8 stycznia - DLACZEGO EUGENIUSZ ZAŁOŻYŁ OBLATÓW

8 stycznia - DLACZEGO EUGENIUSZ ZAŁOŻYŁ OBLATóW?

Aby dobrze zrozumieć myśl Eugeniusza de Mazenoda, trzeba sobie przypomnieć religijną sytuację Francji za jego czasów. W czasie rewolucji (1789-1799) wszystkie wspólnoty zakonne męskie i żeńskie zostały zniesione; ich domy i ich kościoły zostały zburzone albo użyte do celów świeckich, kler diecezjalny był prześladowany - skazywany na śmierć, więziony, skazywany na wygnanie albo zmuszony do ukrywania się - a wszystkie seminaria przez wiele lat były zamknięte. Skutki tej sytuacji były odczuwane długo po zakończeniu jawnego prześladowania. Między rokiem 1809 a 1815 liczba aktywnych kapłanów spadła z 31 870 do 25 874.

W. Woestmann, Kapłani, w: Słownik Wartości Oblackich, s. 312.

Oto kontekst, w jakim zostali założeni oblaci. W oparciu o niego dowiadujemy się także czegoś na temat palącej konieczności, jaką odczul Eugeniusz chcąc ukoić cierpienia Kościoła:

Kościół, wspaniałe dziedzictwo Zbawiciela, nabyte przez Niego za ceną Krwi, za dni naszych został okrutnie spustoszony. Umiłowana Oblubienica Syna Bożego doznaje ucisku, opłakując sromotne odstępstwo dzieci, którym dała życie. Chrześcijanie, którzy odstąpili od wiary i całkowicie zapomnieli o Bożych dobrodziejstwach, rozgniewali Bożą sprawiedliwość swoimi zbrodniami... Można więc słusznie powiedzieć, że skutkiem złości i zepsucia chrześcijan naszego wieku, stan większości z nich jest gorszy niż stan pogan, zanim Krzyż starł bałwany.

W tej opłakanej sytuacji Kościół wielkim głosem woła do sług swoich, którym powierzył najdroższe sprawy swego Boskiego Oblubieńca, aby słowem i przykładem robili wszystko, co w ich mocy, żeby na nowo ożywić wiarę gasnącą w sercach wielkiej liczby jego dzieci.

Przedmowa do Konstytucji i Reguł

Przez dwieście lat odpowiadaliśmy na to samo zaproszenie, które obecnie na nowo podejmujemy.

Wezwanie Jezusa Chrystusa, posłyszane w Kościele poprzez potrzeby zbawienia ludzi, jednoczy Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej. Chrystus zaprasza ich, aby szli za Nim i uczestniczyli w Jego posłannictwie słowem i czynem. K 1.


7 stycznia - POWSTANIE OBLATÓW DZIEŁEM BOGA

7 stycznia - POWSTANIE OBLATóW DZIEŁEM BOGA

Przez blisko 25 lat rewolucja francuska starała się zniszczyć lub kontrolować religię. Wraz z ostatecznym upadkiem Napoleona przed Eugeniuszem otwierała się droga; odtąd mógł realizację swojego marzenia stworzenia wspólnoty misjonarskiej, aby pracować nad przywróceniem Bogu miejsca w życiu najbardziej opuszczonych. Eugeniusz widzi za sobą nadprzyrodzoną siłę, która ostatecznie popycha go do podjęcia decyzji ukazania jego projektu. Już drugi raz, jak powiedział, nadprzyrodzona siła popychała go do działania - za pierwszym razem była to decyzja o radykalnej zmianie jego życia w Aix i wstąpienie do seminarium, aby zostać kapłanem.

