22 października - PREZ EDUKACJĘ ZMIENIĆ LUSTRO W OKNO

22 października - PREZ EDUKACJĘ ZMIENIĆ LUSTRO W OKNO

Formalna edukacja Eugeniusza przebiegała pod kontrolą towarzyszących jej wydarzeń. W wieku 6 lat rozpoczął naukę w Królewskim Kolegium Burbońskim w Aix, która w wyniku rewolucji została przerwana dwa lata później - w 1791 roku. W wieku 9 lat, będąc już na wygnaniu, posłano go jako pensjonariusza do Kolegium dla szlachty w Turynie, gdzie przebywał do 1974 roku. W maju 1794 roku rewolucja zmusiła rodzinę do ucieczki do Wenecji. Eugeniusz maił wówczas 12 lat. Tam uczył się w domu rodziny Zinellich. Rok 1798 jest końcem jego formalnej edukacji: miał wówczas 16 lat. Począwszy od tej chwili nadal będzie łapczywym czytelnikiem, sam będzie się uczył. Model przyjęty we wczesnej młodości będzie praktykował po seminarium, każdego dnia przeznaczając czas na czytanie i studium.

Po tym, jak przez cały ranek przyłożyłem się do studiowania ciężkiej i często nudnej, a w pewnym sensie diabolicznej wiedzy, biorę głupią książ­kę, aby przez chwilę się odprężyć. Czyż w ten sposób nie wpadam w jakąś niekończącą się moralno-ekonomiczną, bezpłodną, abstrak­cyjną i wyjątkowo nudną rozprawę?

Fragmenty notatek o czytaniu, 1802, w:EO I, t. XIV, nr 2.

Pielorz udziela nam wskazówek o edukacji Eugeniusza poprzez czytanie.

W czasie wolnym Eugeniusz oddawał się lekturze i studium. W Ais studiował literaturę francuską, włoską i łacińską a także historię. Jego notatki pokazują, że przeczytał 16 tomów Wykładów o literaturze Laharpe a także Geniusz chrześcijaństwa. W tej ostatniej pracy, której czytanie ukończył w 1805 roku, za błąd uznał słabość przedstawionych argumentów, aby udowodnić żądania religii wobec prawdy, chwaląc zamiary autora w jego staraniach, aby niewierzącym wiarę katolicką przedstawić w jak najlepszym świetle. Rozrywka, obowiązki, czytanie - oto obowiązki obywatela Eugeniusza de Mazenoda. Pod tym kątem istnieje uderzająca zbieżność pomiędzy księciem z Palermo a mieszkańcem Saint-Laurent. Takie było środowisko, w którym wzrastał Eugeniusz, takie były działania, które podejmował w latach swojej młodości - od 17. do 23. roku życia. (J. Pielorz, La Vie Spirituelle, s. 97).

Celem edukacji jest zamiana luster w okna. Sydney J. Harris


21 października - OSACZYĆ WIERZYCIELI

21 października - OSACZYĆ WIERZYCIELI, POZWALAJĄC, ABY UBODZY PORUSZYLI JEGO SERCE

Poświęciłem wiele czasu na opis niektórych działań młodego Eugeniusza, które rzucają światło na jego nawrócenie, przyszłe życie i duchowość. Jego towarzyskie życie, przyjemności i poszukiwanie dziewczyny ze znacznym posagiem zajmowały jedynie część jego czasu. Miał inne obowiązki: finanse rodziny i swoje studia.

Eugeniusz jawi się jako człowiek bystry w interesach - nauczył się tego od swej matki i wujka Roze. Jego ojciec nie mógł wrócić do Francji z powodu swych długów, dlatego Eugeniusz osobiście zajął się tym, aby zebrać wszystkie pieniądze należące się rodzinie de Mazenodów i wykorzystać je na spłacenie długów swego ojca. Jego korespondencja z lat 1803-1807 zawiera szereg szczegółów związanych z tą sprawą.

