dla innych. Nawracamy się wraz z tymi, których wzywamy do nawrócenia. To jest najpiękniejsze, choć to nigdy i dla nikogo nie jest łatwa lekcja.

(misyjne.pl)