Teraz pytam się ciebie i samego siebie: jak ja, który dotychczas nie byłem w stanie podjąć jakiejkolwiek decyzji w tej sprawie, nagle urucho­miłem tę maszynę, postanowiłem poświęcić swój spokój i zaryzykować majątek dla stworzenia czegoś, czego wartość czułem, lecz do czego od­czuwałem tylko pociąg, któremu sprzeciwiały się inne widoki diametral­nie odmienne! Nie umiem tego wyjaśnić, ale już drugi raz w życiu podej­muję bardzo ważną decyzję jakby pod wpływem silnego i dziwnego wstrząsu. Gdy się nad tym zastanawiam, przekonuję się, że Bogu podoba się ten sposób położenia kresu moim wahaniom.

List do Forbin Jansona, 23.1.10.1816, w: EO I, t. VI, nr 5.

Kilka miesięcy później założył oblatów. Pamiętając o tym wydarzeniu, wraz z Eugeniuszem dziękujemy Bogu, który jest źródłem naszego Instytutu i naszej dwustuletniej historii jako misjonarzy.

Eugeniusz przez całe swe życie był głęboko przekonany o naszym boskim pochodzeniu, co też wyraził na łożu śmierci:

Niech ojciec im powie, że umieram szczęśliwy... umieram szczęśliwy, bowiem dobry Bóg raczył mnie wybrać, aby w Kościele założyć Zgromadzenie Oblatów...

Joseph Fabre, Okólnik z 1861 roku.


6 stycznia - WSZYSTKO ZACZĘŁO SIĘ U STÓP KRZYŻA

6 stycznia - JUBILEUSZ DWUSTULECIA: WSZYSTKO ZACZĘŁO SIĘ U STóP KRZYŻA

W kościele świętego Klemensa w Rzymie znajduje się wielka mozaika ukazująca krzyż jako drzewo życia. W centrum znajduje się krzyż, z jego podstawy wyrastają liście i pędy pokrywające całą mozaikę. Można zauważyć, że do każdego pędu są przytwierdzone zwierzęta i kwiaty oraz codzienne obowiązki człowieka (w 12 wieku). Przesłanie jest jasne: Krzyż jest źródłem życia. U stóp krzyż widzimy Maryję i Jana. Lubię myśleć o Eugeniuszu stojącym wraz z nimi u stóp krzyża, bowiem to malowidło ukazuje sens jego doświadczenia Wielkiego Piątku. W znaku krzyża zagubiony i pozbawiony celu młody człowiek ma poczucie, aby zmienić swe życie. Stwierdza:

Szukałem szczęścia poza Bogiem i na moje nieszczęście trwało to zbyt długo

Notatki z rekolekcji, grudzień 1814, w: EO I, t. XV, nr 130.

Począwszy od tej chwili wszystkie gałęzie jego życia (a w późniejszym okresie jego mazenodowskiej rodziny) skupią się na Drzewie życia i wydadzą pożyteczne owoce dla zbawienia najbardziej opuszczonych.

25 stycznia 1816 roku Eugeniusz za[prosił innych, aby się do niego przyłączyli i stali się częścią Drzewa życia - współpracownikami Zbawiciela.

Są powołani, aby stawać się współpracownikami Zbawiciela i współzbawcami rodzaju ludzkiego.

Reguła z 1818 roku, Nota Bene.

Rodzina oblacka zrodziła się u stóp krzyża. Jesteśmy ludźmi Wielkiego Piątku, jesteśmy rodziną Drzewa życia, jesteśmy misjonarzami, którzy innych ludzi zapraszają do uczestnictwa w owocach misterium paschalnego.

Zaproszenie do świętowania dwusetlecia naszego istnienia polega na pełniejszym docenieniu tego, że jesteśmy współpracownikami Zbawiciela. Misją mazenodowskiej rodziny jest zbawienie tych, którzy są na marginesie, opuszczeni i nie widzą perspektyw:

Najpierw musimy nauczyć ludzi, aby postępowali jak istoty rozumne, potem jak chrześcijanie i wreszcie musimy im pomóc, aby stawali się świętymi.