Pielorz opowiada: Poza troską o odzyskanie spadku swego stryjecznego dziadka, musiał uregulować sprawę ściągnięcia niewielkich długów należących się jego ojcu i niewielkich jego wynagrodzeń. Eugeniusz zajął się tą sprawą z wrodzoną finezją. Ponieważ nie działał tylko w tym celu, aby uzyskać spłacenie długów, ale także, aby zobaczyć to, o czym nie mieli pojęcia wierzyciele jego ojca. Często jednak jego bardzo wrażliwe serce skalania go do uczepienia się zasad, które sam sobie narzucił. Wielką ulgą był fakt, że nieszczęśni wierzyciele przewodniczącego de Mazenoda nagle zobaczyli zwrot swych pieniędzy, które uważali za stracone...

Kilka przykładów z jego korespondencji:

Okazał mi tak wielkie współczucie, że liczę, aby jutro dać mu 6 albo 9 franków na opłacenie jego podróży.

List do ojca, 29.06.1804, Méjanes, Aix.

Robię wszystko, co możliwe, aby zainkasować kilka pensji. Och, nieszczęsny towar. Aż do chwili obecnej znalazłem jedynie nędzników bez ziemi, którzy bardziej potrzebują, aby coś otrzymać aniżeli dać.

List do ojca, 1.06.1804, Méjanes, Aix.

Poważnie, nie masz pojęcia; strata czasu, niepotrzebna bieganina i niecierpliwość, jakich mi dostarczają te mierne renty. Ale niczego nie można zaniedbać.

List do ojca, 16.08.1805.

Kiedy nadarzyła się okazja do otrzymania pieniędzy, Eugeniusz był zdeterminowany w swych prośbach. Napisał o pewnej wdowie, którą odwiedził w domu, w jej ohydnej norze, gdyż znajdowała się w trudnej sytuacji finansowej i nie była w stanie płacić. Całe współczucie, jakie odczuwał wobec niej szybko zniknęło:

Budziła we mnie współczucie, ponieważ wówczas nie znałem wszystkich jej zasług, uciekłem zabierając ze sobą jedynie wiele pcheł i obietnicę, że wystawi dom na sprzedaż. Minęło sporo czasu. W międzyczasie dowiedziałem się o wszystkim, czego była warta, że wcale nie była tak nędzną, ponieważ posiadała wspaniałe dobro, które należało do Kościoła. Odtąd nie dałem jej już spokoju. Przychodziłem do niej dwa razy w tygodniu...

List do ojca, 16.08.1805.

Pielorz wyjaśnia: Działania Eugeniusza de Mazenoda w tym okresie jego życia mogłyby zbić z tropu tych, którzy nie znali jego charakteru - mógł być uparty ale i wrażliwy. Z jednej strony widzimy jak z nieugiętym uporem załatwia interesy rodziny, z uporem, który wykorzystał, aby z trudem i w zgodzie z chrześcijańską miłością pozyskiwać środki. Z drugiej strony był do tego stopnia bliski ubogim, że z własnych pieniędzy płacił wierzycielom, bowiem nędza poruszała jego serce. J. Pielorz, La Vie Spirituelle, s. 97

Miłość i współczucie są koniecznością a nie luksusem. Dalai Lama


20 października - MOŻESZ SOBIE WYOBRAZIĆ

20 października - MOŻESZ SOBIE WYOBRAZIĆ, JAKI INTERES MIAŁEM Z TEGO WSZYSTKIEGO.

Pomimo braku zainteresowania Eugeniusza, jego matka i jej kuzyn Roze nigdy nie zrezygnują, aby postarać się o znalezienie dla niego bogatej i odpowiadającej jego marzeniom dziewczyny. Eugeniusz o tym zdarzeniu napisał do swego ojca:

Wczoraj wieczorem przyszedł ktoś, aby oficjalnie porozmawiać z moją matką, aby dowiedzieć się, czy nie miałem zamiaru ożenić się; była mowa o pewnej pannie wypełnioną właściwymi zaletami itd.; more solito, że w dniu zaślubin wniosłaby posag 40 tysięcy franków, a 20 tysięcy po śmierci ojca i matki. Jak tylko moja matka usłyszała, z czego składa się posag, doskonale wiedząc, jakie są moje zamiary w tym względzie, bardzo uczciwie odpowiedziała ambasadorowej, że mam tylko 22 lata i małą wolę, aby w tej chwili się ożenić; że skądinąd odbędę kilka podróży - najpierw tę do Paryża, następnie do Italii (zapisz tę ostatnią) - tak więc była bardzo wrażliwa na dobroć osób, które zechciały na mnie spojrzeć, ale prosiła je, aby pomyśleć o kimś innym. Nie powiedziano jej nazwiska rodziców panny, poprzestano jedynie na tym, aby jej powiedzieć, że nie była z Aix i pochodziła z rodziny mezzi cavalieri. Oceń, czy to wszystko mi odpowiadało: 40 tysięcy franków dla mnie, który chce przynajmniej 150 tysięcy. Czy sądzisz, że mezzo cavaliere jest do pogodzenia z moimi zapatrywaniami? Jeśli kiedykolwiek pojawi się transakcja podobna do powyższej, mam słuszną obawę, że umrę jako prawiczek, proszę wybaczyć mi wyrażenie.

List do ojca, 18.01.1805

Pieniądze i świadomość swego arystokratycznego pochodzenia uczyniły z Eugeniusza więźnia. Jak potężna jest przemieniająca łaska Boga, to ona uczyni go wolnym.

Chciwość jest ogromnym dołem, który wciąga osobę w ciągły wysiłek zaspokajania swej potrzeby, ale bez jakiejkolwiek satysfakcji na jej osiągnięcie. Erich Fromm


19 października - CHCĘ, ABY BYŁA BOGATA, BARDZO BOGATA I DOBRA

19 października - CHCĘ, ABY BYŁA BOGATA, BARDZO BOGATA I DOBRA

Leflon mówi nam, że Eugeniusz będzie chciał założyć rodzinę. Pierwsze rozwiązanie, to zamysł jego matki, małżeństwo dla interesu, które pozwoliłoby mu po szlachecku żyć z dochodów pochodzących ze znacznego posagu. To dopasowanie się do szlacheckich tradycji dawnej arystokracji, która chcąc ukryć czysto merkantylny charakter niezbyt szlachetnego działania, skrywała się za pięknym językiem heraldyki: ponownie upiększono by herb.

W takiej sytuacji nasz kawaler miał tylko jeden zamysł, aby zamienić swą dobrą minę i de przed nazwiskiem na dźwięczące i pełne wagi talary. Mniej brutalny niż pani de Grignan, nie mówił nawożeniu ziemi ; realizm jego wypowiedzi mógłby szokować nam współczesnych, co nie byłoby odbiciem jego mentalności w jego środowisku i epoce, ponieważ założenie rodziny sprowadzał do kategorii sprawy, napisał nawet o targu. Państwo do Mazenod myśleli podobnie, którzy związali się w ten sam sposób, a ich smutne doświadczenie w ogóle nie stało się nauczką dla ich nieszczęsnej koncepcji. Dla Eugeniusza, jak i dla nich, przede wszystkim liczyła się fortuna... Zalety moralne pozostawały na dalszym planie i były czymś naturalnym, pierwsza i podstawową wartością było bogactwo (J. Leflon, dz. cyt. t. I, s. 274-275)

Po tej pierwszej porażce Eugeniusz zdaje się nabierać coraz większej niechęci do małżeństwa. Swemu ojcu, który go zachęca, by był dobrym ojcem i małżonkiem, udziela odpowiedzi, która pokazuje jego dyskomfort wobec powyższej perspektywy:

Ale czy wiesz, że aby być dobrym ojcem i małżonkiem, najpierw trzeba znaleźć kobietę, która wam odpowiada? W Aix nie ma panny, która mi odpowiada, a być może żadnej nie podobam się. Zatem nie ożenię się ; zatem nie będę dobrym małżonkiem i dobrym ojcem. To nie dlatego, że nie pragnę mieć małych dzieci, ma la moglie [ ale kobietę!], ach, kobieta to okropna sprawa. Poza tym chcę, aby była bardzo bogata, richissima e buona [najbogatsza i dobra], a taką bardzo trudno znaleźć. Zatem widzisz, mój drogi tatusiu, że twoim pragnieniom grozi niebezpieczeństwo długoterminowego wykluwania się. Rzeczywiście, gdyby mogły wysiadywać talary, to jeszcze ujdzie, zrobi się wszystko, co się chce z tymi diabelskimi talarami. Nie wiem, bowiem jeśli cały dzień prawi mi się kazania, że należy być oderwanym od dóbr tego podłego świata, ale pewne jest, że od pewnego czasu odczuwam niepohamowaną żądzę posiadania. Oto efekt, jaki na mnie robią kazania pań. Z pieniądzem dokonałbym tak pięknych rzeczy, a wam, moi biedni rodzice, nigdy niczego by nie brakowało. Ma, perfida sorte, tanto favore non mi accordasti. [ale perfidne nieszczęście, nie udzielisz mi twoich przywilejów].

List do ojca, 10.05.1804, Méjanes, Aix

Wszystkie te teksty sygnalizują i zwiastują moc doświadczenia nawrócenia, które czekało na tego młodego, pogubionego człowieka, kiedy wreszcie był zdolny skupić się na źródle prawdziwego i trwałego szczęścia.

Ten, kto broni opinii, że pieniądz może wszystko, bardzo dobrze może być podejrzany, że zrobi wszystko dla pieniądza. Benjamin Franklin


16 października - NIE MOGĘ POPEŁNIĆ TEGO GŁUPSTWA

16 października - NIE MOGĘ POPEŁNIĆ TEGO GŁUPSTWA Z KOBIETĄ, KTóRA NIE MOŻE POPRAWIĆ MEJ SYTUACJI FINANSOWEJ

J. Pielorz (La Vie Spirituelle, s. 110-111) opisuje plany małżeństwa Eugeniusza. Czytając poniższe słowa możemy być zszokowani i czuć antypatię, ale musimy pamiętać o kulturze i zwyczajach we Francji sprzed 200 lat, gdy umawiano małżeństwa.

Jego rodzina, a szczególnie matka, rozważała możliwości: Nie porzucę zwyczaju, jaki został wprowadzony w tym kraju, aby żenić dzieci, gdy są jeszcze młode. 20 września 1801 pani de Mazenod napisała do swego męża: Wydaje się, że się uda. 28 lutego 1802 roku Eugeniuszowi, który był ciekawy, aby poznać myśli swej matki, dała następującą odpowiedź:

Gdy chodzi o ciekawość, jaką przejawiasz w temacie wszystkich szczegółów małżeństwa, o którym tobie powiedziałam, pozwól mi rzec, że jeszcze nie czas, aby tobie udzielić odpowiedzi. Musisz zrozumieć, że w wobec tego typu sprawy, i generalnie przy każdej decyzji, zawsze są za i przeciw... Poza tym potrzeba dwóch lub trzech miesięcy zanim ostatecznie tobie powiem, czy to przymierze może zaistnieć czy nie. Tak więc zostaje tylko kwestia zgody z twojej strony i ze strony zainteresowanej.

Po powrocie do Francji, współdziałając wiernie z planami swej matki, Eugeniusz poważnie rozważał możliwość małżeństwa. Z pewnością byłoby to małżeństwo z rozsądku z panną Jauffret, która wniosłaby 25 tysięcy franków posagu, gdyby boża opatrzność, która przeznaczyła go na założyciela Oblatów Maryi Niepokalanej, nie zmieniłaby biegu wypadków...

Poważnie chciano załatwić tę sprawę, kiedy wyczerpanie pojawiło się u mojej przyszłej i postępowało tak zadziwiająco szybko, że pomimo kilku krótkich podróży, zmarła. Widziałem ojca, matkę, wiele mówiłem i usłyszałem o tej sprawie. Mój wujek przedstawił mi szczegóły i powiedział, że nie powinienem tak bardzo żałować, bowiem być może wiele kwestii nie odpowiadałoby mi. Co do jej osobowości, była dobra, nie miała bezgranicznego ducha i miała pospolity wygląd.

Aby przypodobać się swej matce Eugeniusz był gotów poślubić inną młodą kobietę, która po raz kolejny pozwoliłaby na oparcie majątku rodzinnego na mocnym fundamencie. W rzeczywistości byłoby to małżeństwo w stylu starego reżimu, w którym bogactwo posagu miało być rekompensatą za brak miłości i osobistych zalet narzeczonej. Na końcu tego listu Eugeniusz z nutą cynizmu dodaje:

... Jednym słowem, to się nie udało, nie myślmy o tym więcej. Ale widzę, że nigdy się nie ożenię, ponieważ posagi w tym kraju nie są wystarczająco wysokie, a nie mogę i nie powinienem popełnić tego głupstwa z kobietą, która nie zajmie się moimi sprawami.

List do ojca, 12.02.1803, Méjanes, Aix.

Większość małżeństw plemiennych zostało załatwionych w oparciu o to, co antropolodzy opisują jako posag narzeczonej. Louis Leakey, antropolog z Afryki Wschodniej


15 października - JEGO DECYZJĘ, ABY MNIE WYKLUCZAĆ

15 października - JEGO DECYZJĘ, ABY MNIE WYKLUCZAĆ, UZJAJĘ ZA ZBYT ZUCHWAŁĄ

Listy Eugeniusza do jego ojca z pierwszych kilku lat po powrocie do Francji ukazuję całkowite wniknięcie w życie społeczne i wartości wysokich warstw społecznych z Aix. Ich treść to towarzyskie opowieści o osobach z jego otoczenia. Przypadek sprzeciwu ze strony rodziny Gallifet ukazuje drabinę wartości, w których sidła wpadł. Pisze do swego ojca:

Rzeczywiście pokłóciłem się z rodziną Galliffet; przesadzili swym nietaktem nie zapraszając mnie na wystawną kolację dla ponad 150 osób, jaką wydali w ostatnich dniach karnawału. To nie kolacja, której żałuję, ponieważ nigdy nie jem poza domem, ale ich upót, aby mnie zabrakło uważam za zbyt zuchwały. Zadałem cios staremu szarlatanowi (nosi garnitur i tiurniurę), to dla niego najdotkliwsza kara, która powtarzam każdego dnia : nie tylko nie udaję się do niego, co może być dla niego dość obojętne, ale już więcej go nie pozdrawiam, obojętnie gdzie go spotykam, co tym bardziej rzuca się w oczy, bowiem jestem miły i uprzejmy dla wszystkich z wyjątkiem jego, z którym nieprzejednanie się pokłóciłem. Czy sądzisz, że nie można przyzwyczaić się do takiego braku szacunku. Och, jak bardzo był dziwaczny na początku kary! Gdy tylko mnie zobaczył, śpieszył, aby mnie uprzedzić swym miłym uśmiechem, który zdaje się wymagać pochwały, a który ma zwyczaj wyrażać za kazdym razem, gdy przechodzi. W zamian spojrzałem na niego obojętnym wzrokiem, który następnie odwróciłem, jak i całe moje ciało, w ten sposób mojemu rzekomemu panu pokazałem tyłek. Ach!, skoro był dość onieśmielony, aby mnie poprosić o wyjaśnienie mej nieuprzejmości, przygotowuję dla niego piękną odpowiedź.

List do ojca, 21.03. 1805, Méjanes Librairie, Aix

W tym rozpuszczeniu trudno rozpoznać świętego Eugeniusza, który poświęci swe życie najbardziej opuszczonym i grupom wykluczonym ze społeczeństwa. Jego spotkanie z Chrystusem Zbawicielem będzie drogą łaski do niewyobrażalnej zmiany jego życia. To rzeczywiście zaproszenie dla nas, dla mazenodowskiej rodziny, aby postępować tak samo, gdy staramy się patrzeć na innych oczyma Chrystusa-Zbawiciela.