Przedmowa

Kiedy idziemy bez krzyża, gdy budujemy bez krzyża i kiedy wyznajemy Chrystusa bez krzyża, nie jesteśmy uczniami Pana: jesteśmy ludźmi doczesnymi, jesteśmy biskupami, kapłanami, kardynałami, papieżami, ale nie uczniami Pana. Papież Franciszek


5 stycznia - SUMA WYDARZEŃ I PRZEŻYĆ JAKO PRZYGOTOWANIE

5 stycznia - JUBILEUSZ DWUSTULECIA: SUMA WYDARZEŃ I PRZEŻYĆ JAKO PRZYGOTOWANIE

Zupełnie tak jak dziecko jest ojcem rodziny, tak samo przeżycia z okresu młodości są bardzo żywe w życiu dorosłym. (Gustav Stresemann). Kiedy zastanawiam się nad sposobem, w jaki Pan przygotował Eugeniusza, aby dać początek wspólnocie misjonarzy, w jego życiu zauważam wiele wydarzeń i przeżyć, które są żywe, a które nadały kolorytu i znaczeniu rodzinie mazenodowskiej, powołanej do życia 25 stycznia 1816 roku.

Eugeniusz urodził się w szlacheckiej rodzinie i niczego mu nie brakowało: kochający go rodzice, dom pełen służących, dobra szkoła podstawowa, wszystkie wygody, jakich potrzebował. Rewolucja francuska wszystko to rozproszyła, Eugeniusz doświadczył wygnania ze swej ojczyzny, braku poczucia bezpieczeństwa i strachu a nawet ubóstwa, gdy jego rodzina musiała liczyć na miłosierdzie bliźnich. W późniejszym okresie życia te wspomnienia sprawią, że będzie się troszczył o inne osoby, które cierpiały z powodu emigracji, ubóstwa lub lęku - dla tych samych osób założył oblatów.

Ojciec Eugeniusza był prawnikiem, otrzymał staranne wykształcenie. To po nim Eugeniusz odziedziczył talent bycia znamienitym i przekonywującym kaznodzieją. Nauczył się, jak wszystkich sprawiedliwie traktować i z łatwością nawiązywać relacje ze wszystkimi warstwami społecznymi. Nauczył się rozumieć i szanować prawo, a także był zdolny, aby tę zdolność wykorzystać podczas pisania wielu Konstytucji i Reguł dla Stowarzyszenia Młodzieży i misjonarzy.

Jego matka pochodziła z bardzo bogatej średniej klasy społecznej. Od niej nauczył się, jak załatwiać sprawy i zarządzać finansami, co pozwoli mu skutecznie zarządzać oblatami i diecezją marsylską. Nie zapominajmy o znaczącej pomocy finansowej matki, która dostarczała koniecznych środki na rozmaite projekty Kościoła Misji.

Eugeniusz miał dobrych nauczycieli i mentorów - zwłaszcza księdza Bartolo Zinelli w Wenecji. Od nich nauczył się wagi kierownictwa duchowego dla formacji ludzkiej i duchowej. Jako kapłan, misjonarz i biskup w swym życiu i posłudze był przewodnikiem dla ludzi, którzy potrzebowali pomocy - dał początek wspólnocie misjonarzy, aby poświęcić się ewangelizacji i wzbudzaniu wiary pośród najbardziej zapomnianych i opuszczonych.

Jego gorące i wrażliwe serce doprowadziło go do niesamowitej wrażliwości na potrzeby innych i poszukiwania najlepszej odpowiedzi. Był rozmiłowany i dumny, że urodził się, by być przywódcą. Gdy wybuchał gniewem, przekraczał siebie, aby dać świadectwo publicznej skruchy, gdy spostrzegł, że zranił innych.