Godność nie polega na posiadaniu honorów, ale na tym, aby na nie zasłużyć. Arystoteles


14 października - MIAŁ TALENT, ABY MNIE OSZPECIĆ

14 października - MIAŁ TALENT, ABY MNIE OSZPECIĆ

23. letni Eugeniusz de Mazenod w nerwowym tonie napisał do swego ojca:

Uważasz, że 54 franki, które wydałem, aby zrobić mój portret zostały właściwie ulokowane, a ja jestem zrozpaczony, aby cię powiadomić, że zostały wyrzucone w błoto. Jestem wściekły na pana Chrétien, który uczyniwszy projekt doskonale podobny, zrobił odbitkę, która prawie mu nie odpowiada. Liczyłem, że mi pochlebi, ale miał talent, aby zupełnie mnie oszpecić. Pomiędzy moim nosem a ustami zrobił okropna odległość, uprzejmie pozbawił mnie wysuniętego podbródka i za słuszne uznał, aby podbródek umieścić na drugim wystającym. W sumie wszystko ukazuje dolną część przesadnie wydłużonej i strasznie zniekształconej twarzy. Jednak wiesz (bowiem jestem pokłuty przez insekty), że odległość pomiędzy moim nosem a moimi ustami jest bardzo proporcjonalna, że mój podbródek nie ma żadnego drugiego i wcale nie jest spiczasta. Kiedy te odbitki otrzymałem w Paryżu, miałem pokusę, aby je spalić, ale skoro utrzymuje się, że pomimo wszystkich braków można mnie rozpoznać, posyłam ci jedną.

List do ojca, le 26.12. 1805, Mejanes Librairie, Aix

Kolejny przykład ukazujący jego sposób patrzenia i jego wartości przed nawróceniem. Pięć lat później na siebie i na swoje życie spojrzy z całkowicie innej perspektywy - oczyma Chrystusa, Zbawiciela:

Dzięki Bogu nie uważam, aby można byłoby mnie oskarżyć o luksus bądź poszukiwanie siebie, mam nadzieję, że nigdy nie dojdzie do tego, aby można byłoby mi postawić ten zarzut, a później ukaże to w regule dla oblatów.

Przykład, którym często się posługuję, aby ukazać rzeczywistość próżności, jest następujący: spójrzcie na pawia, jest piękny jeśli patrzycie na niego z przodu, ale gdy spojrzycie z tyłu, odkryjecie prawdę... Ktokolwiek ulega takiej próżności skrywa w sobie ogromną biedę. Papież Franciszek


13 października - W AIX MOGLIBYŚMY UMRZEĆ Z PRZYJEMNOŚCI

13 października - W AIX MOGLIBYŚMY UMRZEĆ Z PRZYJEMNOŚCI

Wreszcie wygnanie Eugeniusza w St-Laurent dobiegło końca i mógł zanurzyć się w życie wysokich sfer społecznych z Aix.

Bawimy się jak królowie. Po przyjemności, która biegnie szybciej od nas, biegamy...

List do ojca, 31.12.1803, Méjanes Librairie, Aix.

Miesiąc póżniej 22. letni młodzieniec w entuzjastyczny sposób napisał do swego ojca:

Ale skoro nie bawiłem się w St-Laurent, jakże oprzeć się przyjemnościom, jakie przede mną stawia urocze miasto Aix? Poza Odeonem, którego już tak nie nazywamy, ale Ceréle de Sextius, gdzie spotykamy się dwa razy w tygodniu, aby śpiewać i tańczyć, często mamy przedstawienia. Ale co ja mówię przedstawienia, to są opery. Tak, aż do tego doszliśmy.

List do ojca, 27.01.1804, Méjanes Librairie, Aix.

Rok później, mając 23 lata, nadal opisuje wybory w swym życiu społecznym:

Panna Siméon, która wyszła za mąż za generała, który nazywa się De Launay i w tej chwili dowodzi w Aix, zamieszkała w domu de Castellane, gdzie w każdy piątek przyjmuje całe miasto: pani de Forbin z domu St-Césaire codziennie, a zwłaszcza w soboty przyjmuje całe swoje towarzystwo, które składa się z całej przedniej szlachty. W niedzielę po przedstawieniu śpieszy się, aby pójść na tańce w Cercle de Sextius, które odbywają się u Regusse, gdzie gromadzi się cała śmietanka tych dwóch grup. W poniedziałek to samo towarzystwo, co jej kuzynka de Forbin, przyjmuje pani d'Arbaud-Jouques (nawiasem mówiąc, pani de Jonques, aby dopełnić niewypowiedzianego szczęścia jej męża, urodziła niedawno pięknego chłopca). We wtorek przedstawienie lub jeśli się ma sie ochotę spotkanie u pani de Magalon, która przyjmuje bardzo urocze towarzystwo. We środę bardzo się uważa, aby nie przeoczyć koncertu, który rozpoczyna się o szóstej w Cercle de Sextius; po zakończonym koncercie ludzie rozsądni grają partyjkę, młodzież aż do przesady tańczy; kiedy jest się głodnym, na kredensie za opłatą znajduje się coś do jedzenia. We czwartek przedstawienie i codzienne towarzystwo. Do niekończących się zabaw proszę dodać przedstawienie towarzystwa grane przez Galliffet i wspólników we wszystkie soboty a jeszcze częściej w karnawale. Reasumując to wszystko, zobaczysz, że w Aix można pęknąć od przyjemności. Dowiesz się tymczasem, że pomimo wszystkich możliwości, że być może we Francji nie ma drugiego takiego miasta, które mogłoby się szczycić, że tak bardzo można się zebrać razem, spotyka się młodych ludzi, którzy utrzymują, że w Aix jest nudno. Niekiedy jestem poirytowany z tego powodu. To nie dlatego, że korzystam z wszystkich jego przyjemności, bowiem wręcz przeciwnie jestem tym, który najbardziej je opuszcza, ale chcę, aby miastu przyznano to, co mu się należy lub słusznie przyznano, że nie wie się, czego się chce.

List do ojca, 18.01.1805, Méjanes Librairie, Aix.

Przytaczam niektóre z tych listów, ponieważ one ukazują sytuację, która kilka lat później, po doświadczeniu nawrócenia, doprowadzi Eugeniusza do zmiany stylu życia.

Wielkie niebezpieczeństwo dla życia rodziny w każdym środowisku, których bożkami są przyjemność, wygoda i niezależność, pochodzi z faktu, że ci ludzie zamykają swe serca i staja się egoistami. Święty Jan Paweł II


12 października - NAUCZYŁEM ICH PIOSENEK I TAŃCZYĆ

12 października - NAUCZYŁEM ICH PIOSENEK I TAŃCZYĆ

Eugeniusz – pan na włościach – mógł myśleć o sobie, ale właściciel był zaangażowany w zbiory jednego z owoców z gospodarstwa w Saint-Laurent. Opis 21. Letniego dowcipnisia pokazuje nam Eugeniusza z takiej strony, którą jego pisma rzadko ukazują.

Chcę ci opowiedzieć o tym, co robiłem innego dnia. Powiedziałem ci, że łupałem migdały, wyłupałem ich około 50 ładunków. Codziennie wieczorem miałem 20 kobiet, które rozbawiałem i uczyłem piosenek. Codziennie wieczorem około godziny 11, kiedy odchodziły, wzniecałem iskry na klepisku. Pewnego dnia przedstawiłem sobie, aby z całą tą grupą udać się i wspiąć na dom staruszki Gondranne. W tym celu zabrałem drabinę, podparłem się pod oknem staruszki, wszedłem na nie i za pomocą najczulszych słów, przy głośnych wybuchach śmiechu całej grupy wezwałem staruszkę Gondranne; odpowiadała mi najlepiej na świecie. Zaprosiłem ją, aby przyszła mi otworzyć, skłaniała się ku temu, kiedy znalazłem sposób na uchylenie okna. Poczciwa kobieta nie wiedziała skąd dochodził mój głos; sądziła, że wdrapałem się na dach. Wówczas za konieczne uznałem, aby pokazać jej latarnię, a ona odkrywszy, gdzie jestem, dostrzegła, że w ręku trzymam butelkę białego wina, staruszka przechodzi, aby zapragnąć tego zbawiennego napoju. Posiadała się z radości, kiedy zobaczyła, że jest obsługiwana zgodnie ze swym upodobaniem. Po krótkiej rozmowie, poczułem, że nie ma żadnych powodów do ukrywania się. Wchodzę do jej pokoju, przedstawiam mój orszak, który wchodzi tą samą drogą. Zatańczyliśmy mały taniec. Zapraszamy ją do śpiewu, nie daje się prosić i z wielkim talentem śpiewa «Digne Janette». Następnie życzymy jej dobrego wieczoru, świętej i spokojnej nocy; napełnia mnie błogosławieństwami, dobrego Boga prosi, abym w przeciągu 10 lat wrócił, aby złożyć jej podobna wizytę, nie skończyłaby, gdybyśmy się nie wymknęli przez drzwi.