Bóg wykorzystał jego mocne i słabe strony, aby uformować swe narzędzie - kapłana, zakonnika i założyciela oblatów. Bóg przygotowywał to gliniane naczynie, aby złożyć w nim skarb:

Nosimy skarb w naczyniach glinianych, aby owa przeogromna moc była z Boga a nie z nas. 2 Kor 4, 7

Gdy wraz ze świętym Eugeniuszem podążamy ku dniowi 25 stycznia, zatrzymajmy się, aby zastanowić się, w jaki sposób Bóg kształtował nas jako naczynia gliniane przechowujące skarb. Skoro uczyniliśmy to jako poszczególne osoby, pomyślmy w jaki sposób, na przestrzeni dwustu lat, wielka rodzina mazenodowska była zbiornikiem dla miłości i miłosierdzia Zbawiciela.

Dziecko rzeczywiście jest ojcem rodziny - to, czego Bóg dokonał w naszym życiu, w dobrych jak i w złych jego momentach, ukształtowało nas, abyśmy przynieśli owoc, abyśmy byli płodni i w sytuacje opuszczenia nieśli miłość Zbawiciela, aby zmartwychwstać.


4 stycznia - BÓG PRZYGOTOWUJE NARZĘDZIE

4 stycznia - JUBILEUSZ DWUSTULECIA: W JAKI SPOSóB MOGĘ PRZYGOTOWAĆ SIĘ DO DWUSETNEJ ROCZNICY ZAŁOŻENIA OBLATóW I ŻYCIA MISJONARSKIEGO? BóG PRZYGOTOWUJE NARZĘDZIE

Skoro przygotowujemy się do obchodów dwustulecia naszego istnienia, codziennie będę was zapraszał do refleksji i uczynienia kroku naprzód. Nie chodzi jedynie o przytaczanie wydarzeń historycznych, które chcemy sobie przypomnieć, ale raczej sposób, w jaki Pan przygotował Eugeniusza de Mazenoda i w jaki sposób posłużył się nim, aby założyć Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej.

Tak jest z historią Boga, nad którą będziemy się zastanawiać, ale nie tylko jako bierni widzowie. Przygoda, jaką Bóg zapoczątkował w życiu Eugeniusza nadal nas dotyczy i angażuje jako członków mazenodowskiej rodziny Misjonarzy Oblatów, świeckich Stowarzyszonych, AMMI, partnerów w misji, pracowników i przyjaciół oblatów...

To, czego Bóg dokonał w życiu Eugeniusza i przez niego, będzie kontynuował także teraz w nas i przez nas. W tym miejscu znajduję odpowiedź na pytanie: W jaki sposób mogę przygotować się do obchodów dwustulecia założenia Oblatów i życia misjonarskiego? Po prostu pozwalając Bogu, aby nas kształtował i posługiwał się nami jako swymi narzędziami w kontynuowaniu pracy rozpoczętej przez Eugeniusza.

We wrześniu przyszłego roku reprezentanci Misjonarzy Oblatów zbiorą się w Rzymie na ważnym spotkaniu - Kapitule Generalnej. Przed tym wydarzeniem odmawiamy specjalną modlitwę. Dostosowałem ją nieco dla tych, którzy nie są zakonnikami, oblatami, ale którzy chcieliby ją odmawiać w okresie dwustulecia naszego istnienia. W niej odnajdą ducha i będą mieli udział w naszym jubileuszu:

Boże, nasz Ojcze, dziękujemy Tobie za charyzmat, jaki odziedziczyliśmy po świętym Eugeniuszu de Mazenodzie. Ty nas wzywasz do życia misjonarskiego, abyśmy głosili Ewangelię najbardziej opuszczonym: Posłał mnie głosić Ewangelię ubogim. Ubogim jest głoszona Ewangelia. Podczas przygotowań do obchodów dwusetlecia naszego istnienia prosimy Cię, abyś udzielił nam, na nowo, daru postawienia Twojego Syna, Jezusa Chrystusa, w centrum naszego życia i posłannictwa. Nadal słyszymy T wezwanie do osobistego i wspólnotowego nawrócenia; pomóż nam być solą ziemi i światłem świata, abyśmy przez nasze słowa i czyny stawali się autentycznymi świadkami Twojego Królestwa. Prosimy Cię, Panie, ześlij nam swego Ducha, aby nas wspierał w stawaniu się oblatami rozpalonymi Twoją miłością, gotowymi na każdy wysiłek, aby wszędzie rozszerzać Twoje Królestwo.

Ojcze, prosimy Cię o to za wstawiennictwem naszej Matki, Maryi Niepokalanej, i świętego Eugeniusza de Mazenoda. Amen.


11 grudnia - POTRZEBA TOWARZYSZY W CHRZEŚCIJAŃSKIEJ PODRÓŻY

11 grudnia - POTRZEBA TOWARZYSZY W CHRZEŚCIJAŃSKIEJ PODRóŻY

Gdy jakaś osoba miała mocne, religijne doświadczenie i przechodzi przez proces rozeznania, aby wiedzieć, jak nim żyć, nie znaczy to, że jej życie automatycznie stanie się łatwiejsze. Tak samo jak potrzebuje się kierownika duchowego, tak też na naszej drodze potrzebuje się towarzyszy. Tęsknota za prawdziwym koleżeństwem zawsze była obecna w życiu Eugeniusza. Poniżej, swemu przyjacielowi Emmanuelowi de Claubry, ukazuje swą potrzebę wsparcia:

Czy mam teraz powiedzieć wam o sobie? Dobrze, ale po to, by polecić się waszym modlitwom, szczególnie proszę, byście wy­trwale błagali Boga o wypełnienie się na mnie wszystkich Jego uwielbienia godnych wyroków, których skutek opóźniam moimi niewiernościami; niech uderza, niech tnie, niech mnie doprowadzi do tego, bym nie chciał niczego innego niż tylko tego, czego On chce, niech usunie liczne przeszkody, które stoją na drodze do do­skonalszego stanu, do którego, jak mocno wierzę, jestem powoła­ny. Niech udzieli mi łaski, abym coraz lepiej poznawał marności tej nędznej ziemi, abym dążył tylko do dóbr niebiańskich, których mól Modlę się za tych komunii świętych i pozwoli mi zająć wśród nich miejsce, jakie mi przygotował, ale na które jeszcze nie zasługuję.

Czemu nie mówię wam jaśniej? Pomoglibyście mi nie tylko modlitwami, ale także waszym przykładem, i przy was poczuł­bym się silniejszy do walki i bardziej pewny zwycięstwa.

List do Emmanuela Gaultiera de Claubry, 23.11.1807, w: EO I, t. XIV, nr 22.

Musimy nauczyć się mówić według naszej własnej wewnętrznej prawdy, tak daleko jak możemy ją dostrzec. Musimy nauczyć się mówić to, co naprawdę odczuwamy w głębi naszych dusz a nie tego, czego jak sadzimy od nas się oczekuje, nie tego, co właśnie ktoś inny powiedział. Musimy być gotowi, aby wziąć odpowiedzialność za nasze pragnienia i zaakceptować ich konsekwencje. Tomasz Merton


10 grudnia - PONIEWAŻ ON WSKAZUJE KIERUNEK

10 grudnia - OCZYMA UKRZYŻOWANEGO PANA: PONIEWAŻ ON WSKAZUJE KIERUNEK, KIEDY GROZI NAM NIEBEZBPIECZEŃSTWO ZAGUBIENIA SIĘ

Nawrócenie i rozeznanie nie są wydarzeniami punktowymi. Przeżywamy uprzywilejowane chwile rozumienia, nawrócenia i zaangażowania w ukierunkowaniu naszego życia i jego stylu, które powinny się odnawiać w oparciu o pewien fundament. Każdego dnia powinniśmy ponawiać nasz wybór. Codziennie potrzebujemy umożliwić Zbawicielowi, by na nas patrzył i odnawiał nas w całej naszej drodze. Wydaje się, że oczywiście łatwiej jest, gdy wraz z wiekiem praktykuje się i rozwija swe przyzwyczajenia, ale nigdy nie powinniśmy tracić czujności.