Skoro byliśmy w nastroju, pod rękę wziąłem żonę Jean Jauffret Frijat, która pochodzi z rodziny Moutiers i potrafi śpiewać. Śpiewając i śmiejąc się przeszliśmy całe miasteczko, ciągle w towarzystwie naszej grupy. Zatrzymywaliśmy się przed drzwiami tych, którzy jak wiedzieliśmy, lubią żarty, wołaliśmy na nich, aby pokazali się w oknie, aby poprosić ich o pozwolenie na zaśpiewanie kilku krótkich piosenek; następnie wprawialiśmy się i chętnie je podejmowaliśmy. Kiedy mieliśmy pewność, że całe miasteczko zostało obudzone, udaliśmy się na spoczynek, bardzo zadowoleni z naszego wieczoru, który tego dnia przeciągnął się aż do pierwszej w nocy.

List do ojca, 31.10.1803, Mejanes librairie, Aix.

Spojrzenie młodzieńca, lekkoducha.

Bycie młodym nie zależy od wieku, ale to kwestia młodego ducha. Możecie spotkać 20.latka, który jest znudzony i stary albo możecie spotkać osobę mającą 70 lat, która jest młoda i pociągająca. Lesley Lawson


9 października - PAN SZLACHECKICH WŁOŚCI

Pięć miesięcy spędzone w Saint-Laurent nie były zbyt bardzo rozjaśnione stanem rodzinnej posiadłości: zniszczone budynki, wieża w ruinie, splądrowane i puste apartamenty, nieuprawiana ziemia. Poza tym nie bardzo można było być zbudowanym postępowaniem i mentalnością dzierżawców, rolników i wieśniaków, którzy uniemożliwiali przywrócenie wartości posiadłości. Eugeniusz bardzo zabiegał, aby zmusić do zwrotu tych, którzy kradli plony, zabronić wypasania wspólnych pastwisk i korzystania z wody w naszych opłakanych kuźniach, a nawet ściągać pewne podatki, które niegdyś sądy przedłożyły przy sprzedaży. Niemożliwa do przejścia hardość jego charakteru i jego młody wiek w żaden sposób nie przyczyniały się, aby uzyskać szacunek dla jego niezaprzeczalnych praw. Zamiast zrobić wrażenia na mieszkańcach, jego arystokratyczny wygląd sprawił, że był źle do nich nastawiony:

Zerkam na żniwo i chlubie się tym, że moja obecność onieśmiela złodziei. Cały dzień łatam, mając długą laskę w jednej ręce i parasol w drugiej, i niech to zostanie miedzy nami, przybierając postawę pana domu – napisał do swego ojca w pozytywnym tonie zdradzającym jego nieświadomość nowej rzeczywistości. Nie można było już niezręcznie wprowadzać starego reżimu, tak bardzo zakorzenionym w praktyce wieśniaków, którzy tak bardzo skorzystali na rewolucji

J. Leflon, dz. cyt., t. 1, s. 262-263

Trudno uwierzyć, że w przyszłości ten młody człowiek tak radykalnie się zmieni i będzie przyjacielem i sługa najbardziej opuszczonych. Łaska boża czyni cuda...

Szlachectwo bez cnoty jest piękną ozdobą bez klejnotu. Jane Porter