W pierwszych latach po nawróceniu Eugeniusz walczy, aby umocnić jego skutki. W jego zeszycie z notatkami znaleziono następującą modlitwę:

Mój Boże, jakże jeszcze niedoskonałe jest moje nawrócenie; korzeń grzechu ciągle żyje we mnie; myśli, wspomnienie świata jeszcze bardzo mocno zajmują mój umysł; rzeczy, których się wy­rzekłem, nadal prześladują moją wyobraźnię i kreślą szkodliwe obrazy. Moje serce, jeszcze słabe, z tego powodu jest bardzo nie­spokojne i pośród [s. 2] tego wzburzenia czuję odradzanie się wszystkich namiętności; niewiele brakuje, a zostanie przez nie opa­nowane. Czy to właśnie oznacza należeć całkowicie do Boga; moja niestałość w niewielkim dobru, które czynię, mój Boże, jest dla mnie równie upokarzająca; bogaty w dobre pragnienia, często za­dowalam się tylko ich tworzeniem, prawie cała moja gorliwość spala się w projektach; raz idę za łaską, innym razem ustępuję moim skłonnościom, tymczasem czas upływa, wielkimi krokami idę ku wieczności, a ciągle jestem taki sam. Czy całe życie będę zabawką wroga mego zbawienia. Mój Boże, wzmocnij moją nie­stałość, zmień całkowicie moje serce, wzbudź we mnie tę samą gorliwość, aby mnie zbawić, jaką miałem, aby się zagubić. Sicut enim exhibuisti membra vestra servire... iniąuitati... ita nunc exhibete... servire justitiae (Rz 6, 19). [jak oddawaliście członki wasze na służbę nieczystości i nieprawości, pogrążając się w nieprawość, tak teraz wydajcie członki wasze na służbę sprawiedliwości, dla uświęcenia].

Modlitwa o doskonałe nawrócenie, w: EO I, t. XIV, nr 24.

Kościół nie jest salą wykładów teologicznych. Jest centrum nawrócenia spowiedzi, żalu, pojednania, przebaczenia i uświęcenia, gdzie niedoskonali ludzie wyznają swą wiarę w Chrystusa, gromadzą się, aby Go poznać, bardziej pokochać i nauczyć się kochać innych, jak On nam polecił. Paul David Tripp


9 grudnia - POWOŁANIE TAK JASNE JAK SŁOŃCE W POŁUDNIE W NAJPIĘKNIEJSZYM DNIU

9 grudnia - OCZYMA UKRZYŻOWANEGO PANA: POWOŁANIE TAK JASNE JAK SŁOŃCE W POŁUDNIE W NAJPIĘKNIEJSZYM DNIU

Ojciec Magy, który towarzyszył Eugeniuszowi w rozeznaniu jego powołania, napisał do niego kilka motywujących listów. Oto, co Eugeniusz napisał na jego temat:

Ten Święty Zakonnik rzeczywiście napełniony bożym Duchem i bardzo doświadczony w prowadzeniu dusz; były przepełnione światłem i mądrym prowadzeniem. Niestety ten, któremu je powierzył, spalił je przez nieuwagę.

Notatka Eugeniusz na dole kopii trzech fragmentów listów ojca Magy (Archiwum Domu Generalnego)

Pewna i przekonująca konkluzja ojca Magy w rozeznaniu Eugeniusza była następująca:

Po tylu zebranych okolicznościach, dowody i nowe poszukiwania są niepotrzebne, pana powołanie jest tak jasne jak słońce w południe, w najpiękniejszym dniu...

Powołanie rozeznane oczyma Chrystusa, aby jako kapłan być jego współpracownikiem. Kolejny fragment pokazuje fragment walki, jaką Eugeniusz musiał stoczyć ze swoją matką, która sprzeciwiała się jego zamiarowi zostania kapłanem.

Proszę być przekonanym, że u końca mojej kariery, odczuwałabym szczęście widząc że w świętym posługiwaniu zastępuje mnie osoba taka jak pan. Obym miał ufność w miłosierdzie mojego Boga za popełnione w nim winy! Za zuchwalstwo ze swej strony uznałbym, gdybym z własnej woli postanowił wprowadzić pana do świętego kapłaństwa, aby zabrać pana godnej szacunku rodzinie, dla której jest pan jedyną nadzieją i jedyną pociechą. Ale najwyższy Mistrz, do którego najchętniej należą wszyscy pierworodni, sam zaangażował się, aby natchnąć i jak Abrahama zobowiązać pana do tej ciężkiej ofiary.

List Augustyna Magy do Eugeniusza, 1807 - 1808

Zaproszenie dla nas, abyśmy dzisiaj w naszej własnej, mazenodowskiej duchowości zastanowili się nad sobą i oczyma Zbawiciela spojrzeli na rozwój naszego chrześcijańskiego powołania.

Każdy w życiu ma swe własne powołanie lub specyficzną misję; każdy powinien podjąć wyznaczone i konkretne zadanie, które wymaga, aby je spełnić. Po tym względem jest się niezastąpionym i nasze życie nie może zostać powtórzone, a zatem każdy ma jedyne zadanie, podobnie jak i specyficzną okazję, aby je wypełnić. Viktor E. Frankl


8 grudnia - POTRZEBA KIEROWNICTWA DUCHOWEGO W ROZEZNANIU

8 grudnia - OCZYMA UKRZYŻOWANEGO PANA: POTRZEBA KIEROWNICTWA DUCHOWEGO W ROZEZNANIU

Duchowa droga wymaga towarzysza i rozeznania. W przypadku Eugeniusz ta droga zdawała się prowadzić go w kierunku kapłaństwa. Poszukiwał pomocy, aby to rozeznać:

po zasięgnięciu rady w Pary­żu u jednego z najlepszych kierowników, jacy istnieją na świecie

List do matki, 23-24.03.1809, w: EO I, t. XIV, nr 49.

Mowa tutaj o sulpicjaninie, księdzu Antonim Duclaux, z którym skontaktował się listownie. Nie tylko zachęcał Eugeniusza, aby został kapłanem, ale przez 20 kolejnych lat był jego przewodnikiem duchowym w najważniejszych życiowych sprawach.

Kolejną osobą, u której szukał rady, aby pomóc mu w rozeznaniu, był ojciec Magy, który aż do kasaty zakonu był jezuitą:

To właśnie z tym świątobliwym księdzem prowadziłem szcze­gółową korespondencję, zdając mu sprawozdanie z mego życia du­chowego.

List do matki, 23-24.03.1809, w: EO I, t. XIV, nr 49.

Nasz Bóg jest większy niż nasze własne serce i nasz duch. Zbyt łatwo ulegamy, aby pragnienia naszego serca i spekulacje naszego ducha traktować jako wolę bożą. Zatem potrzebujemy przewodnika, kierownika, doradcy, aby pomógł nam rozróżnić głos Boga od wszystkich innych głosów biorących się z naszych własnych, ciemnych, dalekich i będących poza nasza kontrolą nieuprządkowań lub władz. Henri Nouwen


7 grudnia - ROZEZNANIE Z NOWYM SPOJRZENIEM

7 grudnia - OCZYMA UKRZYŻOWANEGO PANA: ROZEZNANIE Z NOWYM SPOJRZENIEM

Znak krzyża, Boga, który oddał wszystko dla Eugeniusza - nawet ostatnią kroplę swojej krwi - przypominał Eugeniuszowi o hojnej i właściwej odpowiedzi. Podobnie jak Jezus, tak i on w Wielki Piątek zrozumiał, że w każdej sprawie powinien działać jedynie dla Boga, aby kochać Boga ponad wszystko. To coś więcej niz emocjonalna i krótkotrwała reakcja, to stała odpowiedź całkowitego daru:

O mój Boże, czy nie mam zupełnej racji, aby całkowicie od­dać się Tobie na służbę, aby Tobie ofiarować moje życie i wszyst­ko, kim jestem, aby wszystko, co jest we mnie, spożytkować i zużyć dla Twojej chwały?

Notatki z rekolekcji przed przyjęciem święceń, grudzień 1811, w: EO I, t. XIV, nr 95.

W jaki sposób mógłby całkowicie poświęcić się służbie dla Zbawiciela? Skupiając swój wzrok na krzyżu, doszedł do rozeznania, które w najskuteczniejszy i najtrwalszy było zgodne z jego odpowiedzią. W jaki sposób Eugeniusz mógł wyrazić swe pragnienie oblacji? Rozpoczął się długi i głęboki proces. Dwa lata później pisząc do swej matki, w następujący sposób go opisze: Modliłem się, prosiłem o modlitwę, radziłem się, rozważałem.

Kiedy bardziej niż kiedy­kolwiek łaska popychała mnie ku temu, aby całkowicie poświęcić się służbie bożej, niczego nie chciałem robić pochopnie i musieli­ście zauważyć, że powoli zacząłem opuszczać ten stan letniości, w który popadłem, a który niezawodnie doprowadziłby mnie do śmierci. Z większą gorliwością starałem się wysłużyć sobie nowe łaski u Pana, a że ten dobry Mistrz jest wspaniałomyślny, to obfi­cie mi ich udzielił. Modliłem się, polecałem się modlitwom, radzi­łem się i przez cały rok przeżuwałem myśli, które podsuwała mi Opatrzność. Wreszcie nadszedł czas, kiedy należało, abym podjął decyzję. Zanim podjąłem ostateczną decyzję, aby nigdy nie wyrzu­cać sobie, że nie użyłem wszystkich możliwych środków, aby po­znać wolę bożą, i nie zadowalając się zasięgnięciem rady w Pary­żu u jednego z najlepszych kierowników, jacy istnieją na świecie, w rękach którego aktualnie się znajduję, specjalnie udałem się do Marsylii, aby całe moje wnętrze odkryć przed świętą i doświadczo­ną osobą. Z tym aniołem pokoju miałem wiele kilkugodzinnych rozmów, po których nie mogłem dłużej wątpić, że Bóg pragnie mnie widzieć w stanie duchownym, do którego, pomimo okolicz­ności, a być może z powodu okoliczności, wzbudził we mnie nie­samowity pociąg.

To właśnie z tym świątobliwym księdzem prowadziłem szcze­gółową korespondencję, zdając mu sprawozdanie z mego życia du­chowego.

List do matki, 23-24.03.1809, w: EO I, t. XIV, nr 49.

Nie można skupić się na krzyżu i zachować status quo. Kiedy mamy świadomość spojrzenia Zbawiciela, jesteśmy zachęcani, aby go poważnie potraktować i rozeznać odpowiednia odpowiedź. To nie tylko obowiązek zarezerwowany dla zakonników i kapłanów - ale to zaproszenie dla każdego ochrzczonego, jak to podkreśla papie Franciszek, zapraszając nas do refleksji nad tymi chwilami w naszym życiu, gdy pamiętamy, że jego wzrok spotkał się z naszym, odkąd dał mi poznać, że mnie kocha... Nie chodzi o cofnięcie się w czasie, to nie jakiś rodzaj nostalgii. Chodzi o powrót do naszej pierwotnej miłości, aby przyjąć ogień, który Jezus zapalił na świecie i zanieść go wszystkim ludziom, aż po krańce ziemi.

Podróż badawcza nie polega na poszukiwaniu nowych pejzaży, ale na posiadaniu nowych oczu. Marcel Proust